17 września 2014 18:34 / 4 osobom podoba się ten post
Moja teściowa jest super, ale muszę ją krótko trzymać:)))) Dużo mi w życiu pomogła, ale i za pazury zalazła:)))
Ostatni numer naszej babci: zjaechałam do niej, raz , drugi, teraz na urlopie, widzę, że źle wygląda, jakś chuda. Cyk, babcię na wagę, 8 kg w dół, o cholera,mój ojciec jak tak schudł, to był rak, zmarł 4 miesiące później. Babcia została przekonana, że powinna pójść do lekarza, przyciśnięta do ściany przyznała się do dolegliwości. Moja wstępna diagnoza, kamica pęcherzyka żółciowego. Wszystko się potwierdziło, w środę laparoskopia,3 piękne błyszczące kamienie, w sobotę do domu, a w poniedziałek ja do busa i do pracy. Po kilku dniach telefon z domu, babcię w nocy zabrało pogotowie, bóle brzucha, wymioty i inne cuda. Trafiła na ten sam oddział, gdie miała laparoskopię, maly szpitalik, przemiły ordynator. Zadzwoniłam, no trzeba może zrobić tomografię, ale to trzeba transportować do innego szpitala,takie tam teksty. Mówię, że mam dobrego kumpla lekarza, jest zastępcą ordynatora w klinice..., dobrze, proszę załatwiać miejsce, damy skierowanie, karetkę.No to Babcia jest w klinice, zlecono tysiąc badań, bo ma astmę, cukrzycę, nawet konsultacja ginekologiczna miala być.Po klilku dniach moja teściowa stwierdziła, że coś jej nie leczą w tej klinice i zadzwonila do swojej koleżanki, że idzie do domu i nie ma kto jej zabrać, bo wszyscy w pracy. Koleżanka, lat 72, okulary, jak denka od butelek wsiadła do swojego golfa i przejechala 80 km, na dworze już czekała moja teściowa z tobołami, bylo popołudnie ok godz 17. Na oddziale pielęgniarki zajarzyły, że nie ma pacjentki, nie ma jej rzeczy, zglosily dyżurnemu, a ten na policję. Osoba opiekująca się w dokumentach szpitalnych, to mój mąż, akurat był w pracy, coś się tam działo i prywatną komórkę zostawił w gabinecie, biegał po firmie ze słuzbowym telefonem. Policjant był u nas w domu, ale nikogo nie zastał,a że znamy się trochę poprosił sąsiadkę o mój numer telefonu. Wieczór, ja spokojnie przy kompie, dzwoni do mnie policja z mojego miasta, że zagineła moja teściowa, prawdopodobnie wyszła sama ze szpitala. Myślalam, że umrę. Mąż nie odbiera telefonu,nie mamy innej rodziny. Przyszły zięć zachował zimną krew, pojechał do babci do domu, a Ona siedzi z koleżanką, papierochy palą, zadowolone. No ico takiej zrobić? Dobić ? Może nie, niech dziecko ma babcię na swoim weselu. Najgorsze teraz jest to, że muszę tego kumpla lekarza przeprosić za głupotę teściowej, nie wiem co mu powiedzieć. Dobrze, że teściowa lepiej się czuje, tylko my gorzej, ja i mój mąż:))))