Nasze podróże, ulubione miejsca

06 stycznia 2014 18:08
ania331

Widzę, że tutaj dużo osób naprawdę sporo podróżowało. Ja w zasadzie niestety niezbyt dużo.Dlatego moim ulubionym miejscem wypoczynku jest taki mały letni domek na Mazurach, kupiony kiedyś przez moja babcie. Jest las, jest jezioro. Skromnie, ale ja się tam cudownie wyciszam :)

Aniu, Mazury są piękne. Może ten Twój domek jest niedaleko mojego?
06 stycznia 2014 18:24 / 2 osobom podoba się ten post
ryba

Aniu, Mazury są piękne. Może ten Twój domek jest niedaleko mojego?

Tego Ci Ryba zazdroszcze oprocz Twojego zwierzynca,że w tak pieknym miejscu mieszkasz.Uzbieralam kasy prze te moje lata pracy -nie ma tam gdzieś w Twojej okolicy kogoś kto pozbywa sie (sprzedaje) swoj dom.Ale na wsi, bo ja też mam zwierzyniec.
06 stycznia 2014 18:25 / 5 osobom podoba się ten post
 22 listopad – dzień piąty
 
Jedziemy do Warzazate. Mieliśmy jechać nocnym do Fezu, ale zapowiadają tam 3 dni deszczu, więc nie ma sensu. W Warzazate ma być pełne słońce. Chcemy zobaczyć ksar Ajt Ben Haddou, wpisany na listę UNESCO i zwiedzić studia filmowe.
O 12 musielismy opuścić hotel i udaliśmy się autobusem nr 8 na dworzec autobusowy Supratours. Znowu byliśmy w autobusie miejskim jedynymi Europejczykami. Ludzie chyba jeżdżą taksówkami, które też nie są podobno drogie, ale jednak autobusem jest gdzieś 10 razy taniej.
 
 
O 15.00 wyjechaliśmy. Czekała nas podróż przez góry Atlasu Wysokiego, na którą bardzo się cieszyłam, bo chociaż z okna widoki można podziwiać. W przewodniku trochę groźnie opisana była ta droga – wiedzie ona przez przełęcz Tizi n-Tiszka (2260m n.p.m). Na początku w górach było w porządku, ale jak dojeżdżaliśmy już do przełęczy, to była jakaś masakra. Zrobiło się już ciemno, naszła mgła, zaczęło padać no i te niesamowite serpentyny! My nie widzieliśmy prawie wcale drogi przed nami, a kierowca dopieprzał tym wielkim autobusem. Siedząc tak wysoko, wrażenie było jeszcze większe, bo wydawało się, że nad samą przepaścią balansujemy. I w sumie chyba tak było. I jeszcze ich styl jazdy – wyprzedzanie w tych warunkach to normalka. Chyba wyglądaliśmy na mocno wystraszonych, bo siedzący obok Marokańczyk powiedział, że to wszystko „no problem”, że „problem is ice”, a teraz lodu nie ma, więc no problem. W ogóle wszyscy Marokańczycy w tym autobusie (bo znowu jedynymi Europejczykami byliśmy) zachowywali się jak na pikniku – jedzonko i ciągle dzwoniły telefony i gadali sobie w najlepsze. Nawet dziadek w tradycyjnej dżalabie i skarpetkach Nike wyjął komórkę i konwersował.
 
 
No ale w końcu dojechaliśmy. Po drodze przestudiowałam przewodnik i plan miasta, więc wiedzieliśmy już dokąd się udać. Po przyjeździe dopadli nas od razu naganiacze hotelowi. Chcieli nas wywieźć do rzekomo bajecznych hoteli (pewnie na jakieś zadupie). Od jednego nie mogliśmy się opędzić, jechał za nami, w połowie drogi do głównej ulicy powiedział nam, że źle idziemy, że centrum jest gdzie indziej. Musiałam ostro z nim rozmawiać, żeby nas w końcu zostawił. Ale gdyby tak ktoś nie wiedział dokładnie gdzie ma iść, to pewnie by się nabrał na jego bajer.
 
 
Trafiliśmy do hotelu Royal, który polecony był w przewodniku. Mamy dwójkę z łazienką za 150 dirhamów – pokój większy, z trzema łóżkami, szafą i stolikiem. I nawet czysto jest. Na razie wykupiliśmy 2 noce. Oczywiście w hotelu proponowano nam wycieczkę na Saharę, ceny jednak horrendalne – 200 euro na osobę za trzydniową wycieczkę. My jednak wolimy sami i dopiero w miejscowości docelowej wykupimy wycieczkę na wielbłądach i noc na pustyni.
 
 
Po zakwaterowaniu poszliśmy na główny plac na kolację. Artur zjadł pizzę, a ja znowu tajin z kurczakiem. Dostaliśmy chleb i oliwki na przystawkę i herbatę miętową na koniec. Kelner był bardzo miły – opowiadał, co można w okolicy zobaczyć. W drodze powrotnej spotkaliśmy trójkę Polaków. Podróżują wynajętym samochodem. Umówiliśmy się jutro na 9.30 na śniadanie i pojedziemy zwiedzać studia filmowe.
 
Wydatki:
- śniadanie – 40 dh.
- 2x sok – 8dh.
- bilety na dworzec – 8dh.
- bilety do Warzazate – 170dh.
- 2x toaleta – 2dh.
- nocleg – 2 noce – 300dh.
- kolacja – 70dh.
- napiwek – 7dh.
 
Razem – 605dh. = 229zł = 55 euro
 
 
23 listopad – dzień szósty
 
Dzisiaj był najlepszy dotychczas dzień w Maroko. O 9.30 zjedliśmy śniadanie z nowopoznanymi Polakami. Paweł i Rafał są prawnikami, a Piotr pracuje w jakiejś firmie telekomunikacyjnej. Chłopaki w naszym wieku, bardzo otwarci i weseli. Na śniadanie zjedliśmy zestaw breakfast marocaine – duży naleśnik, chleb, marmolada brzoskwiniowa, kawa i sok pomarańczowy. Za 30 dirhamów za osobę, czyli jakieś 11zł.
 
Pojechaliśmy do studio filmowego Atlas. Studio spoko – wszystko zrobione z jakiegoś sztucznego tworzywa. Widzieliśmy plany filmowe, które grały w „Asterix i Kleopara” z Monicą Belluci, w Gladiatorze i w wielu innych filmach. Najfajniejsze były plany przedstawiające starożytny Egipt – wielkie świątynie, posągi. Do tego dookoła wspaniałe krajobrazy – góry Atlas w oddali i takie księżycowe pejzaże. Była też świątynia buddyjska z „Kunduna”.
 
Później pojechaliśmy zwiedzać drugie studio. To już mniej ciekawe było, mieściły się w nim głównie sale z rekwizytami filmowymi – sala z nakryciami głowy, z mumiami, z lektykami, z bronią itd. Zabawnie było przy tronie Kleopatry – chłopacy podniecali się, że siedziała na nim boska Monica. Artur udawał też mumię, wojownika i siedział w klatce, w której wieźli Rassela Crowa w Gladiatorze. W ramach tego samego biletu pojechaliśmy do osobnej budowli, która miała udawać Jerozolimę z czasów Chrystusa. Tam też ciekawie było – pochodziliśmy po murach i porobiliśmy dużo zdjęć.
 
Dalej pojechaliśmy z 30 km do ksaru Ajt Ben Haddou. Najpierw zwiedziliśmy jednak kazbę Tamdaght. Za 20 dirhamów od osoby oprowadziła nas po niej pani, która w niej mieszkała. Kazby to takie pustynne zamki z gliny, które kiedyś zamieszkiwały bogate rody. Mieszka się tutaj do dzisiaj. Z zewnątrz, na tle pisaku i gór, wyglądają bardzo malowniczo, ale w środku to w sumie nic ciekawego – ot – pomieszczenie za pomieszczeniem i bez żadnych zbytków.
 
 
W końcu trafiliśmy do Ajt Ben Haddou. Jest to ksar, czyli ufortyfikowana wioska. Cudownie tam było. Szło się uliczkami coraz to wyżej, aż na sam szczyt. Na górze strasznie wiało, ale widoki na okolicę i na ksar w dole przepiękne. Tego się nie da opisać. W oddali góry Atlasu Wysokiego, później pustynne równiny, gra kolorów – między żółtym, pomarańczowym, czerwonym i brązowym, a do tego błękit nieba. Ajt Ben Haddou grało m. in. w Lawrence z Arabii i Klejnot Nilu. W 1987 został wpisany na listę UNESCO. Wioska powstała prawdopodobnie w XIw., a rozwijała się dzięki korzystnemu położeniu na szlaku karawanowym z Sahary do Marrakeszu. Dzisiaj żyje tam ok. 10 rodzin.
 
 
Jutro rano chcemy zwiedzić kazbę Taurirt w Warzazate i Centrum Rezmiosła. Można tam zobaczyć i kupić miejscowe wyroby. Później opuścimy Warzazate i pojedziemy gdzieś dalej w Dolinę Dadis, ale jeszcze nie wiemy gdzie. Muszę przestudiować przewodnik.
 
Wydatki:
- śniadanie – 60dh.
- studio 1 – 100dh.
- studio 2 – 80dh.
- parking – 10dh.
- kawa i ciasto x5 – 70dh.
- kazba – 40dh.
- kolacja – 80dh.
- zakupy w supermarkecie – 50dh.
 
 
Razem: 490 dh. = 186zł = 44 euro 
 
06 stycznia 2014 18:31 / 7 osobom podoba się ten post
Reszta zdjęć z tego dnia tutaj, bo tam przez przypadek kliknęło mi się "wyślij", zamiast "dodaj" 
06 stycznia 2014 19:20 / 1 osobie podoba się ten post
wichurra

Najfajniejsze zdjęcia jeszcze będą:) Już niedługo. Ogólnie zrobiliśmy ich koło 1600 - po selekcji zostało jakieś 800. 
 
Amelka55 - jeżeli chodzi o ludzi to jest tam wielka rozpiętość w majętności. Jest dużo żebraków, ludzi bardzo biednych, ale poza medynami jest dużo mega wypasionych willi i też normalnych domów.
Ludzie chodzą ogólnie ładnie poubierani - starsi mężczyźni w typowych "sukienkach" - takich wełnianych płaszczach wkładanych przez głowę, kobiety wiadomo - tradycyjnie z zakrytymi włosami i powłóczystymi sukniami i płaszczami. Natomiast młodzi mężczyźni chodzą nowocześnie ubrani, lepiej niż u nas - większą dbałość o strój widać - tacy nawet trochę metroseksualni są. Mało przebywaliśmy poza medynami, ale na przykład czekając na dworcu kolejowym w Marrakeszu na przesiadkę mieliśmy okazję poobserwować tych bogatszych Marokańczyków. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni odstawieni normalnie jak z żurnala.
Czytałam też, że Maroko bardzo prężnie się rozwija i coraz lepiej radzi sobie z biedą. Duża zasługa w tym ich króla, który stawia na bliskie kontakty z UE, na edukację, na prawa kobiet. 

Boskie fotki, już CI zazdroszczę, WIchurko taka podróż to niezapomniane przeżycie. Pozdrawiam 
06 stycznia 2014 19:28
Wichura,przy okazji to i Egipt zwiedziłaś :).Faktycznie fajnie jest zobaczyć takie studio filmowe :)
06 stycznia 2014 21:47 / 1 osobie podoba się ten post
ivanilia40

Wichura,przy okazji to i Egipt zwiedziłaś :).Faktycznie fajnie jest zobaczyć takie studio filmowe :)

Jakby odpowiednio zdjęcia porobić, to bym mogła wciskać, że tak nam się spodobało, że od razu i do Egiptu się wybraliśmy:)
 
 
07 stycznia 2014 08:43 / 1 osobie podoba się ten post
mleczko47

Tego Ci Ryba zazdroszcze oprocz Twojego zwierzynca,że w tak pieknym miejscu mieszkasz.Uzbieralam kasy prze te moje lata pracy -nie ma tam gdzieś w Twojej okolicy kogoś kto pozbywa sie (sprzedaje) swoj dom.Ale na wsi, bo ja też mam zwierzyniec.

Mleczko, pewnie by coś się znalazło:)
07 stycznia 2014 15:55 / 3 osobom podoba się ten post
wichurra

Teraz trochę zdjęć. I proszę Moderatora o cierpliwość dla mnie - wiem, że piszę kilka postów zaraz po sobie, ale jakbym zrobiła opcję dodania tekstu do poprzedniego postu, to poprzedni post by mi się złączył w jedną całość, a chcę zachować w nim akapity i inne odstępy:)
 
Więc zdjęcia z Marrakechu już były, teraz zdjęcia z wodospadów i tak w miarę opisywania innych miejsc, będę nowe fotki dodawała. 
Dwa przedostatnie zdjęcia to te kempingi, o których wspominałam. Warunki do kempingowania raczej trudne, ale za to jak wesoło i kolorowo:)
 

O Boże... te miejsca są niesamowite! przepieknie tam jak w raju...
08 stycznia 2014 11:17
romana

najlepiej, gdybyś się zarejestrowała na coach serving, to będziesz mieć lokum za darmo. To są ludzie, którzy wynajmują swoje pokoje w zamian za Twój na umówioną ilość czasu, bezpłatnie. Jest to o tyle cenne, ze często pokazują rzeczy, o których nie przeczyta się w przewodnikach, ajko mieszkańcy danego miasta. Rejestrują się tez rodziny z dziećmi, czyli można jechać w większą ilość osób. Dokładnego adresu www nie znam, bo jeszcze nie korzystałam, czytałam tylko artykuły w prasie.
Pisząc o swoich ulubionych krajach, dajcie w miarę możliwości trochę więcej szczegółów, np. jaki zabytek Was zauroczył, z czego składało się smaczne danie, jakie nieznane obyczaje tam poznaliście (np. Grecja - kobiety siedzą oddzielnie, nie z mężczyznami), jak smakuje rakija ( np. w Chorwacji).
Bella, który port zrobił na Tobie największe wrażenie?

Ja z tego korzystalam :) strona na ktorej ja sie logowalam nazywa sie coachsurfing. Naprawde, naprawdę świetna sprawa!! :) spalam z przyjaciolką za darmo u pewngo Włocha będa na Sardynii - cudowny czlowie, zapoznal i wprowadzil nas do zycia swoich przyjaciol, pkazal ciekawe zakatki Sardynii, udzielil duzo wskazowek. Polecam taka forme, chociaz pierwszy tego typu wyjazd zawsze wiąże sie z watpliwościami i strachem... najlepiej pisac tylko do osob z duza iloscia dobrych komentarzy :)
08 stycznia 2014 17:38 / 1 osobie podoba się ten post
wichurra

Reszta zdjęć z tego dnia tutaj, bo tam przez przypadek kliknęło mi się "wyślij", zamiast "dodaj" 

zazdrośc to brzydka cecha,ja jednak Ci zazdroszcze tego co zobaczylas, co zwiedzilas,zdjecia bajkowe,ale bedziesz miala piekne wspomnienia:):)
08 stycznia 2014 23:12
ryba

Aniu, Mazury są piękne. Może ten Twój domek jest niedaleko mojego?

A gdzie jest Twój domek? :)
09 stycznia 2014 00:14 / 1 osobie podoba się ten post
kaska_45

zazdrośc to brzydka cecha,ja jednak Ci zazdroszcze tego co zobaczylas, co zwiedzilas,zdjecia bajkowe,ale bedziesz miala piekne wspomnienia:):)

A ja uważam, że zazdrość wcale nie musi być negatywna. Bo można zazdrościć zawistnie i można tak normalnie, że też by się chciało. Jak rozumiem, Twoja zazdrość jest jak najbardziej normalna - zawiści pozbawiona:)  Dzięki za miłe słowa:)
10 stycznia 2014 10:03 / 2 osobom podoba się ten post
Zazdrość może też motywować do działania, w sensie "o kurde, ale ta babka ma fajnie, ja tez tak chce i tez tak bede miec"!
10 stycznia 2014 13:07 / 1 osobie podoba się ten post
ania331

A gdzie jest Twój domek? :)

30 km od Olsztyna , w stronę Wielkich Jezior. Jest to mała wieś letniskowa, otoczona lasami i jeziorami .