Opiekunkowe szkło kontaktowe

24 maja 2013 18:01
Mija

Jest w necie kilka informacji na ten temat, np.:
http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-kraje-starej-unii-chca-zmian-ktore-uderza-w-polskie-interesy,nId,970614
 
ale nie sądzę, aby do tego szybko doszło. Wspólny rynek pracy to jedno z gł. założeń Unii Europejskiej.
Takie inicjatywy są już po raz 2gi czy 3ci (kryzys). Jak dotąd Unia jest stale poszerzana. 
Chociaż niewykluczone, że z czasem coś tam ograniczą. 
A kto by u Niemców wykonywał wszystkie cięższe prace? wezmą Chińczyków? Arabów?
 

no niestety nie moge tegoprzeczytac, nie otwiera mi sie. Ale jak przyjade dod domu to spróbuje. Arabow to mysle ze oni juz nie chca. Ogolna opinia jest taka ze arabowie nie chca pracować, uczyc sie. Natomiast slyszalam pochlebne opinie na temat Polakow. Ze ci np którzy tu mieszkaja na stale, pracuja, dzieci mowia swietnie po niemiecku, młodziez nawet konczy studia. Troche sie zmarszczylam jak uslyszalam słowo "nawet" Ale moze jestem nadwrazliwa.
24 maja 2013 18:50 / 3 osobom podoba się ten post
mozah aM

Nie wiem jak to jest bo ja pracuję właśnie w Szwajcarii i kłopotów nie ma .Natomiast proponują , aby w Szwajcarii zatrudniać obcokrajowców tylko tam gdzie nie zechcą pracować Szwajcarzy - wiem to od rodziny mojej podopiecznej . Ona się na ten pomysł co do opiekunek śmiała bo stwierdziła , że chciałaby widzieć Szwajcarkę pracującą 7 dni w tygodniu i przebywającą 24 godz u podopiecznego .
 
Natomiast co do krajów Unii niedawno czytałam że chcą zmienić zasady socjalu dla obcokrajowców, pracujących tam na stałe- ale nie pamiętam szczegółów.
 

Hej, Mozah, dolacze do Ciebie od 3 czerwca - Zurich.
Rynek niby zamkniety, ale Polak potrafi ...
25 maja 2013 21:52 / 3 osobom podoba się ten post
Zyczliwosc Niemcow? Spotalam sie z rozmaita zyczliwoscia ale to co tu mi okazuja to naprawde jest szczere. Mialam to szczescieze trafialam do naorawde dobrych rodzin. Niemniej z czsem pokazywano mi dobitnie gdzie jest moje miejsce. na pierwszej szteli mialam wszystko: internet, 25 euro tygodniowo kieszonkowego, papierosy mi kupowali , ciuchy, nawet corce zafundowali przyjazd i dwutygodniowy pobyt. Corka mojej podopiecznej powiedziala ze jesli bede miala kontakt z domem, fajki, drobne na wydatki to bede dobrze pracowac...Kolezanka powiedziala ze mnie kupuja....mozliwe ze kupowali. Nie mialam ani godziny dla siebie. Wiec moze to byla rekompensata. W zamian robilam drobne prezenty...cos wyszylam namalowalam...ale tu? Nic procz swoich rak. A tyle zyczliwosci ze az mnie zawstydzaja. I zawsze cos "gratis". A ja naprawde nic wielkiego nie robie. Ot porozmawiam ze Skarbem o historii, polityce, pogram z pania Skarb w karty, pospiewamy...mam szczescie czy faktycznie ...ludzie sa dobrzy..tylko od nas zalezy czy w nas zobacza tez dobrego czlowieka? Ale ja tak naprawde wcale taka świeta nie jestem :D
25 maja 2013 22:06 / 6 osobom podoba się ten post
Asik,ile ludzi na swiecie ,tyle charakterow.Sa ludzie dobrzy i sa ludzie zli,sa ludzie pozytywnie zakreceni(jak wiekszosc,tutaj na forum ,do ktorych zaliczasz sie Ty i ja tez,hihihi,czytaj dobrzy ludzie).Ja ,jak spotykam zlych ludzi,staram sie szybko wycofac.Kiedys,rozmawialm,chcialam nawracac,co walilo mnie i moja rodzine piorunami.Ludzi uczymy sie przez cale swoje zycie.Jednak zawsze wyznaje zasade,ktora wpoili mi rodzice"badz,dobry,bo dobro zawsze do Ciebie wroci":)
Czesto ,trzeba przejsc cierpienie,zeby zobaczyc ,ile dobra wokol nas,ktorego nie dostrzegamy:)
27 maja 2013 22:47 / 6 osobom podoba się ten post
Oczekiwanie a pragnnienie. zaczelo sie od rozmowy z Manem. Ja zdolowana, znerwicowana kobieta musialam go dzisiaj nieco podbudowac. Zaczal mi sie chlopina rozklejac. Jakie to on mial marzenia a czego teraz oczekuje. No właśnie. Niby to samo a jednak...
Oczekiwanie nie moze zdominowac pragnienia.Gdy tak sie stanie to przybierasz postawe oczekujaca
a w ten sposob nie dopuszczasz pragnienia do glosu.Pragnienie jest tworcze.Oczekiwanie bierne.
Ciagle uważam, że jeśli czegos naprawde sie pragnie, czegos na co mamy wplyw, co jestesmy w swoim ludzkim pojęciu wykonać to ...da sie. Ja sama sie o tym przekonalam. Jeśli cos było tylko mrzonką, chwilowa pasja, oczekiwaniem jedynie...obracalo sie w piach. Ogien zgasl, energia zgasla...i to co mnie pociagalo stawalo sie nudne. Tak bylo np ze szkola muzyczna. Dostalam sie do klasy wiolaczeli..trudny instrument. I pomimo tego ze mialam 14 lat jak rozpoczelam nauke to przez pierwsze dwa lata szlam jak burza. No talent jakis. Nawet specjalnie duzo nie pracowalam...potem ogien zgasl. Zrezygnowalam. Profesor byl wściekly. A ja poczulam sie wolna.
Ale i drugi odmienny przyklad. Odkad pamietam chcialam byc nauczycielka i pracować na wsi. Tata z kolei byl wściekly ale ja szlam w zaparte...i dopielam swego. Skonczylam szkole i wyjechalam na wies. I teraz zrobie wszystko zeby na wies wrocic. Jeszcze nie wiem jak ale wroce.
28 maja 2013 10:32 / 4 osobom podoba się ten post
Masz rację Asik , co do bezsensu oczekiwania . To zwykłe czekanie na cud , w dodatku , z racji tego że cuda rzadko się zdarzają rodzi frustrację i nieuzasadnione pretensje do tej części świata , która ma lepiej czy łatwiej . Twoje pragnienia ja nazywam dążeniem lub , w niektórych sytuacjach pasją.Ale myślę , że nawet chwilowe zainteresowania - cos jak Twoja wiolonczela - są cenne , gdyż otwierają przed nami jakieś nowe obszary i wzbogacają nas.Nie muszą trwać całe życie - przychodzi czas ,że odkrywamy coś nowego - może możemy sobie na to pozwolić a może na swoj sposób ,,wyrośliśmy ''z poprzednich , a moze zaczynamy sięgać głębiej , dalej...I może takich zainteresowań być wiele - nic w tym złego.
Tak jak różne są oblicza życia każdego z nas , tak różnie postrzegamy otaczającą rzeczywistosć i aktywnie - lub też nie - odnosimy się do niej .Lecz brak aktywności też niekiedy ma swoją wartość. Ja dawno temu odkryłam dla siebie jeszcze coś - cieszenie się drobiazgami a przede wszystkim zauważanie ich . Mam jakieś dążenia , plany i staram się je realizować z żelazną konsekwencją , ale coraz częściej zdarza mi się doceniać ulotność i piękno chwili - migotanie wody w jeziorze , barwę kwiatu , zapach wiosny - tej obcej , ,,na wyjeździe''- ale też pięknej ,kilka taktów muzyki ,które pamiętam nie wiem skąd .Taki czas wyciszenia , zajrzenia w siebie , bycia zaangażowanym ale docenienia też czystej radości istnienia. I zauważyłam , że to zweryfikowało w pewien sposób hierarchię moich potrzeb i pragnień i że ten proces ciągle trwa .
28 maja 2013 15:36 / 1 osobie podoba się ten post
Asia, otwartość i życzliwość rodzi często podobne nastawienie u innych ludzi. Na naszym forum odnalazłaś się szybko i z wielką łatwością, pewnie w życiu codziennym jest podobnie. Sądzę, że ma to duży wpływ na fakt, że jesteś dobrze traktowana przez Niemców. Intryguje mnie, dlaczego swoich podopiecznych nazywasz Skarbami. Mają tak na nazwisko? Raczej chyba nie!
28 maja 2013 17:22 / 2 osobom podoba się ten post
romana

Asia, otwartość i życzliwość rodzi często podobne nastawienie u innych ludzi. Na naszym forum odnalazłaś się szybko i z wielką łatwością, pewnie w życiu codziennym jest podobnie. Sądzę, że ma to duży wpływ na fakt, że jesteś dobrze traktowana przez Niemców. Intryguje mnie, dlaczego swoich podopiecznych nazywasz Skarbami. Mają tak na nazwisko? Raczej chyba nie!

Oczywiscie ze nie maja tak na nazwisko :) Po prostu tam gdzie pracowalam najpierw u pewnego malzenstwa ciagle słyszalam ze oni nie zwracaja sie do siebie inaczej niz "Skarbie". A tu jest podobnie. Co rano witaja sie: Dzien dobry skarbie jak spalaś?" a jego zona:" Dziekuje skarbie ale ...nienajlepiej" . Czasem pan Skarb powie "kochaniutka". Albo:" O, moja milosc juz wstala". Ale nie tylko slowami wyrazaja swoje uczucia. Pan Skarb poglaszcze zone po rece, albo spojrzy z takim uwielbieniem jakby mial przed soba boginie. To jest wzruszajace. Co nie znaczy ze nie krzyknal na siebie czasem. Ale po chwili o wsztskim zapominaja i zachowuja sie jakby wogole klotni nie bylo.
28 maja 2013 17:43 / 1 osobie podoba się ten post
Asik

Oczywiscie ze nie maja tak na nazwisko :) Po prostu tam gdzie pracowalam najpierw u pewnego malzenstwa ciagle słyszalam ze oni nie zwracaja sie do siebie inaczej niz "Skarbie". A tu jest podobnie. Co rano witaja sie: Dzien dobry skarbie jak spalaś?" a jego zona:" Dziekuje skarbie ale ...nienajlepiej" . Czasem pan Skarb powie "kochaniutka". Albo:" O, moja milosc juz wstala". Ale nie tylko slowami wyrazaja swoje uczucia. Pan Skarb poglaszcze zone po rece, albo spojrzy z takim uwielbieniem jakby mial przed soba boginie. To jest wzruszajace. Co nie znaczy ze nie krzyknal na siebie czasem. Ale po chwili o wsztskim zapominaja i zachowuja sie jakby wogole klotni nie bylo.

O jejku,jak Twoj post przeczytalam to sie wzruszylam.Pieknie jak sie patrzy na starszych ludzi,ktorzy przezyli ze soba prawie cale zycie i tak sie kochaja ,szanuja,hmmmmmmmmmmmmmmmmm:)Az sie rozmarzylam:)Ja mam taka babcie i dziadka,do tej pory jak wychodza na spacer,to trzymaja sie za dlonie jak 18-latkowie.Patrza na siebie z taka czuloscia.Piekne:):):)
28 maja 2013 17:57
Hogata,oni maja troje dzieci...ale tylko jedna córka jest rodzona. Dwie córki (siostry zreszta) adoptowali.
"Chcielismy z życiu cos dobrego zrobic." - tak mi powiedzieli.
28 maja 2013 18:08 / 1 osobie podoba się ten post
Mowie na takich ludzi Anioly na ziemi:)
10 czerwca 2013 21:52 / 9 osobom podoba się ten post
- Babciu, boli mnie palec jak nim ruszam - powiedzialam kiedys
- Moje dziecko, to nim nie ruszaj - babcia powiedziala to ze stoickim spokojem
Świeta babcie mialam, powiadam wam. Między innymi staram sie głośno nie mowic o swoich planach. Dlaczego? Bo babcia powiedziala kiedys:
- Chcesz rozśmieszyc Pana Boga? Powiedz głosno o swoich planach.
A wracając do tego bolącego palca, to ma on szersze znaczenie. Tydzien temu, we wtorek...potwierdzilo sie powiedzenie babci. I juz wiem...nie ruszaj pewnych tematow bo bedzie cie bolalo. Malo ze bedzie ci doskwieral ból ale jeszcze wróca wspomnienia i znowu potrzeba bedzie czasu na ich wyciszenie. A przeciez masz skierowac swoja energie na to co w tej chwili, a nie na to co bylo i minelo. Niemniej popelnilam ten bład...i "poruszylam palcem"...i powiedzialam do babci (juz w Niebie na pewno) "Babciu mialaś racje ale nie uprzedzilaś ze bedzie bolalo mocniej niz za pierwszym razem." Kazda uraza, kazde skaleczenie musimy natychmiast zasygnalizowac. Nie skrywac, nie unikac. Ktos cie skrzywdzil? Natychmiast mu to powiedz. Nie jest wazne czy zrozumie. Wazne ze ty powiedzialaś. On ma wiedziec. I dopiero wtedy próbowac wybaczyc. Zapomniec sie nie da, ale wybaczyc i owszem...chociaz to jest raczej proces ...musi potrwac. Ile z nas ma tzw niedopowiedziane, zmilczane zranienia...kiedys sie wyjaśni - mówimy. Nic sie nie wyjaśni. To zostanie w tobie. Druga osoba zapomni a ty z tym zostajesz. Dla swojego zdrowia trzeba mowic co mnie boli.
Jesli zostaniesz z bolacym palcem...i kiedys nieopatrznie nim poruszysz...naprawde zaboli tylko ciebie...bo druga strona nawet nie poczuje.
10 czerwca 2013 22:03 / 1 osobie podoba się ten post
Prawda.Bardzo madrze napisalas,kurcze,no cholerka,prawda.Dzieki,nie podejme dyskusji,ale bardzo mi to teraz dalo do myslenia.
13 czerwca 2013 21:35 / 2 osobom podoba się ten post
Co to jest SZCZĘŚĆIE? "Szczęście jest emocją, spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne. Psychologia wydziela w pojęciu szczęście rozbawienie i zadowolenie. W rozważaniach o jego naturze szczęście najczęściej określane jest w dwu aspektach: mieć szczęście oznacza: sprzyjający zbieg, splot okoliczności; pomyślny los, fortuna, dola, traf, przypadek; powodzenie w realizacji celów życiowych, korzystny bilans doświadczeń życiowych. odczuwać szczęście oznacza: (chwilowe) odczucie bezgranicznej radości, przyjemności, euforii, zadowolenia, upojenia; (trwałe) zadowolenie z życia połączone z pogodą ducha i optymizmem; ocena własnego życia jako udanego, wartościowego, sensownego. Są to aspekty rozdzielne." Tyle z encyklopedycznej wiedzy. Neurolodzy mają jeszcze inne spojrzenie na ten stan. "Szczęście pozostaje w ścisłym związku z poziomem serotoniny w synapsach jąder szwu, a także dopaminy w jądrze półleżącym oraz endorfin. Jako dowód przytacza się odczuwane szczęścia pod wpływem substancji dopaminergicznych, serotoninergicznych oraz agonistów receptora opioidowego." Kompletnie z tego nic nie rozumiem ale moze maja racje. W koncu fachowcy. A dla nas persönlich ? Co to oznacza? Kazdy ma swoje pojecie szcescia, dla kazdego z nas ma inne oblicze. To co dla mnie jest "szczęsciem" dla kogoś innego moze być po prostu głupie. Dla przykładu: Niektórzy pamietaja "cudowne" lata osiemdziesiate :) Gdzie praktycznie po wszystko sie stalo w kilometrowych kolejkach albo były zapisy. Jade ja sobie tramwajem i na przystanku patrze a stoi sobie kobitka z torba (taką jakie ruscy mieli) pełną...WATY!! Trudno bylo nie zauważyc bo "wyłaziła" z tej torby. I nagle słysze obok : - Ty patrz! Ta to ma szczęście! "Szczęście" jest bardzo osobiste, bardzo "moje" dla kazdego i to jest dobre. Oczywiscie nie mam na mysli np sytuacji kiedy jesteśmy szczęsliwi jak sąsiadowi krowa zdechnie. To nie o takie szczescie chodzi. Mam swoja potrzebe szczescia. Czy jestem szczesliwa?...na pewno tak. Pomimo problemow...jestem szczesliwa. Jestem zdrowa..no tego do konca nie wiem bo dawno nie bylam u lekarza :), mam prace, mam córkę, dobrą córkę, mam rodzine i męza...i zauważcie...mówiąc o szczęsciu mówie co mam :D. A czy szczescie nie powinno byc trochę mniej materialne? No więc...KIEDY jestem szczesliwa? Powiem krótko...jak mam spokój. No i sami widzicie:D Ciągle pojawia sie "MAM". Wiec moze szczescie jednak zalezy od tego co mam?