Nasze teściowe - udręka, czy wybawienie?

02 czerwca 2014 22:35
A ja to chyba pipa jestem,bo nie umiem się jej tak naprawde sprzeciwić.Często się wtrynia,często też niegłupio gada i wtedy zawsze jej dziękuje.Ale jak coś pieprszy od rzeczy to już odwagi nie mam powiedzieć nic :( Ostatnio przegięła całkiem.Przeprowadzilismy się i zaczeła się lawina rad. I doszło do tego że mówi do mnie "To będzie stało tu i tu ,a to stąd idzie wek",przez ułamek sekundy mnie zatkało,ale się ocknęłam i mówie" Za wszystkie dobre dady dziękuję i doceniam,ale proszę zmienić ton." Ale pewnie spłynęło :( Dobrze że chociaż mój murem za mna stoi :)
02 czerwca 2014 22:43
To u mnie tym co ma gdzie stać to dyryguje moja mama. Ja już się nawet nie zastanawiam, wolę ją zapytać.
Najlepsze było, jak kupowałyśmy lampę do kuchni. Ona chciała, żeby była taka sama, jak w jadalni. Ja wolałam inną i taką też kupiłam, po czym wyjechałam do Niemiec, a tata miał ją zamontować. No i co się dowiaduję? Moja lampa została oddana do sklepu ("bo tak wiesz, coś nie pasowała"), mama kupiła "jej" lampę, no i przyjechałam, a problem rozwiązany:) Nie sprzeczam się z nią, bo muszę przyznać, że zna się kobieta na rzeczy i zawsze dobrze radzi.
02 czerwca 2014 22:47 / 8 osobom podoba się ten post
wichurra

To u mnie tym co ma gdzie stać to dyryguje moja mama. Ja już się nawet nie zastanawiam, wolę ją zapytać.
Najlepsze było, jak kupowałyśmy lampę do kuchni. Ona chciała, żeby była taka sama, jak w jadalni. Ja wolałam inną i taką też kupiłam, po czym wyjechałam do Niemiec, a tata miał ją zamontować. No i co się dowiaduję? Moja lampa została oddana do sklepu ("bo tak wiesz, coś nie pasowała"), mama kupiła "jej" lampę, no i przyjechałam, a problem rozwiązany:) Nie sprzeczam się z nią, bo muszę przyznać, że zna się kobieta na rzeczy i zawsze dobrze radzi.

Dobrze , że jej zięć pasuje, bo jak byś wróciła to by inny czekał ;-)
02 czerwca 2014 22:50
Sówka

Dobrze , że jej zięć pasuje, bo jak byś wróciła to by inny czekał ;-)

To się uśmiałam:)
Całe szczęście do moich związków się nigdy nie wtrącała.
Czasami tylko jak za bardzo na męża marudzę to mi tłumaczy, jak z mężczyzną trzeba się obchodzić, żeby wilk był syty i owca cała. 
02 czerwca 2014 23:01
wichurra

To u mnie tym co ma gdzie stać to dyryguje moja mama. Ja już się nawet nie zastanawiam, wolę ją zapytać.
Najlepsze było, jak kupowałyśmy lampę do kuchni. Ona chciała, żeby była taka sama, jak w jadalni. Ja wolałam inną i taką też kupiłam, po czym wyjechałam do Niemiec, a tata miał ją zamontować. No i co się dowiaduję? Moja lampa została oddana do sklepu ("bo tak wiesz, coś nie pasowała"), mama kupiła "jej" lampę, no i przyjechałam, a problem rozwiązany:) Nie sprzeczam się z nią, bo muszę przyznać, że zna się kobieta na rzeczy i zawsze dobrze radzi.

I Twój mąz sie tak posłusznie zgadza na te rządy teściowej??Ostatecznie to wasze gniazdko......mama niech swoje urządza:)Nie chodzi o to żeby sie sprzeczac ale kiedys moga Cie te wtręty zacząc wkurzac....pomyślałas o tym?
02 czerwca 2014 23:21
Mąż się nie wtrąca i prawdę mówiąc wcale go to nie interesuje. Rodzice od początku sami mi ten dom budowali, włożyli w niego dużo serca, na każdym etapie dopieszczali. Teraz niby ja już mam meblować i wykańczać, ale to nadal mama załatwia fachowców, umawia się z nimi, pilnuje ich, mama pielęgnuje ogród jak mnie nie ma, rodzice jeżdżą ze mną po sklepach meblowych i doradzają. Bez nich byłabym jak dziecko we mgle. Więc ja chcę tej pomocy i nie sądzę, żeby mogła zacząć mnie wkurzać.
03 czerwca 2014 11:23 / 1 osobie podoba się ten post
wichurra

To się uśmiałam:)
Całe szczęście do moich związków się nigdy nie wtrącała.
Czasami tylko jak za bardzo na męża marudzę to mi tłumaczy, jak z mężczyzną trzeba się obchodzić, żeby wilk był syty i owca cała. 

Mama tłumaczy jak z mężczyzną trzeba sie obchodzić hi hi
A tak serio to ja zazdroszcze wichurze,chyba jest ukochaną jedynaczką?
Czasem lepiej jak nawet za bardzo tesciowe sie wtrącaja niz gdy wszystko mają w nosie /łącznie z wnukami.../
03 czerwca 2014 12:34
greenandy

Mama tłumaczy jak z mężczyzną trzeba sie obchodzić hi hi
A tak serio to ja zazdroszcze wichurze,chyba jest ukochaną jedynaczką?
Czasem lepiej jak nawet za bardzo tesciowe sie wtrącaja niz gdy wszystko mają w nosie /łącznie z wnukami.../

A nie - mam jeszcze młodszą siostrę i to ona była bardziej rozpieszczana - 7 lat młodsza, więc wszyscy, włącznie ze mną, nad nią skakali. I też bardziej chorowita była. 
31 lipca 2014 12:22 / 1 osobie podoba się ten post
oj nie wiem czy gorsi wtrącający się teściowe czy tacy co mają w nosie. Chyba z dwojga złego, gdybym miała wybierać wybrałabym opcję "wszystko w nosie". Przynajmniej nie trzeba byłoby ich znosić. z teściową to tak jest że trzeba ją potraktować jako stan zastany i nie marudzić:d bo jak się zaczyna marudzić to jeszcze gorzej - widzisz wtedy wszystko w czarnych barwach:d
31 lipca 2014 13:14 / 1 osobie podoba się ten post
Syliaa

oj nie wiem czy gorsi wtrącający się teściowe czy tacy co mają w nosie. Chyba z dwojga złego, gdybym miała wybierać wybrałabym opcję "wszystko w nosie". Przynajmniej nie trzeba byłoby ich znosić. z teściową to tak jest że trzeba ją potraktować jako stan zastany i nie marudzić:d bo jak się zaczyna marudzić to jeszcze gorzej - widzisz wtedy wszystko w czarnych barwach:d

hymmmmmmm kobieta jestes hymmmmmmmm dzieci masz hymmmmm TO TESCIOWA BEDZIESZ ha ha 
31 lipca 2014 14:41 / 2 osobom podoba się ten post
Moja mama jest teściową idealną dla mojej bratowej :) Serio.
Nigdy się nie wtrąca, stoi murem za synową, a nie synem, nie miesza między nimi itd. Pochwalę się, że mam w tym spory udział, bo na początku stopowałam ją jak chciała coś od siebie "poprawiać". Wszyscy żyją w symbiozie. Życzyłabym sobie mieć podobnie gdyby tylko kiedykolwiek mi odbiło powiedzieć "tak" zamiast zawsze "nie".
17 września 2014 18:34 / 4 osobom podoba się ten post
Moja teściowa jest super, ale muszę ją krótko trzymać:)))) Dużo mi w życiu pomogła, ale i za pazury zalazła:)))
Ostatni numer naszej babci: zjaechałam do niej, raz , drugi, teraz na urlopie, widzę, że źle wygląda, jakś chuda. Cyk, babcię na wagę, 8 kg w dół, o cholera,mój ojciec jak tak schudł, to był rak, zmarł 4 miesiące później. Babcia została przekonana, że powinna pójść do lekarza, przyciśnięta do ściany przyznała się do dolegliwości. Moja wstępna diagnoza, kamica pęcherzyka żółciowego. Wszystko się potwierdziło, w środę laparoskopia,3 piękne błyszczące kamienie, w sobotę do domu, a w poniedziałek ja do busa i do pracy. Po kilku dniach telefon z domu, babcię w nocy zabrało pogotowie, bóle brzucha, wymioty i inne cuda. Trafiła na ten sam oddział, gdie miała laparoskopię, maly szpitalik, przemiły ordynator. Zadzwoniłam, no trzeba może zrobić tomografię, ale to trzeba transportować do innego szpitala,takie tam teksty. Mówię, że mam dobrego kumpla lekarza, jest zastępcą ordynatora w klinice..., dobrze, proszę załatwiać miejsce, damy skierowanie, karetkę.No to Babcia jest w klinice, zlecono tysiąc badań, bo ma astmę, cukrzycę, nawet konsultacja ginekologiczna miala być.Po klilku dniach moja teściowa stwierdziła, że coś jej nie leczą w tej klinice i zadzwonila do swojej koleżanki, że idzie do domu i nie ma kto jej zabrać, bo wszyscy w pracy. Koleżanka, lat 72, okulary, jak denka od butelek wsiadła do swojego golfa i przejechala 80 km, na dworze już czekała moja teściowa z tobołami, bylo popołudnie ok godz 17. Na oddziale pielęgniarki zajarzyły, że nie ma pacjentki, nie ma jej rzeczy, zglosily dyżurnemu, a ten na policję. Osoba opiekująca się w dokumentach szpitalnych, to mój mąż, akurat był w pracy, coś się tam działo i prywatną komórkę zostawił w gabinecie, biegał po firmie ze słuzbowym telefonem. Policjant był u nas w domu, ale nikogo nie zastał,a że znamy się trochę poprosił sąsiadkę o mój numer telefonu. Wieczór, ja spokojnie przy kompie, dzwoni do mnie policja z mojego miasta, że zagineła moja teściowa, prawdopodobnie wyszła sama ze szpitala. Myślalam, że umrę. Mąż nie odbiera telefonu,nie mamy innej rodziny. Przyszły zięć zachował zimną krew, pojechał do babci do domu, a Ona siedzi z koleżanką, papierochy palą, zadowolone. No ico takiej zrobić? Dobić ? Może nie, niech dziecko ma babcię na swoim weselu. Najgorsze teraz jest to, że muszę tego kumpla lekarza przeprosić za głupotę teściowej, nie wiem co mu powiedzieć. Dobrze, że teściowa lepiej się czuje, tylko my gorzej, ja i mój mąż:))))
17 września 2014 21:36 / 4 osobom podoba się ten post
Moja Teściowa jest ok. Chociażnie nie zawsze tak było. Od kiedy nwyjeżdzam do Niemiec to Ona zajmuje się domem tzn. gotuje obiadki dla dwóch ukochanych wnuków i dla synusia a mojego męża. Mąż ma dwie lewe ręce do gotowania. Babcia też prasuje ciuszki swoim wnusiom. Wnuki są najważniejsze. No ale każda babcia najbardziej na świecie kocha swoje wnuki.Na początku było nam ciężko się dogadać zTteściową w przeciwieństwie do Teścia z którym się zawsze dogadywałam.Ale po 17 latach jakos się dotarłysmy. Ja wyjeżdzam do puki moja teściowa jest zdrowa potem trzeba będzie się Nią zaopiekować. Taka jest nasza powinność względem naszych rodziców i teściów bynajmniej mi się tak wydaje.
17 września 2014 22:35 / 4 osobom podoba się ten post
Ja jestem teściową prawie 2 lata.Jak na razie jest wszystko ok.Do niczego się nie wtrącam a jak chcą rady to i poradzę.Poprostu staram się nie wychylać.A jeżeli chodzi o wnuki to prawda,że kocha się bardziej niż własne dzieci.Mój wnusio ma 16 m-cy i jak to każda babcia staram się nieba przychylić a mój syn stary koń(21lat)jest zazdrosny o swojego chrześniaka.A wiem to dla tego bo mi to sam powiedział.Tak,że muszę go też trochę pogłaskać haha.
18 września 2014 08:40
Moja teściowa...długi temat...

Generalnie jest ok,ale cieszę się,że nie mieszkańcy zbyt blisko siebie. W Polsce dzieli nas ok60-70 km,tu w Niemczech dzieli nas jakieś 15-20 km.

Mamy dobry kontakt,choć nie od razu tak było. Mimo dobrych początków za czasów moich panieńskich,zaczęło zgrzytac przed samiutenkim slubem i zgrzytalo tak kilka lat.

Potem jakoś się dotarlysmy i muszę przyznać,ze teraz jestem zadowolona z naszych relacji. Myślę,ze z moja teściową mam lepszy (w sensie przyjacielski) kontakt niż z moją mamą.

Jednej "malej" rzeczy nie mogę stawić. Uwielbia układać wszystkim życie po jej myśli. Na przyklad- przyjeżdżamy do niej na weekend,a juz jest harmonogram,kiedy kogo mamy iść odwiedzić,wręcz poumawiani juz jesteśmy.
Planowalismy z mężem wyjazd we dwoje zarzuciła nas propozycjami swojego pomysłu. itp...itd...