27 września 2014 17:47 / 3 osobom podoba się ten post
Ja jestem tą zołzą,która nad zmienniczkami po 2-3 dni sie znęcała;))
Ale do rzeczy.Po pierwsze taki był wymóg rodziny,bo opieka nad babcią nie polegała tylko na prowadzeniu gospodarstwa domowego i na to kładzono mniejszy nacisk,przychodziła również sprzątaczka.Babcia miała już spore problemy z krążeniem,artytmię no i dość niestabilne nadciśnienie mimo regularnie przyjmowanych lekarstw.Praca wg życzenia rodziny polegała również na obserwacji babci,bo i na leki różnie reagowała ,no i alarmowaniu lekarza ,jeśli coś zaczynało się dziać , i na współpracy z nim.Rodzina nie miała na to czasu.Wspomnę jeszcze o nieszczęsnej protezie,a to z tego powodu,bo była mocowana na takich sztyftach,no i wyjmowanie i zakladnie zwłaszcza gornej szczęki sprawiało duży kłopot.Trzech dni było mało,aby nabrać wyczucia i załapać o co chodzi,ale po moim wyjeździe pomagała córka babci,która wieczorkiem wpadała.Rano zmienniczka była zdana na siebie.Może to bylo takie dmuchanie na zimne,ale jak był taki wymóg rodziny,to może czuli się spokojniejsi,jak nowa osoba została wdrożona w obowiązki na miejscu.Nikt na tej Stelli nie był uprzedzony do nowych osób,tylko z racji czynności,które trzeba było tam wykonywać uważano takie przygotowanie za konieczne.Ze zmienniczkami dobrze mi się współpracowało.Nie stałam jak kat nad niewinną duszą i nie pokazywałam palcem,że ma zrobić to,czy tamto.Dziewczyny świetnie sobie radziły,a jak cos było niejasne,to wtedy pytały.Zostawiałam też dodatkowo rozpiskę z harmonogramem dnia,plan miasta,oraz przepisywałam po polsku rozpiskę z lekami,ładnymi,dużymi literami,bo w tej kwestii pomyłek być nie może.W razie wątpliwości można było pytać zaprzyjażnionej pielęgniarki,która przychodziła średnio 3 razy w tygodniu,o ile nie miała chorych dzieci,albo zadzwonić do przychodni.Raz właśnie trafiła się dziewczyna,która miała z przyswojeniem sobie tego wszystkiego problemy,ale córka babci słuzyła pomocą.To ona właśnie zdecydowała,obserwując w miarę mozliwości,jak sobie dziewczyna radzi,że już więcej tam nie przyjedzie.Trochę byłam zawiedziona,bo planowałam wtedy zmianę Stelli,a ta dziewczyna własnie na mnie zrobiła dobre pierwsze wrażenie,była dypozycyjna i cieszyłam się,że zostawię babcię w dobrych rękach.