Mozah... moj tesc nie wtracal sie... mowil czasami tylko... dziecko... ona sie nie zmieni... puszczaj wokol ucha jej zazalenia i skargi... nie wiedzial jednak... ze do rekoczynow posuwala sie... mysle ze... byla psychicznie chora... niestety nikt tego nie potwierdzil a tesc...chowal glowe w piasek... nie uchronilo go to jednak od dwoch zawalow... przy trzecim zmarl samotnie przy biurku... Mozah... bylam biedna jak mysz koscielna... nie mialam wyzszego wyksztalcenia... syn popelnil potezny mezalians... czego tesiowa nigdy mi nie zapomniala...mimo ze pozniej... pielam sie w swojej zawodowej karierze dalej....
Mozah... nie stalas na straconej pozycji... Twoi rodzice udzial w budowie domu mieli... wiec bylo ze strony tesciow...wiecej respektu dla Twojej osoby...niz w mojej sytuacji... ja bylam skazana wylacznie na siebie... rodzice 500 km ode mnie... mysleli... ze dobrze sie dzieje... nie chcialam ich obarczac moimi klopotami milczalam... Ciebie podziwiam...podziwiam od momentu wejscia na Forum... jestes twarda kobieta... Ty wiesz czego chcesz... ja mimo... ze jestesmy w podobnym wieku... krece sie jak mucha w smole..