Malina!!!!Co koleżanka na myśli miała to mało ważne, ale co Ty sobie kochanieńka pomyslałaś?:):):):):)
Malina!!!!Co koleżanka na myśli miała to mało ważne, ale co Ty sobie kochanieńka pomyslałaś?:):):):):)
Czyli to jest bez hihihi... Słyszałam o jedzeniu psów w Polsce i nawet znam paru podejrzanych, ale kota tylko na skórki brali - ponoć dobrze grzeje nereczki....))))
no własnie, jak sie zgubię to zapytam o drogę a w markecie cena wyskakuje na kasie ... ale ile razy trzeba było pracownika zapytać gdzie znajdę to czy tamto?... nie ma co upraszczać i bagatelizować, bo to są bardzo poważne przeszkody...obyśmy nigdy przez takie frywolne podejście " a co tam,dam radę", nie wpuściły kogoś w maliny. Proszę, aby nikt się nie obraził..pracowałam w Holandii i tam bardzo wielu ludzi po niemiecku rozmawia a i tak była obcość...wszędzie , w centrach handlowych, w urzędach, w telewizjii język ,którego nie znam,nie wiem oczym mówią,poczucie osamotnienia...naprawde nie obchodziły mnie wtedy ich piękne wiatraki i kanaly i przepiękna architektura....co mnie to mogło obchodzić, skoro czułam się tak obco. A Niemcy to juz prawie jak i my;)))
Ugotowala ziemniaki z porem i marchewka (wiecej pora i marchewki niz ziemniakow),potem to wszystko zmiksowala i dodala jakiejs niezjadalnej ich kielbasy...i to wszystko.Bez przypraw(tylko sol) a bron Boze Vegeta bo to niezjadalne jest.
O,fuuuu!Czyli wnioskuję,że nie dopuszcza Cię do garów...Nie masz możliwości dla siebie czegoś innego ugotować?Taka zupina moze byc całkiem znośna ale dosmaczona.Powiedz jej ,że u nas się inaczej troche jada i że jak u niej pracujesz, to nie możesz głodna chodzić!Ach, zżymam się na takie teksty jak ktoś pisze ,że w robocie głodny chodzi!!Szlag mnie trafia!!!
Jak miałam naście lat to jeździł taki szmaty, butelki itp. skupował. Czerwony jak księżyc ,chyba jabole i denaturat pił? Ludzie mówili że je psy. I autentycznie w tym czasie u nas nie uświadczyłaś żadnego bezpańskiego psa.
no tak ja zawsze mape do góry nogami trzymałam...hahaha ,,, no to wino i pralinki i można sie gubić,,, ja mam zawsze problem dwie ulice na krzyż a ja i tak skrece tam gdzie nie trzeba hahaha
Kochana...jak powiedzialam ze u nas sie doprawia wszystko i chcialam cos dla nich ( 2 ludzi pod opieka) ugotowac to powiedziala ze u nas jedza jak swinie.Cala afera byla...koordynatorka,telefony z biura itd. Po tym pozwolila mi cos ugotowac.Zjadla wszystko...Teraz ona gotuje albo ja pod jej dyktando.Jak nie widzi to cos tam od siebie dorzuce i da sie zjesc.
Aż sprawdziłam z którego Ty roku - bo tego skupującego szmaty i butelki tez pamiętam z mojego dzieciństwa.... jeżdził u nas takim drewnianym wozem ciągniętym przez konia.... Psy u nas na pewno jedli ... choć nie wim dlaczego... jakby nie mamy tego w kulturze...)))
A ja pamietam też takiego co stawał na podwórku i wołałą - noże ostrze,garnki lutuję!!!!Matko moja gdzie te czasy -możnaby pomyśleć ,że my jakie dinozaury czy cuś:):):)
Wiesz co ja też tak miałam,babka gotowała tylko zupę z makaronem albo ziemniaki ze śmietaną,czasem mi udalo się usmażyć placki ziemniaczane,bo to lubiła,ja poprostu powiedziałam że ja nie będe tego jadła, będę gotowała tylko dla siebie i tak było.A ona jadła tą zupę co ugotowała 3 dni.
... do wiaderka z maka na trzy dni wrzucasz... by sie dobrze przeczyscily... czy tez masz inna metode... Zajmowalam sie skupem winniczkow... odbiorcow bylo od liku... tylko slimakow troche malo...