30 czerwca 2013 19:40 / 2 osobom podoba się ten post
Aby kontynuować wątek, napiszę co zrobiłem na swojej Stelli, gdyż uważam że Opiekunowi WOLNO zmienić (a przynajmniej próbować) złe rzeczy, które zastał na Stelli. Ja przejąłem Stellę po 2 opiekunkach, które dla podlizania się dziadkowi nie tylko ulegały jego sugestiom, ale wprowadziły jakieś kuriozalne zachowania (myślę że dziadek sam tyle by nie wymyślił;) :
1) Wprowadziłem harmonogram dnia. Poprzednio chyba wszystko odbywało się "na żądanie". Opiekunka była w ciągłej gotowości… od 5.00 rano, bo dziadek budził się kiedy chciał. Opiekunka więc "na palcach" schodziła i czekała w kuchni z gotowym śniadaniem. Nie śmiała wejść sama do dziadka, więc patrzyła przez dziurkę od klucza, czy już się budzi! (wiem, bo mi pokazywała jak to robić). Były z tym (harmonogramem) "przepychanki" z pełnosprawnym umysłowo dziadkiem, ale przeforsowałem.
2) Poprosiłem o zakup mopa i był na nast. dzień. Poprzedniczka pokazywała mi, że podłogę myje się szmatą na miotle! (niesamowite! choć pamiętałem taki widok z wczesnego dzieciństwa)
3) Wszystko było zapisywane na odzyskiwanych strzępkach papieru ze zużytych kopert, niezadrukowanych reklam itp… Ja do tego celu kupiłem po 0.5€ notesiki z wyrywanymi kartkami
4) Wyrzuciłem stare, brudne i tłuste gazety poukładane na kuchennych szafkach. Dziadek do tego stopnia był do tego przyzwyczajony, że pytał się potem, czy aby pamiętam o założeniu nowych papierów…. Dla mnie przetarcie nawet co tydzień tych szafek miotełką do kurzu to nie więcej niż 2min. Czy to miała być ochrona starych szafek przed niszczeniem? (tak jak to kiedyś w wielu domach piloty do TV były w woreczkach foliowych…) - nie wiem
5) Można oszczędzać, ale są jakieś granice… Tutejsza opiekunka zatykała brodzik i kucając (chyba?) myła się jak w dawnych czasach "na miednicy" (nie widziałem, ale słyszałem przez ścianę).
6) Kolejna kuriozalna oszczędność: cała masa szmat zrobionych ze starych dziadkowych rzeczy…. Jakby szmatki i sciereczki były nieosiągalnie drogie…. Tu wspomnę, że dziadek biedny nie jest!, a wydaje mi się, że wręcz przeciwnie ;)
7) By oszczędzić na zakupie płynów fizjologicznych do płukania Kathethera, dziadek wlewał sobie do pęcherza przegotowaną (stojącą parę dni w otwartym kubku) wodę…. Namówiłem córkę by poruszyła ten temat u lekarza - ale "walka" z dziadkiem trwała o to jeszcze ponad miesiąc….
8) Worek do Kathethera zamiast wymieniać, zalewa się "Essig Essence" na tydzień i używa dalej…. Tego nie udało mi się przeforsować ;( Dopiero jak jest dziura i cieknie, to wolno wymienić ;(
Efektem tych wszystkich zmian poza oczywistym uporządkowaniem wszystkiego i ułatwieniem sobie pracy ;) było to, że dziadek nie traktuje mnie jak służącego, ale jak życiowego partnera i szanujemy się nawzajem!
A jak było u Was? Z jakimi "dziwactwami" się zetknęliście? , co się Wam udało zmienić?