Moje pierwsze Święta Bożego Narodzenia też były bardzo niefajne, rodzina beznadziejna, ja w Wigilię sama siedziałam w swoim pokoju, bo tak mi nakazano, nikt niczym mnie nie poczęstował- służba ma siedzieć u siebie- koniec, kropka. Długo by opowiadać, drugi dzień świąt - rodzina pojechała sobie do swojej rodziny- gdzieś tam daleko, a ja siedziałam sama (w sumie nawet i lepiej dla mnie, bo nic nie robiłam), ale było jedno ale, jedzenia tam nie było, sama się musiałam zaopatrzyć w jedzenie przed świętami- mega patalogia, ale za rok pojechałam też do pracy do Niemiec. Kolejne święta- nic ciekawego, ale zleciało, miałam co jeść (aż nadto) mimo, że praca do której trafiłam była bardzo ciężka pod kątem fizycznym. :-)