Swego nie znacie - Polska nieznana

19 maja 2013 23:20
A jeśli chodzi o arboretum to jest też jedno w moich okolicach, a mianowice w Wojsławicach koło Niemczy.
Jego historia sięga wieku XIX, bo wtedy to sprowadzono tam pierwsze różaneczniki, bo one są atrakcją tego miejsca.
Obecnie Arboretum podlega Ogrodowi Botanicznemu Uniwersytetu Wrocławskiego. Jest tam największa w Polsce kolekcja historycznych odmian różaneczników i nawiększa w Europie kolekcja liliowców.
Niestety nie byłam tam w czasie kwitnienia rododendronów. Ale moja mama była i pryzjechała pod ogromnym wrażeniem. Byłam natomiast na jesień, kiedy kwitną liliowce... dywany kwiatowe przecudnych barw też robią niesamowite wrażenie!
Moje Kochanie też przeżyło jakoś tą wyprawę... hehehe!

A to oficjalna strona arboretum w Wojsławicach
http://arboretumwojslawice.pl/galeria/
20 maja 2013 08:29 / 1 osobie podoba się ten post
W mojej okolicy znajduje się przepiękny Ogród Dendrologiczny w Przelewicach...
Ogród Dendrologiczny w Przelewicach to perła przyrodnicza Pomorza Zachodniego i jeden z najcenniejszych obiektów przyrodniczych w Polsce. Bogata kolekcja drzew i krzewów ze strefy klimatu umiarkowanego całego świata na powierzchni 30 ha przyciąga tysiące turystów. W odbudowanym w 2006 r. XIX wiecznym pałacu mieszczą się sale konferencyjne, szkoleniowe, laboratoria i pokoje gościnne.
A to strona Ogrodu w Przelewicach http://ogrodprzelewice.pl/
20 maja 2013 08:53 / 1 osobie podoba się ten post
opiekun_Janusz

Część I - ciekawostka. Nadwozie Poloneza zostało zaprojektowane przez włoskiego projektanta Giorgetto Giugiaro. Pewnie nikomu to nic nie mówi, ale człowiek ten został uznany za najlepszego projektanta samochodów w całym XX wieku. Ile osób krytykujących nasz krążownik zarzuca mu brzydotę i określa jako "zaprojektowany przez nieudacznika"?
W owym czasie (lata 70 te) Giugiaro zaprojektował również Volkswagena Golfa oraz Lancie Deltę (wersja Lancia Delta Integrale, bliźniaczo podobna do Poloneza była dominującym samochodem w rajdowych mistrzostwach świata w latach 1985-1992 zdobywając kilkukrotnie tytuły mistrzowskie).
Polonez zwyczajowo uchodzi za wybitnie brzydki samochód, a słowo "Lancia" każdy kojarzy z pięknymi samochodami.
Poznajecie tą mordkę: http://www.autogaleria.pl/tapety/img/lancia/lancia_delta_integrale_1991_03_s.jpg to właśnie "piękna Lancia". A czy na I rzut oka jej przód to nie stary poczciwy "Borewicz" z nieco zmienionymi reflektorami? :-)

No nie napracował się chłopina przy projektowaniu gabloty Poloneza. Ja jako "blondynka" nawet różnic nie zauważam ;-))) 
20 maja 2013 22:00 / 3 osobom podoba się ten post
Ciekawostka numer II - Polonez był produkowany na eksport do wielu krajów, na całym świecie. W krajach afrykańskich obecnie ponad 20 letni polonez kosztuje 6 razy więcej niż 10 letnie golfy, ople astry, toyoty corolle i inne "nowoczesne" samochody klasy kompakt. Bynajmniej nie chodzi o wartość kolekcjonerską, a o wartość użytkową. Polonezy mimo wieku i przebiegów są bardziej niezawodne i lepiej znoszą trudy tamtejszego klimatu.
21 maja 2013 08:43
Kiedys widziałam zderzenie 2 aut, poloneza i jakiegoś tam ale gabarytu te same. Polonezik lekko puknięty, to drugie miało przód nieźle strzaskane. Dowiedziałam się wtedy, że Polonez ma bardzo mocną belkę ( ? ) i mało które auto ma szanse z nim w zderzeniu. Trochę czołgowaty jest.
21 maja 2013 17:03 / 1 osobie podoba się ten post
W nagrodę za zdobycie srebrnego medalu na letnich Igrzyskach Olimpiijskich w Barcelonie w 1992 reprezentanci Polski w piłce nożnej otrzymali od władz złote FSO Polonezy Caro MR'91...
21 maja 2013 20:51 / 4 osobom podoba się ten post
Następna ciekawostka - Polonez w crash testach jest jednym z najbezpieczniejszych samochodów w klasie kompakt, pomimo tego że nie posiada poduszek powietrznych. Crash testy (Euro NSCAP) jak wiadomo są nieobiektywne, bowiem kazdy samochód uderza prosto w nieruchomą ściane, a jak wiadomo z fizyki - kiedy jedno ciało działa z daną siłą na drugie, to drugie działa z taką samą siłą na to pierwsze. W rzeczywistości w czasie jazdy na drodze samochody najczęściej zderzają się ze sobą. I tutaj już tak różowo dla "nowoczesnych samochodów" z japonii, czy z zachodu nie jest w starciu z polonezami. Mycha napisała dlaczego - ale dodam, że Polonezy jako konstrukcje stalowe z silnikiem z przodu i napędem na koła tylnie (usztywnione wałem napędowym, czego nie posiadają "nowoczesne samochody" z powodu przedniego napędu) oraz jako cięższe (większy pęd przy tej samej szybkości) przeważnie nie dają szans samochodom, z którymi uległy wypadkowi. Samemu rzadko odnosząc "obrażenia" nawet w kolizjach z większymi gabarytowo samochodami. Jeden z klasyków internetu (Polonez po bocznym uderzeniu w drzewo albo słup): http://www.youtube.com/watch?v=__nioTv19bQ nie wyobrażam sobie żeby jakikolwiek samochód nie został rozdarty na pół po czymś takim, a polonez kuśtyka do domu o własnych siłach.
Ania 37 - te Złote polonezy mają swoją historię. Ich limitowana edycja miała być właśnie w złotym kolorze, gdyż zamówienie zostało złożone przed meczem finałowym, gdyż władze były pewne, że polscy piłkarze zdobęda mistrzostwo olimpijskie. Wyszło jak wyszło - złoto było, ale tylko na tamtych 22 egzemplarzach modelu Caro.
21 maja 2013 21:02
opiekun_Janusz

Następna ciekawostka - Polonez w crash testach jest jednym z najbezpieczniejszych samochodów w klasie kompakt, pomimo tego że nie posiada poduszek powietrznych. Crash testy (Euro NSCAP) jak wiadomo są nieobiektywne, bowiem kazdy samochód uderza prosto w nieruchomą ściane, a jak wiadomo z fizyki - kiedy jedno ciało działa z daną siłą na drugie, to drugie działa z taką samą siłą na to pierwsze. W rzeczywistości w czasie jazdy na drodze samochody najczęściej zderzają się ze sobą. I tutaj już tak różowo dla "nowoczesnych samochodów" z japonii, czy z zachodu nie jest w starciu z polonezami. Mycha napisała dlaczego - ale dodam, że Polonezy jako konstrukcje stalowe z silnikiem z przodu i napędem na koła tylnie (usztywnione wałem napędowym, czego nie posiadają "nowoczesne samochody" z powodu przedniego napędu) oraz jako cięższe (większy pęd przy tej samej szybkości) przeważnie nie dają szans samochodom, z którymi uległy wypadkowi. Samemu rzadko odnosząc "obrażenia" nawet w kolizjach z większymi gabarytowo samochodami. Jeden z klasyków internetu (Polonez po bocznym uderzeniu w drzewo albo słup): http://www.youtube.com/watch?v=__nioTv19bQ nie wyobrażam sobie żeby jakikolwiek samochód nie został rozdarty na pół po czymś takim, a polonez kuśtyka do domu o własnych siłach.
Ania 37 - te Złote polonezy mają swoją historię. Ich limitowana edycja miała być właśnie w złotym kolorze, gdyż zamówienie zostało złożone przed meczem finałowym, gdyż władze były pewne, że polscy piłkarze zdobęda mistrzostwo olimpijskie. Wyszło jak wyszło - złoto było, ale tylko na tamtych 22 egzemplarzach modelu Caro.

A ja tam wole naszego "malucha" :) Tatko nimjeździl choc wysoki byl i smiesznie wygladalo jak wsiadal do samochodu. jak jechalismy do Lublina to ja z tylu zgieta w scyzoryk ale...mile to wspominam. Inna sprawa ze kupił go (wylosowal) w 1975 a mielismy go do 1992 roku ! I palil 5l na 100 km
21 maja 2013 21:09 / 4 osobom podoba się ten post
a ja wam przytoczę historie wielkiej ucieczki ŻAGAŃ II WOJNA ŚWIATOWA-Stalag Luft III – niemiecki obóz jeniecki przeznaczony dla zatrzymanych lotników sił alianckich. Obóz (Kriegsgefangenen Stammlager der Luftwaffe 3, Sagan; w literaturze niemieckojęzycznej cyfra jest arabska, a w anglojęzycznej rzymska) powstał w 1942 roku i w przeciwieństwie do innych obozów podlegał dowództwu niemieckich wojsk lotniczych. Zlokalizowanie obozu w słabo zaludnionym terenie w okolicy Żagania ponad 600 km od neutralnej Szwajcarii i blisko 300 km od wybrzeża Bałtyku miało za zadanie zniechęcenie do podjęcia prób ucieczki. Piaszczysta gleba, podwójne, wysokie ogrodzenie z drutu kolczastego, pozostawienie pustej przestrzeni pod barakami i duże oddalenie ich od drutów, a nawet zainstalowanie mikrofonów mających wychwycić jakąkolwiek podziemną działalność, miało uniemożliwić budowę tunelu. Z tego powodu do obozu trafiali przede wszystkim jeńcy, którzy już wcześniej podejmowali próby ucieczki. Początkowo byli to głównie Brytyjczycy, a później także obywatele USA, Australii, Nowej Zelandii, RPA, Kanady i różnych krajów europejskich. Na przełomie lat 1944-1945 w obozie przetrzymywano ok. 10 tysięcy jeńców w tym ok. 100 Polaków. Wcześniejsze próby ucieczki z obozu kończyły się zwykle zatrzymaniem uciekiniera i osadzeniem go w karcerze. Dopiero po przybyciu do obozu Rogera Bushella powstał plan precyzyjnie zorganizowanej i masowej ucieczki z obozu. W przygotowaniach brało udział ok. 600 ludzi. Przygotowywali oni fałszywe dokumenty, cywilne ubrania, mapy i inne rzeczy przydatne podczas ucieczki. Pomagały w tym przedmioty przemycane w paczkach dostarczanych przez Czerwony Krzyż. Z polskich jeńców szczególnie dużą rolę w przygotowaniach do ucieczki odegrał porucznik Włodzimierz Kolanowski, który współkierował grupą sporządzającą mapy i zajmował się konstrukcją schodów do tuneli. Przemyt do obozu organizowany był przez tajny ośrodek Wywiadu Armii USA w Forcie Hunt, Virginia, USA. W paczkach żywnościowych przemycano narzędzia, mapy, kompasy, niemiecką walutę, gotowe podrobione dokumenty, odbiorniki radiowe i aparaty fotograficzne. Jeńcy w listach do najbliższych przekazywali zaszyfrowane informacje o charakterze danych wywiadowczych. Informacje były zdobywane tak przez samych jeńców, wykonujących "krótkotrwałe ucieczki" jak i od wartowników niemieckich. Aby zwiększyć szanse ucieczki planowano drążenie trzech tuneli, którym nadano nazwy "Tom", "Dick" i "Harry". Dwa pierwsze, położone w zachodniej części obozu, wydawały się najdogodniejszą drogą ucieczki. Jednak "Tom" został odkryty podczas jednej z rewizji, a wyjście z tunelu "Dick" w wyniku rozbudowy obozu znalazło się na terenie nowego sektora. Ostatnią szansą ucieczki pozostał 111 metrowy tunel "Harry". Do jego budowy wykorzystano wszelkie możliwe materiały: deski z baraków i prycz, puszki i worki, z których zbudowano specjalną pompę dostarczającą powietrze. Gdy tunel był już gotowy, chęć ucieczki zgłosiło 500 osób. Zakładano, że zdoła uciec ok. 200, przeprowadzono więc losowanie. W nocy z 24 na 25 marca 1944 roku uciekinierzy zebrali się w baraku, w którym znajdowało się wejście do tunelu. Okazało się wtedy, że tunel jest za krótki i kończy się przed linią lasu. Ponadto ogłoszony alarm lotniczy nie był na rękę uciekinierom planującym ucieczkę pociągiem. Pomimo niedogodności z tunelu zdążyło skorzystać 80 lotników, zanim wartownicy zauważyli uciekinierów. Ucieczka w pełni powiodła się tylko trzem lotnikom. Byli to Norwegowie Peter Bergsland i Jens Muller oraz Holender Bram van der Stok. Reszta uciekinierów została prędzej czy później schwytana. Na specjalny rozkaz Hitlera (tzw. Sagan-Befehl) wszyscy uciekinierzy mieli zostać rozstrzelani, lecz po interwencji Göringa ostatecznie zdecydowano się rozstrzelać pięćdziesięciu lotników. Ewakuacja obozu-W obliczu szybko zbliżającej się Armii Czerwonej, 27 stycznia 1945, Hitler wraz Göringiem podjęli decyzję o ewakuacji obozu. Wieczorem tego samego dnia, ok. 10 000 jeńców, zostało wyprowadzonych w kierunku miasta Spremberg. Na terenie obozu zostało ok. 500 chorych, których później dowieziono samochodami do Stalagu XIII D Nürnberg. Reszta po dotarciu do miasta Spremberg została pociągami rozwieziona do stalagów w Norymberdze, Moosburg an der Isar, Tarmstedt i Luckenwalde.
 
http://www.muzeum.zagan.pl/
21 maja 2013 21:17 / 1 osobie podoba się ten post
A ja mam sympatyczne zdjecia z dziecinstwa:)3-letni brzdac z bialymi wlosami i sterczaca kitka haha,siedzacy na syrence ojca,pod syrenka ojca i wszedzie:)to dopiero byl woz:):):)
21 maja 2013 21:25 / 3 osobom podoba się ten post
To byla bardzo spektakularna ucieczka . W 1963 roku nakręcono o niej film , w reżyserii Johna Sturgesa , z gwiazdorską obsadą . A Niemcy rozstrzelali 50 lotników wbrew Konwencji Genewskiej , której jeden z artykułów daje każdemu jeńcowi prawo do podejmowania prób ucieczki . Może być za to jeniec ukarany lecz nie śmiercią.Ale jak trafili niektórzy Niemcy po przegranej wojnie na Syberię , gdzie Rosjanie też Konwencji nie przestrzegali , to do dziś ze łzami w oczach wspominają , jak cierpieli.
21 maja 2013 21:42 / 3 osobom podoba się ten post
a to troszeczkę o Żaganiu-Żagań miasto położone w południowo zachodniej części Polski nad malowniczo wijącym się Bobrem z rozwiniętym przemysłem włókienniczym, urządzeń chłodniczych i usługami liczące 28.200 mieszkańców na powierzchni 39,98 km2 . Szczyci się ponad 800 letnią historią, która pozostawiła po sobie wspaniałe zabytki m.in. z czasów, gdy było siedzibą książęcą Piastów Śląskich. Od XVIII wieku pruskie. Historia Żagania jest od XIX w. nierozłącznie związana z istnieniem na jego obrzeżach obozów, przeznaczonych dla jeńców wojennych. Najwcześniejszy ich rodowód - to 1813 rok. Z tego okresu zachował się zdewastowany cmentarz żołnierzy wojsk napoleońskich. Wojna francusko-pruska także w podobny sposób zaznaczyła tu swoje działanie. Kolejne zbrojne konflikty nie obyły się bez Żagania - stąd też cmentarze jenieckie z okresu I wojny światowej istnieją do dzisiaj. Przykład dokumentu z kartki pisanej w języku polskim 16.02.1916 r. z pobliskiego Świętoszowa.
Ale prawdziwa tragedia dla Żagania to czasy II wojny światowej. Tu w noszącym zniemczoną nazwę Sagan Urząd ds. Jeńców Wojennych uruchomił kompleks obozów jenieckich. W osławionym od 1939 r. w tzw. Mannschafts-Stammlager Stalagu VIIIC i jego filiach zgrupowano jeńców wojennych ok. 30 narodowości, w ilości ponad 300 tys. Wielu z nich nie powróciło do swych rodzin (ok. 120 tys.), zmarli z głodu, chorób, złego traktowania. Najmłodszym obozem żagańskiego "kombinatu" był utworzony wiosną 1942 r. obóz dla zestrzelonych lotników alianckich, bez względu na posiadany stopień.
Dążenie do wolności jest odwiecznym wewnętrznym nakazem - i prawem - człowieka, a także żołnierza, który dostał się do niewoli. Ucieczki jeńców wojennych z obozów w III Rzeszy przybrały rozmiary masowe, a natężenie tego zjawiska rosło z roku na rok. Gdy w 1941 roku oficjalnie niemieckie statystyki zanotowały 15 tysięcy ucieczek, to w roku nastepnym było ich 19 tysięcy, zaś w 1943 roku uciekło z obozów już 33 tysiące jeńców. Tu, ze Stalagu Luft 3 dokonano najbardziej brawurowej ucieczki, zakończonej wymordowaniem 50 jej uczestników w tym sześciu Polaków: majora nawigatora Antoniego Kiewnarskiego, porucznika pilota Stanisława Króla oraz poruczników nawigatorów: Włodzimierza Kolanowskiego, Jerzego Mondscheina, Kazimierza Pawluka i Pawła Tobolskiego. Ten historyczny epizod II wojny światowej znalazł bogaty oddźwięk w literaturze, filmie i znany jest w świecie jako "Wielka Ucieczka".Ucieczka lotników z zagania była największą z dotychczasowych. Wcześniej, 06 marca 1943 roku, zbiegło z oflagu w Szubinie 43 brytyjskich oficerów (w tym późniejsi "żagańczycy" Harry Day Ian Cross), w nocy z 19 na 20 września tegoż roku 47 polskich jeńców z Oflagu VI B w Doessel koło Wartburga, w dzień później - 67 Francuzów z oflagu XVIIA w Edelbach w Austrii, wreszcie nocą na 18 grudnia 1943 roku 54 francuskich szeregowców z Marlagu (obóz marynarki wojennej) koło Hamburga. Dopiero w pół roku później "rekord" ten miał być pobity przez 112 jeńców z powstania warszawskiego, którzy zbiegli z transportu na dworcu w Łodzi.
Rozmiar dokonanych zbrodni na terenie Żagania został udokumentowany pod koniec lat 50-tych.

W 1961 r. wzniesiono na terenie byłego obozu pomnik (twórca Mieczysław Welter), a w 1971 r. uruchomiono Muzeum Martyrologi Alianckich Jeńców Wojennych, gromadzące pamiątki po bohaterach II wojny światowej oraz świadectwa dokonanych zbrodni.

W roku 2009 zgodnie z Uchwałą nr XL/83/2009 Rady Miasta Żagań, ogłoszonej w Dzienniku Urzędowym Województwa Lubuskiego, 5 maja 2009 roku obowiązuje nowa nazwa - Muzeum Obozów Jenieckich.

22 maja 2013 20:20 / 1 osobie podoba się ten post
a to o moim mieście...nie ma sensu wklejać tego co każdy może przeczytać w internecie wiec wklejam link...
http://www.gozdnica.pl/o-gozdnicy/historia

miłego wieczorku ;)
23 maja 2013 16:49 / 6 osobom podoba się ten post
Jest w klasztorze na Świętym Krzyżu (o którym trochę pisałam ) krypta , gdzie wiecznym snem śpią ci , którym w innych czasach żyć przyszło.Pośród dawno zmarłych mnichów, którzy tu swoje życie spędzili spoczywa ktoś , kto gdzie indziej po śmierci spocząć pragnął, inną ziemię pokochał , dla niej pracował, o nią walczył , własnymi oczami jej klęskę oglądał i pod jego mieczem ona krwią spłynęła . To Jeremi Wiśniowiecki , wojewoda ruski , książę na Łubniach , Chorolu i Wiśniowcu.
Przyszło mu żyć w tragicznych dla Rzeczypospolitej czasach , gdy sami Polacy przez swary , prywatę i obojętnosć do zguby Ojczyznę wiedli.Rodzice wcześnie go odumarli .Matka ,córka mołdawskiego hospodara ,prawosławnego wyznania , rzuciła ponoć klątwę na tych z rodu , którzy zmienią wyznanie .Ksążę po ukończeniu jezuickiego kolegium i studiach w Italii przeszedł na katolicyzm , ożenił się z Gryzeldą Zamojską i wrócił z żoną na ukochane Zadnieprze .Poświęcił się jego zagospodarowaniu . Tysiącami ciągnęli nowi osadnicy - książę nie pytał o powody , nadawał ziemię , zwalniał z opłat , fundował szkoły i prawosławne i katolickie , kościoły i cerkwie , budował młyny , kużnie ,olejarnie i gorzelnie .Szczególnie brał w opiekę sieroty- srogo karał krzywdy bezbronnym uczynione . W jego włościach mieszkało 230 tysięcy chłopow i dobrze im się wiodło. Przyciągnęło też wielu Żydow , kwitł handel i rzemiosło.
A na Ukrainie wrzało - zagony tatarskie coraz częściej nadciągały i Kozacy zaczęli się burzyć . Książę za własne pieniądze utrzymywał 6 tys. armię i bronił, jak mógł Zadnieprza.Wreszcie powstał Chmielnicki i hetmanem się mianował i ogniem i krwią w oczy Rzeczypospolitej zaświecił.Dwie klęski poniosły wojska koronne a hetmani trafili do niewoli. On został jedynym obrońcą.Opuścił książę ukochane Łubnie przeczuwając ,że nigdy tu nie powróci.Uratował wiele ludności cywilnej , wyprowadzając tysiące z ogarniętej pożogą Ukrainy .
Żydowski kronikarz tak to opisywał :
,,Niósł ich [uchodźców], jak na skrzydłach orlich, aż ich przeprowadził dokąd chcieli. Gdy im groziło niebezpieczeństwo z tyłu kazał im iść przed sobą, a gdy im groziło z przodu wówczas on maszerował przed nimi, jako tarcza i puklerz, a oni za nim kładli się obozem.''
A wojna rozgorzała pełną mocą , zaś okrucieństwom po obu stronach nie było końca.Książę ze swymi wojskami przeszedł niczym płomień przez Ukrainę , bezlitośnie karząc buntownikow , kamienia na kamieniu nie zostawiając-tę Ukrainę , ktorą tak ukochał.Ale uważał , że to jedyna droga dla uratowania Ojczyzny a swoje uczucia schował w sercu głęboko.Potem był Zbaraż - ktorego obroną dowodził i przez to powstrzymał Chmielnickiego od dalszego pochodu na Polskę.Po Zbarażu , dokąd przybył z odsieczą król Jan Kazimierz zawarto pokój pod Zborowem , niezbyt korzystny dla Polski , ale dający jej trochę czasu na zebranie wojska . W 2 lata po Zbarażu w bitwie pod Beresteczkiem Książę walnie się przyczynił do zwycięstwa , dowodząc lewym skrzydłem wojsk .Ale niedługo cieszył się zwycięstwem - zmarł w obozie miesiąc po bitwie w 1651 roku.Pozostawił 28 letnią żonę i kilkuletniego syna a z wielkiego majątku prawie nic nie zostało. Jego życzeniem było spocząć na Ukrainie , w Wiśniowcu , ale z obawy przed zbeszczeszczeniem ciała zabrała Księżna trumnę ze zwłokami męża na Święty Krzyż .
Nigdy się nie doczekał właściwego pogrzebu , nigdy podziękowań za poświęcenie - nawet jego syn , zostawszy królem Polski tylko skromną tablicę na trumnie ufundował.Nie szumi mu szeroki step ,nie spoczywa tam ,gdzie jego przodkowie i jakby klątwa jakaś nad nim zawisła. Zadne pamiątki się po nim nie zachowały, tablica na trumnie zniszczyła się ,nawet były wątpliwości , czy jego zwłoki nie spłonęły w pożarze .My jednak , tam urodzeni wierzymy ,że wreszcie zaznał spokoju. A po filmie ,,Ogniem i mieczem'' na leżące w trumnie ciało położono strój , jaki nosił aktor grający rolę Księcia.
24 maja 2013 10:38 / 2 osobom podoba się ten post
napiszę wam o Sławie,u nas w regionie bardzo znane Jezioro Sławskie,ale ja wam opiszę o mieście ;) -Sława (niem. Schlawa, dawn. Sława Śląska) – miasto w woj. lubuskim, w powiecie wschowskim, siedziba gminy miejsko-wiejskiej Sława. Położone na Pojezierzu Leszczyńskim, nad Jeziorem Sławskim.

Miasto dzieli się na dwie części: miejską oraz wypoczynkową. Miejscowość wypoczynkowa z plażą, ośrodkami wypoczynkowymi i polem namiotowym. W Sławie corocznie w lipcu odbywa się Międzynarodowy Kongres Brydża Sportowego.

Według danych z 31 grudnia 2010 r. miasto miało 3923 mieszkańców.

Nazwa:

Sława jest słowem spotykanym wyłącznie u narodów słowiańskich i ma korzenie przedchrześcijańskie. Nazwa miasta bynajmniej nie oznacza jednak sławy w dzisiejszym znaczeniu tego słowa. Przyjęta została od jeziora. Wywodzi się z mokradeł, gdyż w języku staropolskim slava, slova oznaczały rzekę, zaś slovo – błoto.

Historia:

Początki miasta nie są znane, wzmiankowane po raz pierwszy było w 1312 roku. Założone zostało prawdopodobnie przez pierwszego księcia głogowskiego Konrada, bądź jego syna Henryka III. W roku 1312 była już znaczącym miastem i siedzibą dystryktu. Potwierdzone jest to dokumentem dotyczącym podziału terytorialnego księstwa między synów Henryka III. Slave cum suo districtu (Sława z jej okręgiem) przypadła Henrykowi IV. W roku 1468 Henryk XI głogowski sprzedaje miasto rodowi Rechenbergów z Borowa Polskiego. W latach 1655-1887 miasto należało do Barwitzów hrabiów von Fernemont. Oni to w latach 1732-1735 zbudowali barokowy pałac wykorzystując częściowo mury dawnego zamku z XV w.

W 1834 r. istniała tu komora celna. W 1937 roku administracja nazistowska zastąpiła słowiańsko brzmiącą nazwę Schlawa ahistoryczną formą Schlesiersee. W 1945 miasto włączono do Polski, a jego dotychczasową ludność wkrótce wysiedlono do Niemiec. Do 1946 roku Sława była siedzibą powiatu i Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, które przeniesiono później do Głogowa. W mieście uruchomiono, jako pierwszy na zachodnich Ziemiach Odzyskanych, urząd pocztowy (założycielem był Jan Grellus z Kościana). Wymiana poczty odbywała się początkowo dwa razy w tygodniu za pomocą posłańca rowerowego do Kaszczoru. 1 stycznia 1955 Sławę przeniesiono do powiatu wschowskiego. W latach 1975-1998 miasto administracyjnie należało do województwa zielonogórskiego.