Dobranoc opiekunkowo.
Dobranoc opiekunkowo.
Witam opiekunkowo po bardzo długiej nieobecnosci.
Mój mały sukces,zakończyłam toksyczny zwiazek.OD PONAD MIESIACA jestem poza domem, nie mam wyrzutów sumienia.Córki imąż po raz kolejny jasno dali mi do zrozumienia na czym im zależy.Pogodziłam się z tym ,bo nie jestem Don Kichotem i z wiatrakami walczyć nie będę.Dumna jestem z mojego 11-letniego syna,który rozumie całą sytuację bardziej niż jego ojciec i siostry.Cytuję jedną z wypowiedzi syna do męża,,Tatao ,nie chcę być taki jak ty ,bo ty jesteś niedobry dla mamy". Muszę się teraz tylko nauczyć mysleć trochę o sobie,a to będzie bardzo trudne.NIGDY TAK NAPRAWDĘ NIE ZROBIŁAM NIC tylko dla siebie.
Witam opiekunkowo po bardzo długiej nieobecnosci.
Mój mały sukces,zakończyłam toksyczny zwiazek.OD PONAD MIESIACA jestem poza domem, nie mam wyrzutów sumienia.Córki imąż po raz kolejny jasno dali mi do zrozumienia na czym im zależy.Pogodziłam się z tym ,bo nie jestem Don Kichotem i z wiatrakami walczyć nie będę.Dumna jestem z mojego 11-letniego syna,który rozumie całą sytuację bardziej niż jego ojciec i siostry.Cytuję jedną z wypowiedzi syna do męża,,Tatao ,nie chcę być taki jak ty ,bo ty jesteś niedobry dla mamy". Muszę się teraz tylko nauczyć mysleć trochę o sobie,a to będzie bardzo trudne.NIGDY TAK NAPRAWDĘ NIE ZROBIŁAM NIC tylko dla siebie.
Syn nie rozumie sytuacji, bo ma 11 lat i nie jest partnerem do ogarnięcia sytuacji, z którą Ty średnio sobie radzisz. Nie zwalaj na dziecko swojego nieudanego związku i frustracji, bo tego nie uniesie. Syn po prostu Cię kocha, córki pewnie też (męża taktownie przemilczę ;)), ale jakoś niefajnie zapętliliście się we wzajemnych żalach i pretensjach.
Nie gniewaj sie ,ale nie znasz sytuacji,Dyzio na forum nie opisuje wszystkiego,włos na głowie by Ci sie zjeżył.... - wiem troche więcej ......nie masz racji......
Syn nie rozumie sytuacji, bo ma 11 lat i nie jest partnerem do ogarnięcia sytuacji, z którą Ty średnio sobie radzisz. Nie zwalaj na dziecko swojego nieudanego związku i frustracji, bo tego nie uniesie. Syn po prostu Cię kocha, córki pewnie też (męża taktownie przemilczę ;)), ale jakoś niefajnie zapętliliście się we wzajemnych żalach i pretensjach.
Dzieki wiewióreczko
Droga Salazar ,witam serdecznie.
Nie zwalam na dziecko swojego nieudanego związku i nie traktuję Go jak partnera do ogarnięcia tej całej sytuacji,po prostu rozmawiam z nim o sytuacji ,która zaistniała.Dziecko w jego wieku ,jesli dopytuje co się dzieje i dlaczego to ma prawo uzyskać wyjasnienie.Nie obarczam Go swoimi flustracjami.Tak jak napisała Kasia ,nie wiesz wszystkiego,i nie zamierzam w szczegółach tego opisywać ,ale nie zyczę żadnej kobiecie tego co przeszłam.Ja do męża mam zal tylko o to ,że próbował na mnie wyładoqać swój pierwszy nieudany zwiazek.A jesli chodzi jeszcze o Michała, widział zbyt wiele tego co było między nami nie tak , teraz ma spokój , a ja w jego obecności nie mówię złych rzeczy o jego ojcu , i nie wypytuję się dziecka z kim jest mu lepiej ,tak jak robi to mój mąż.Piszesz ,że srednio sobie radzę z ta sytuacja.Tak ,masz rację ,a Ty jak byś sobie poradziła gdyby po 21 latach zwiazku ktoś Cię po prostu wykopał , ja tam zostawiłam 21 lat swojego zycia,a mogłam naprawdę duzo osiagnąć.Zaczynam od zera w wieku 42 lat ,bez wsparcia nawet ze strony własnej rodziny,bo popełniłam błąd,bo sobie tak pościeliłam.Co do córek ,to nie są małymi dziećmi,a jesli widząc mnie na mieście odwraca się i udaje,że mnie nie widzi , no to halo,to jest miłość.Wiesz ,co mi powiedziały ,jak zapytałam się dlaczego zostają z ojcem,bo cytuję" Tata ma wszystko ,a ty nie masz nic ''.Kocham je bardzo i tymbardziej jest mi przykro.Życzę moim bliskim wiele szczęscia, bo nie jestem osobą zawziętą ,i tego uczę swojego syna ,że oboje z ojcem go kochamy .Właśnie mały jest u ojca,bo chciał do niego jechać,gdybym postępowała tak jak mi zarzucasz, zrobiłabym wszystko ,aby syna zatrzymać przy sobie ,ale wtedy coś bym osiagnęła?,raczej nie.Skrzywdziła bym Go,a tego nie chcę.Dlatego jestem z niego taka dumna,gdybyś posłuchała jak On o tej całej sytuacji mówi zmieniłabyś zdanie.Pozdrawiam .Dyzio
Kochana kiedyś byłam w podobnej sytuacji co i Ty . Po 13 latach poniżania i poniewierania przez mojego męża i jego rodzinę (babkę i teściową )
postanowiłam skończyc tą sielankę i odeszłam . Zabrałam tylko kilka swoich rzeczy i zabrałam córki ze sobą . Córki odwiedzały ojca i jego rodzinkę w każdy
weekend ,a wracały nastawione przeciwko mnie , bo przecież ja byłam całym złem to ja byłam winna rozpadowi rodziny . Po roku mieszkania ze mna , córki
postanowiły wrócić do ojca , bo u taty wszystko jest , jest kasa , jest swoboda mozna robić co sie chce . Tłumaczyłam córką jaki los je czeka u taty , ale jak postanowiły tak zrobiły . Po kilku latach corki zrozumiały dlaczego ja musiałam odejśc i powiedzialy mi cytuję ,,Mamo my teraz rozumiemy dlaczego ty odeszłaś ,, Starsza córka dziś 22 lata też musiała uciekac z domu od ojca , bo też nią poniewierano . Dziś córka nie chce miec kontaktu z ojcem ani z jego rodziną . Zaś młodsza mieszka nadal u ojca , ale nia daje sobą poniewierać ma 20 lat i żyje własnym zyciem . Wiem jak to jest jak dzieci sie nie chcą przyznawać do matki , naszczęście u mnie te złe chwile mineły i mam nowa rodzinę i super kontakt z córkami .
Może i Twoje córki Dyzio zrozumieja wszystko z czasem . Pozdrawiam i życzę powodzenia