Zmienniczki

27 września 2014 09:50 / 6 osobom podoba się ten post
wichurra

:)
Co Ty - ja w tematach opiekuńczych mało się udzielam, bo i się nie znam, to co będę głos zabierała. Jest wiele doświadczonych dziewczyn, które się na tej pracy naprawdę znają.
Pomagam tam, gdzie umiem.

Też cenię Ciebie bardzo. Podziwiam ludzi, którzy potrafią zaakceptować nową sytuację, Dostosować się do nowych warunków. Odnaleźć w tym nowym miejsce dla siebie. Nie rozpaczać nad tym co w jakiś tam sposób minęło, ale wręcz przeciwnie, pamietać i wracać do tego z wykorzystaniem swoich umiejętności i wiedzy tu i teraz. Szanuję Ciebie za to że nigdy nie miałaś pretensji, że musiałaś odejśc ze szkoły i nawet wytłumaczyłaś tutaj jak do tego doszło, wychwalając dyrektora i kolezanki.Takich ludzi to teraz jest naprawde bardzo mało. I dobrze, że jesteś, że można zawsze na Ciebie liczyć, że pomożesz. Wierzę, że znajdziesz swoje miejsce, swoją wymarzoną pracę w Polsce. A ten okres tu spędzony będziesz też zawsze miło wspominała. Bo nasze szczęscie budujemy sami i codziennie.
27 września 2014 09:59 / 3 osobom podoba się ten post
Mnie tez sie podoba ze Wichurra nie biadoli 'ach ja po studiach a w opiece musze robic',tylko bierze zycie takim,jakie jest.
Sytuacja przejsciowa,znajdzie prace w Pl.A póki co,niech tu z nami pobedzie jeszcze troche.
27 września 2014 09:59
IGGA

Też cenię Ciebie bardzo. Podziwiam ludzi, którzy potrafią zaakceptować nową sytuację, Dostosować się do nowych warunków. Odnaleźć w tym nowym miejsce dla siebie. Nie rozpaczać nad tym co w jakiś tam sposób minęło, ale wręcz przeciwnie, pamietać i wracać do tego z wykorzystaniem swoich umiejętności i wiedzy tu i teraz. Szanuję Ciebie za to że nigdy nie miałaś pretensji, że musiałaś odejśc ze szkoły i nawet wytłumaczyłaś tutaj jak do tego doszło, wychwalając dyrektora i kolezanki.Takich ludzi to teraz jest naprawde bardzo mało. I dobrze, że jesteś, że można zawsze na Ciebie liczyć, że pomożesz. Wierzę, że znajdziesz swoje miejsce, swoją wymarzoną pracę w Polsce. A ten okres tu spędzony będziesz też zawsze miło wspominała. Bo nasze szczęscie budujemy sami i codziennie.

Ale piękne słowa. Dziękuję:)
27 września 2014 10:04 / 7 osobom podoba się ten post
greenandy

Mnie tez sie podoba ze Wichurra nie biadoli 'ach ja po studiach a w opiece musze robic',tylko bierze zycie takim,jakie jest.
Sytuacja przejsciowa,znajdzie prace w Pl.A póki co,niech tu z nami pobedzie jeszcze troche.

To wynika z mojego wychowania i podejścia do życia, które rodzice mi przekazali. Od nastoletnich lat pracowałam w Niemczech, bo rodzice chociaż pieniądze mieli, to moich zachcianek nie spełniali. Umożliwili mi za to pracę za granicą. Pisałam kiedyś, ale może nie pamiętacie, że u bauera niemieckiego pracowałam i przy żniwach i przy chmielu i traktorami jeździłam i świnie zapładniałam nawet (to znaczy nie osobiście - para baraszkowała, ale musiałam nadzór nad tym mieć:)  To przecież teraz praca w opiece straszna mi nie będzie:)    
 
A już z mojego charakteru wynika, że dla mnie szklanka jest zawsze w połowie pełna:)  
 
A tak w ogóle to mamy tutaj dużo wykształconych ludzi na forum i też nie narzekają.       
 
P.S.
 
Odnośnie wykształcenia jeszcze - dużo jest na forum starszych ode mnie osób, a kiedyś studia nie były normą. Można było dostać dobrą pracę i bez nich. Nie znaczy to, że te osoby są jakieś gorsze. Moi rodzice też studiów nie mają, co nie umniejsza mojego szacunku dla nich. Dzisiaj studiować niemal każdy może, nie trzeba nawet szczególnych zdolności - często wytrwałość i pilność wystarczą. Studia się więc już zdeprecjonowały. 
27 września 2014 10:44 / 9 osobom podoba się ten post
Różnie sie ludziom w życiu układa. Ja też jestem po studiach, języki znam, nie tylko niemiecki i korona mi z głowy nie spadła, kiedy pracowalam na plantacji w Altes Landzie - a to czeresienki sie zbierało na kilkumetrowej drabinie ( jak z niej spadłam, odbiłam sobie wątrobę, mam z tego tytułu do dziś poważne problemy), a to jabłuszka w przymrozku ( nic piękniejszego niż skostniałe z zimna ręce), praca w deszcz, wiatr..... To była dla mnie szkoła życia i mam ogromny szacunek do ludzi, którzy ciężko fizycznie pracują.
 Ja pracowalam razem z nimi, równo jak oni, choć z racji postury i płci było mi ciężej. Przeżyłam? Przeżyłam!
Nie trawię, kiedy ktoś się wywyższa, bo czasem zamiatacz ulic jest lepszym człowiekiem niż profesor po trzech fakultetach.
Liczy się to, co kto ma w sercu i czy jest dobrym człowiekiem a nie kanalią.
27 września 2014 10:49 / 2 osobom podoba się ten post
Jak wkładałam chmiel do maszyny przez 5 tygodni, dzień w dzień, od 6.00 do 19.00 (albo od 7.00 do 20.00), dokładnie nie pamiętam, ale szło na głowę dostać. Rzecz jasna przerwa na obiad dopiero wtedy, kiedy znalazło się kogoś, kto za mnie trochę przy tej maszynie postoi i trzeba się było z obiadem streszczać, bo ta osoba też miała swoje zajęcia.
27 września 2014 10:50 / 2 osobom podoba się ten post
wichurra

To wynika z mojego wychowania i podejścia do życia, które rodzice mi przekazali. Od nastoletnich lat pracowałam w Niemczech, bo rodzice chociaż pieniądze mieli, to moich zachcianek nie spełniali. Umożliwili mi za to pracę za granicą. Pisałam kiedyś, ale może nie pamiętacie, że u bauera niemieckiego pracowałam i przy żniwach i przy chmielu i traktorami jeździłam i świnie zapładniałam nawet (to znaczy nie osobiście - para baraszkowała, ale musiałam nadzór nad tym mieć:)  To przecież teraz praca w opiece straszna mi nie będzie:)    
 
A już z mojego charakteru wynika, że dla mnie szklanka jest zawsze w połowie pełna:)  
 
A tak w ogóle to mamy tutaj dużo wykształconych ludzi na forum i też nie narzekają.       
 
P.S.
 
Odnośnie wykształcenia jeszcze - dużo jest na forum starszych ode mnie osób, a kiedyś studia nie były normą. Można było dostać dobrą pracę i bez nich. Nie znaczy to, że te osoby są jakieś gorsze. Moi rodzice też studiów nie mają, co nie umniejsza mojego szacunku dla nich. Dzisiaj studiować niemal każdy może, nie trzeba nawet szczególnych zdolności - często wytrwałość i pilność wystarczą. Studia się więc już zdeprecjonowały. 

Jak jechałam nad morze w sierpniu zauwazyłam wielka zmianę nie tylko w krajobrazie, ale ogolnie od utrzymania porzadku w obejściu do i estetyki otoczenia na waszym terenie*.Nie przejeżdżałam przez Twoja miejscowość, jechałam na Bydgoszcz więc były to okolice.Masz szczęście,że urodziłaś się na tej swojej pyrlandii, zamiłowanie do porzadku wyniosłas z domu,jesteś pracowita i otwarta.Kto zaznał smak pracy ten ma szacunek do niej.
 
Urodzona optymistka z Ciebie.
27 września 2014 11:16 / 8 osobom podoba się ten post
Ja przez 10 lat , co wakacje prowadziłam jazdy konne w stadninie.A to nie tylko jazda - także karmienie i pojenie w przerwie , siodłanie i rozsiodłanie ( siodło waży trochę ), czyszczenie koni , opatrunki drobnych zranień .Z tym ostatnim bywało wesoło - konie tego nie lubią i kopią , trzeba mieć refleks.Na jednym z obozów jeździeckich miałyśmy z koleżanką pod pełną opieką 21 koni . Przez miesiąc.Łącznie z zaprzęganiem pary koni do wozu ( umiem powozić ) i przywożeniem codziennie wieczorem wozu skoszonej trawy i sprzątaniem stajni. Nie narzekałam , pracować umiem a i sporo pieniedzy zarobiłam. Wtedy ,,pobiłam '' swój rekord długosci jazdy w jeden dzień - 11 godzin w siodle.I uwierzcie mi - romantyzm kończy sie po 4-5 godzinie jazdy.Potem jest już zmeczenie i ból kolan. Co do wykształcenia - nie mozna tego mylić z kulturą człowieka .Tę się ma - lub nie . Ani studia jej nie gwarantują , ani ich brak . Albo się jest człowiekiem , albo ,,organizmem ''.
 
Dopiero teraz zauważyłam , w jakim temacie napisałam . Trochę nie na temat .
27 września 2014 11:48 / 4 osobom podoba się ten post
Jak najjbardziej na temat:)) czesto zwykly brak kultury stwarza problemy w kontaktach miedzyludzkich.
27 września 2014 13:45 / 3 osobom podoba się ten post
Babeczka, którą zmieniałam na tej stelli,to wspaniała, ciepła ,przesympatyczna osoba.Byłam z nią w kontakcie jeszcze przed przyjazdem do pracy i cały czas utrzymujemy kontakt.Mogę się do niej zwrócić z każdym problemem dotyczacym podopiecznego,A że jest pielęgniarką,wszystko mi rzeczowo wyjaśnia..Bardzo sie cieszę,że tak trafiłam i dziekuje za takie podejście .
 
27 września 2014 15:46 / 2 osobom podoba się ten post
Luda

Babeczka, którą zmieniałam na tej stelli,to wspaniała, ciepła ,przesympatyczna osoba.Byłam z nią w kontakcie jeszcze przed przyjazdem do pracy i cały czas utrzymujemy kontakt.Mogę się do niej zwrócić z każdym problemem dotyczacym podopiecznego,A że jest pielęgniarką,wszystko mi rzeczowo wyjaśnia..Bardzo sie cieszę,że tak trafiłam i dziekuje za takie podejście .
 

To znaczy,że obie mamy szczęście, zawsze trafiam na taka dziewczyne,na ktorej polegam i nigdy sie nie zawiodłam.Myslę,że teraz też bede miała szczeście.
27 września 2014 15:51 / 1 osobie podoba się ten post
Luda

Babeczka, którą zmieniałam na tej stelli,to wspaniała, ciepła ,przesympatyczna osoba.Byłam z nią w kontakcie jeszcze przed przyjazdem do pracy i cały czas utrzymujemy kontakt.Mogę się do niej zwrócić z każdym problemem dotyczacym podopiecznego,A że jest pielęgniarką,wszystko mi rzeczowo wyjaśnia..Bardzo sie cieszę,że tak trafiłam i dziekuje za takie podejście .
 

Ja mam podobnie, z tym ze moja zmienniczka nie jest pielegniarka. Oboje sobie pomagamy gdy ktores ma problem, nigdy nie olewamy siebie. A wiadomo co 2 glowy do nie 1. Wiele konfliktow miedzy opiekunami powstaje przez zwykly brak kultury w rozmowie i brak chceci zrozumienia 2 osoby, ciagle obrazanie sie i stawianie siebie na 1 miejscu. A o tym kto i co wie lepiej to juz nie wspomne...
27 września 2014 15:58 / 1 osobie podoba się ten post
mleczko47

To znaczy,że obie mamy szczęście, zawsze trafiam na taka dziewczyne,na ktorej polegam i nigdy sie nie zawiodłam.Myslę,że teraz też bede miała szczeście.

Mnie też się trafiały dobre zmienniczki na ogół.No raz było trochę kłopotów,ale takich do ogarnięcia.
27 września 2014 16:00 / 1 osobie podoba się ten post
U mnie te konflikty to zazwyczaj niemoznosc ustalenia terminow do zmian...kazda chce tak jak jej pasuje,i juz! Teraz np.propozycja zmienniczki tutaj jest taka,ze ja przyjezdzam na 2 tyg. na Boze Narodzenie...No i zaraz po Nowym Roku,koniecznie do domu musze,bo ona tu juz chce byc...takie info przekazala mi dzis rodzina przy obiedzie
No wiec jak mam zachowac kulture w rozmowie? Bede sie starac,ale raczej to bedzie malo 'kurturarny'dialog...
27 września 2014 16:06 / 1 osobie podoba się ten post
PiotrDominik

Ja mam podobnie, z tym ze moja zmienniczka nie jest pielegniarka. Oboje sobie pomagamy gdy ktores ma problem, nigdy nie olewamy siebie. A wiadomo co 2 glowy do nie 1. Wiele konfliktow miedzy opiekunami powstaje przez zwykly brak kultury w rozmowie i brak chceci zrozumienia 2 osoby, ciagle obrazanie sie i stawianie siebie na 1 miejscu. A o tym kto i co wie lepiej to juz nie wspomne...

No nie.Mysle,że częstym powodem jest to,że zmienniczki nie są stałe,a jak wynika z wpisów nie wszystkie pracuja przecież jednakowo.I stąd te problemy.Im młodsza opiekunka stażem tym więcej trzeba czasu poświęcić przy wymianie.Powinno to być uwzglednione w umowie tylko,że pracodawcy załuja tych paru € przeciez muszą zapłacic i przyjeżdzającej i zjeżdżajającej.Nie biorą pod uwagę,że to dla dobra pdp.