07 sierpnia 2013 20:55 / 11 osobom podoba się ten post
Oj tam! Oj tam! Nie ma co dziewczyny narzekać. Pracować trzeba wszędzie. Ku pokrzepieniu serc opowiem wam w wielkim skrócie moją historię. Otóż rok temu straciłam pracę ponieważ moje ukochane biuro podróży zbankrutowało. Ta praca była moją pasją, kochałam to co robiłam. No i co ? Mimo doświadczenia to jakoś nie było chętnych do zatrudnienia m nie. W branży kryzys, a mój wiek skreślał mnie na starcie w każdej rozmowie kwalifikacyjnej. Rok temu to potrafiłam może ze 3 słowa powiedzieć po niemiecku. Pogłówkowałam i doszłam do wniosku, że takie staruszki jak ja to mogą pracować jako opiekunki np. w Niemczech. Poszłam na kurs (raptem 2 miesiące)i wyjechałam. Wytrzymałam pół roku. Oj Boże jak tęskniłam. Myślałam, że nie wyrobię. Postanowiłam jednak, że wytrwam i po pierwsze nauczę się języka na tyle abym mogła się komunikować, po drugie wyjdę z długów. Stellę też miałam trudną, niewidoma babcia z depresją, złośliwa nie śpiąca po nocach, na pampersach, ledwo chodząca i nie tyle oszczędna co u Niemców jest rzeczą normalną, a po prostu skąpa.Schudłam 15 kg co mi tylko na zdrowie wyszło.Z rozmiaru 48 na 42. Przez pierwszy miesiąc może na zewnątrz wyszłam 4 razy, 2 razy po pół godziny i raz po godzinie jak się nade mną szwagierka babci zlitowała.Teraz za to trafiłam cudownie, do miejscowości nadmorskiej, mieszkam w przpięknej kamienicy w pierwszej linii brzegowej z widokiem na marinę, latarnię morską i morze. Wychodzę na pauzę z ręcznikiem kąpielowym i stroju plażowym pod sukienką. Opalam się leżąc do góry brzuchem i moim jedynym zmartwieniem jest to czy równo się opaliłam. Wieczorem robię sobie spacer wzdłuż plaży i fotografuję zachód słońca. Babunię mam kochaną, niekonfliktową, sprawną, uśmiechniętą. Zwiedzam miasteczko i korzystam z atrakcji turystycznych.Chodzę na koncerty w parku zdrojowym i wystawy. Moja babunia skończyła właśnie 93 lata i życzę jej aby dożyła przynajmniej 102 bo tyle mi brakuje do emerytury. Chciałabym tu wracać jak bumerang. Co tu więcej mówić, w domu tego nie mam i w dodatku mi za to płacą ( co ciągle mnie wprawia w zdumienie). Kupuję do jedzenia co chcę, gotuję co chcę, bardzo zwracam uwagę na niskokaloryczność potraw ( nie chcę znów przytyć). Teraz w domu panuje atmosfera prawie jak w biurze podróży, jedna synowa jest filipinką, druga hiszpanką, trzecia (cudowna kobieta)niemką. Jest mi tutaj dobrze ale tęsknię za moimi dorosłymi już dziećmi, miastem, ulicą, piwem na starym rynku ze znajomymi. Tęsknię ale już nie tak bardzo jak za pierwszym razem. Lubię być tutaj i lubię być w Polsce, teraz gdy mam pieniądze. No powiedzcie moje drogie do której grupy się zaliczam? Tych normalnych, czy też nienormalnych !!!!!!!!!!!!!