Co wolno Opiekunowi ?

23 czerwca 2013 21:38
Bystry istnieje jeszcze coś takiego jak moje własne poczucie co mogę robić z moją umową o pracę. Nie mam ochoty dzielić się wszystkim, ze wszystkimi. To moja umowa, moje warunki pod którymi się podpisałam. Jak uznam za stosowne to stanę na Rynku w Krakowie i głośno je odczytam. A na razie co moje to moje. Trudno. Mogę coś tam podać ale wybacz, całej umowy Ci nie przepiszę ;-))
23 czerwca 2013 21:41 / 2 osobom podoba się ten post
Mycha

A musisz go sama podnosić ??? Jak ma endoprotezy to chyba mało aktywny, nie wiem. To troche "inny" pacjent. 

...trojka nas byla i sobie nie poradzila... na szczescie przyszla na nocna szychte... baba-chlop /raczej chlop w spodnicy/ i jednym zamachem z podlogi na lozko... "delikwenta" przelozyla...
23 czerwca 2013 21:42 / 2 osobom podoba się ten post
bystry

Też ciekaw jestem i proszę kogoś o odpowiedź!
  Napiszę natomiast KU PRZESTRODZE czego nie robić (z własnego, krótkiego doswiadczenia) :
Jak już wspominałem, na pierwszej Stelli (zastępstwo) miałem b.ciężką babcię.  Potem na kolejne 2mce przyjechał poprzedni zmiennik. Tydzień przed końcem, podczas kolejnego przenoszenia babci wypadł mu dysk.  Rodzina zawiosła go do lekarza, który mu ten dysk nastawił.  Opiekun z zaciśniętymi zębami, mimo bólu, pracował jeszcze ten ostatni tydzień.  Po powrocie do PL okazało się (przeswietlenia, wizyty u lekarzy) że ma uszkodzony nerw i być może zostanie inwalidą..... :(

To nie tak do końca jest. "Wypadł dysk" to przepuklina krążka międzykręgowego, zwanego dyskiem. On nie wypada i nie wpada. Po prostu się wysuwa, częściowo i nie da się tego "nastawić". Z tego co piszesz, to większe prawdopodobieństwo jest tego, że "lekarz", który mu coś tam "nastawiał" mu spaprał kręgosłup jeszcze bardziej. Inwalidą raczej nie zostanie, ale nie zazdroszczę mu, chociaż sam jest sobie też trochę winien, że po czymś takim bawił się w podnoszenie ciężkiego pacjenta.
23 czerwca 2013 21:42
Mycha

No widzisz Bystry, ja podnosiłam dzisiaj babcię z pomocą ręcznika. Dlatego w ten sposób aby mi dysk np. nie wypadł. Trzeba myśleć, myśleć i działać. To nie jest łatwa praca. Nie wiem, czy wzięłabym się za podnoszenie babci leżącej na wznak na podłodze. Jeżeliby pomagała to tak, jeżeli nie kombinowałabym. Moja babcia jak upadnie to do wstawania najpierw obraca się na kolanka, bo tak nam łatwiej. Ona czuje się pewniej i ja niczego sobie na zarywam.

Tamtej babci z podłogi nikt by nie podniósł....:(   Obracanie na łóżku było poprzez podciąganie gumowego podkładu, a przenoszenie jej z pozycji siedząco-podpartej z łóżka na wózek poprzez uginanie kolan i branie ciężaru "na siebie"....  Ja zawsze używałem regulacji wysokosci łóżka i pracowałem nogami, kolega nie był taki "wygodny".....:(
23 czerwca 2013 21:45 / 1 osobie podoba się ten post
No wiesz co !! Przecież to zupełnie inne przypadki, nieporównywalne !! Moja babcia jeszcze jest aktywna, zdarzy się jej upaść a tu przypadek osoby unieruchomionej. Nie ma czego porównywać. Inny tok myślenia.
23 czerwca 2013 21:54
Mycha

Bystry istnieje jeszcze coś takiego jak moje własne poczucie co mogę robić z moją umową o pracę. Nie mam ochoty dzielić się wszystkim, ze wszystkimi. To moja umowa, moje warunki pod którymi się podpisałam. Jak uznam za stosowne to stanę na Rynku w Krakowie i głośno je odczytam. A na razie co moje to moje. Trudno. Mogę coś tam podać ale wybacz, całej umowy Ci nie przepiszę ;-))

jeszcze raz: pisząc "możesz sobie pisać do woli o wszystkim" wcale nie miałem na myśli informacji z twojej umowy.  Po prostu stwierdziłem fakt, że Ci wszystko wolno ;) a jak to wykorzystasz, to już oczywiście Twoja sprawa! ;)   sorry - być może to ja od początku niejasno się wyraziłem ;(
23 czerwca 2013 22:44
Opiekun_Janusz przypomniał mi jeszcze o jednej rzeczy w tym temacie:
Opiekunowi WOLNO nic nie umieć ;) - już wyjaśniam co mam na myśli i PROSZĘ Wszystkich bardziej doświadczonych o informację czy rzeczywiście tak jest...
Otóż pół roku temu, będąc kompletnie "zielonym" w temacie jakiejkolwiek "ludzkiej" opieki (umiałem się opiekować ale.... samochodem ;), życie zmusiło mnie do kompletnego przebranżowienia się. Żeby nauczyć się tej Opieki, zgłosiłem się jako wolontariusz do pracy w DPSie. Tam pchałem się do jak najcięższych przypadków, by zdobyć jak najszybciej, jak najwięcej doświadczenia. W sumie udało mi się i wyjechałem z przekonaniem, że poradzę sobie z każdym! przypadkiem. Musiałem dużo robic i dziwiło mnie, dlaczego nie obarczono mnie jeszcze tak prostymi czynnościami jak zmiana opatrunku na nodze (podopiecznej oczywiście) i dawkowanie lekarstw. Na kolejnej Stelli, gdzie korzystam już z wiadomości pisanych na forum, dowiedziałem się, że MY - Opiekunowie/ki Os Starszych tylko w stosunku do PL firm musimy wykazywać się jakimś doświadczeniem. Dla Niemców nie mając specjalistycznego "ichniejszego" wykształcenia, jesteśmy tylko "pomocą" i nawet najprostszych "medycznych" rzeczy nie powinnismy robić! I to podobno jest w niemieckiej wersji umowy, która ma się nijak do wersji polskiej.... Teoretycznie więc wygląda to tak, że Niemcy podpisują umowę na przysłanie im osoby "do pomocy" w sprawach "niemedycznych", a polska firma wysyła im osobę która podpisuje w umowie, że jest wszechstronnie, medycznie przygotowana..... jak to więc z tym jest? - kolejne kuriozum???
23 czerwca 2013 22:47 / 1 osobie podoba się ten post
No nie tak, ja mam w umowie/ aneks co absolutnie nie moge wykonywac, nie mam tego aneksu przy sobie, tak troche Altenpflegehelfer mozna powiedziec
23 czerwca 2013 22:49 / 1 osobie podoba się ten post
...niestety nie jestem w temacie ale mysle... ze wiesz co piszesz...
23 czerwca 2013 22:50 / 4 osobom podoba się ten post
Zgadza się Bystry.Nie wiem co jest w polskich umowach,bo przez firmę nie pracuję,ale czynnosci medyczne w Niemczech mogą wykonywac osoby wykwalifikowane,naszych dyplomów nie uznają,no chyba że po nostryfikacji.
23 czerwca 2013 22:57
tina 100%

Zgadza się Bystry.Nie wiem co jest w polskich umowach,bo przez firmę nie pracuję,ale czynnosci medyczne w Niemczech mogą wykonywac osoby wykwalifikowane,naszych dyplomów nie uznają,no chyba że po nostryfikacji.

...ach Tino40... znowu problem zdrowotny mi sie przyplatal... jutro do Unfallarzta sie wybieram... ale byc moze... ze po powrocie bede -Twojej pomocy potrzebowala... bedziesz dostepna ok 14-15-tej...
23 czerwca 2013 23:03 / 1 osobie podoba się ten post
Myslę ,że tak,córka podopiecznej przychodzi ok 16,wtedy wychodzę,zdarza się,ze wczesniej wpadnie,ale wtedy się melduje.
23 czerwca 2013 23:05
tina 100%

Myslę ,że tak,córka podopiecznej przychodzi ok 16,wtedy wychodzę,zdarza się,ze wczesniej wpadnie,ale wtedy się melduje.

...skrobne na priv... okej...
23 czerwca 2013 23:08
nowadanuta

Droga Romano, cały system niemieckiej edukacji jest nakierowany na wyłonienie i nauczanie ludzi do pracy rękoma i do pracy głową... Trochę poznałam ten kraj ... Tą ich hierarchię ... To takie mrowisko, w którym każdy ma ambicje być jak najwyżej .... Braki w dołach swojego mrowiska uzupełniają cudzoziemcami ...

To, że uzupełniają braki dobrze o nich świadczy. Ale nie zgodzę się, że wyłącznie  - w dołach mrowiska. Kilkakrotnie oglądałm  w tv filmy dokumentalne o młodych Hiszpanach, Grekach i Włochach, pracujących w D w zawodach lekarza, czy informatyka. U siebie o takiej pracy mogą teraz tylko pomarzyć. Społeczność turecka, obecna w D dopiero od 50 lat, ma dość wysoki wskaźnik studentów, coś około 15%, o ile dobrze pamiętam. Ci ludzie nie będą tu na pewno kopać rowów. Co do preferencji w zatrudnianiu na wyższych stanowiskach swoich, a nie cudzoziemców, to bądźmy szczerzy - w Polsce też nie zrobisz szybko kierownikiem czegokolwiek faceta z Hondurasu, nawet gdy mówi świetnie po polsku. Ale czarnoskórych lekarzy spotykałam, w Niemczech pewnie w większych miastach też są.
24 czerwca 2013 08:40 / 1 osobie podoba się ten post
bystry

Opiekun_Janusz przypomniał mi jeszcze o jednej rzeczy w tym temacie:
Opiekunowi WOLNO nic nie umieć ;) - już wyjaśniam co mam na myśli i PROSZĘ Wszystkich bardziej doświadczonych o informację czy rzeczywiście tak jest...
Otóż pół roku temu, będąc kompletnie "zielonym" w temacie jakiejkolwiek "ludzkiej" opieki (umiałem się opiekować ale.... samochodem ;), życie zmusiło mnie do kompletnego przebranżowienia się. Żeby nauczyć się tej Opieki, zgłosiłem się jako wolontariusz do pracy w DPSie. Tam pchałem się do jak najcięższych przypadków, by zdobyć jak najszybciej, jak najwięcej doświadczenia. W sumie udało mi się i wyjechałem z przekonaniem, że poradzę sobie z każdym! przypadkiem. Musiałem dużo robic i dziwiło mnie, dlaczego nie obarczono mnie jeszcze tak prostymi czynnościami jak zmiana opatrunku na nodze (podopiecznej oczywiście) i dawkowanie lekarstw. Na kolejnej Stelli, gdzie korzystam już z wiadomości pisanych na forum, dowiedziałem się, że MY - Opiekunowie/ki Os Starszych tylko w stosunku do PL firm musimy wykazywać się jakimś doświadczeniem. Dla Niemców nie mając specjalistycznego "ichniejszego" wykształcenia, jesteśmy tylko "pomocą" i nawet najprostszych "medycznych" rzeczy nie powinnismy robić! I to podobno jest w niemieckiej wersji umowy, która ma się nijak do wersji polskiej.... Teoretycznie więc wygląda to tak, że Niemcy podpisują umowę na przysłanie im osoby "do pomocy" w sprawach "niemedycznych", a polska firma wysyła im osobę która podpisuje w umowie, że jest wszechstronnie, medycznie przygotowana..... jak to więc z tym jest? - kolejne kuriozum???

Ja w umowie nic takiego nie mam w umowie. Możesz napisać Bystry ten punkt w swojej umowie że jesteś wszechstronnie medycznie przygotowany?