Wpadla Gusia, pozbierała, nakrzyczała, energia ją rozpierała. Po obiedzie, zgodnie z planem, miała się zająć odśnieżaniem. Nici z ruchu i wietrzenia, nie było już nic do odśnieżenia:zaskoczenie1:
Ciachu machu, bryku bryku, był tu chłop na mechanicznym kucyku. Bez pytania, bez pardonu, poodśnieżał wokół domu.
W fotel klapła, posmutniała, do roboty nic nie miała, dzionek boży przesiedziała. Teraz patrzy osowiała, czy się doopa nie splaskała.&n
Czytaj więcej