Pocieszajki

24 września 2013 20:17
Na trzeżwo nie zjem robaka coś Ty
24 września 2013 20:20
Tylko krewetki tygrysie z grilla.Pozostałe owoce morza nie smakuja mi a najmniej ośmiornice-gumowe obrzydliwie,błeeee
24 września 2013 20:26
kasia63

Tylko krewetki tygrysie z grilla.Pozostałe owoce morza nie smakuja mi a najmniej ośmiornice-gumowe obrzydliwie,błeeee

No właśnie Kasia były żle zrobione dlatego ci nie smakowały,ja jadłam z puszki a potem wrestauracji z grila a 2 w sosie,pyszne.
24 września 2013 20:31
Ooooo ,zapomniałam o kalmarach-w stanie wojennym w rybnym był tylko błekitek i kalmary-mama z nich robiła takie niby flaki i frytki  -to to było dobre:)Osmiornice raz jadłam w formie takiej jakby zapiekanki - nieeeeee,pozostałe próbowałam ale mi nie podeszły tylko te wielkie krewetki:)
24 września 2013 20:36 / 2 osobom podoba się ten post
MeryKy

Ho, ho to ty mnie nie znasz. Mama nieraz próbowała mi przemycić jakieś paskudztwa i nigdy jej się nie udało. My z siostrą zawsze poznałyśmy że coś nie tak. Kiedyś jak miałyśmy dzieścia lat to zauważyłyśmy w zamrażarce na samym wierzchu mięso na bardzo grubych oczkach pomielone. Te mięso wygladało inaczej niż zawsze. Z siostrą ustalilłyśmy że jak bedzie mielone to nie jemy bo nie wiadomo co to? Z czego? Mama narobiła gołabków my oczywiście nie jemy. Dała drugiej siostrze i szwagrowi bo zrobiła za dużo. Moja siostra sie pyta szwagra: -dlaczego one tego nie chciały jeść, przecież to jest pyszne? Na to szwagier bo to jest mieso ihaha. Na to siostra: jak one poznały że to konina? :)))))  My nie wiedziałyśmy co to za mięso? Inaczej wygladało i to już wystarczyło. Ja tam nawet nie próbuje żadnych ślimaków, żab itd. Jakoś tak od żołądka na sam widok robi mi się niedobrze :(((
 
Co do pokrzywy to sałatki nie jadłam, ale piłam i nawet teraz piję, właśnie mam filiżaneczkę przed sobą.

Mamy podobnie - nie jadam niczego czego się brzydzę i tez nie uczę się tego jeść...Jeżeli chodzi o ślimaczki... to miałam takie bezdomkowe na ogrodzie... w dużych ilościach...  Nie miały naturalnych wrogów... czyli nie były nawet w kole łańcucha pokarmowego... bo nie nadawały sie do spożycia... Winniczek dla mnie jest tym samym tylko z domkiem na sobie... hihihi))))
24 września 2013 20:39 / 2 osobom podoba się ten post
nowadanuta

Mamy podobnie - nie jadam niczego czego się brzydzę i tez nie uczę się tego jeść...Jeżeli chodzi o ślimaczki... to miałam takie bezdomkowe na ogrodzie... w dużych ilościach...  Nie miały naturalnych wrogów... czyli nie były nawet w kole łańcucha pokarmowego... bo nie nadawały sie do spożycia... Winniczek dla mnie jest tym samym tylko z domkiem na sobie... hihihi))))

U mnie jest masa i tych z domkami i bez to jest obrzydliwe,wszystko co pełza be
24 września 2013 20:43 / 1 osobie podoba się ten post
Malina

U mnie jest masa i tych z domkami i bez to jest obrzydliwe,wszystko co pełza be

Nie dość, że obrzydliwe to jeszcze oślizgłe....hihihihi)))))
24 września 2013 20:45 / 2 osobom podoba się ten post
Malina

U mnie jest masa i tych z domkami i bez to jest obrzydliwe,wszystko co pełza be

A to które ślimaki jecie te z domkami czy bez? To tak jak grzyby, że są jadalne i niejadalne. Czy jak?
24 września 2013 20:47 / 1 osobie podoba się ten post
teraz przyjedz bo te slimaki sa tu w DE,ja w domu nie choduje winniczków.
24 września 2013 20:49 / 3 osobom podoba się ten post
MeryKy

A to które ślimaki jecie te z domkami czy bez? To tak jak grzyby, że są jadalne i niejadalne. Czy jak?

Wiesz co ja może prędzej bym domek zjadła niż tego pełzaka
24 września 2013 20:53 / 3 osobom podoba się ten post
Tu na trawniku rano maszerują stadami,ponieważ jestem 8km od Francji to pomyślałam że pewnie tam idą
24 września 2013 20:54 / 2 osobom podoba się ten post
Ale temat apetyczny dobrze że nie jadłam za dużo na kolację
24 września 2013 20:55 / 1 osobie podoba się ten post
Na winniczki w PL obowiązuje okres ochronny i można je zbierac tylko w maju i tylko odpowiednich rozmiarów:)
24 września 2013 20:56
Dla mnie jest to żarcie dla Chińczyków.... oni nie jadają tylko odbicia księżyca w wodzie...   Szczerze powiedziawszy raz zdarzyło mi się coś takiego zjeść w Bułgarii (tubylcy nazywali to skariba), ale wtedy byłam piękna i młoda i w stanie wskazującym na...... Ale organizm nie dał się oszukac i wracając na kwaterę oddawałam (zwracałam) to po drodze...hihihi))))
24 września 2013 20:57 / 1 osobie podoba się ten post
Malina

Wiesz co ja może prędzej bym domek zjadła niż tego pełzaka

Ja też wolę ten domek :)))