To ja nie dorosłam do rzucenia tego nałogu.Pracując w DE wypalałam dziennie do 4 papierosów w dni powszednie,a w niedzielę do 2.I mogłam z tym żyć.W szpitalu będąc nie paliłam i też nie było ciężko.Jednak w domu będąc nie odmawiam sobie.Generalnie to jest tak,że gdybym znalazła powód,dla którego powinnam i przede wszystkim chciałabym rzucić palenie,to stwierdzam,że obyłoby się to bez problemu.Argument finansowy do mnie nie przemawia,bo moja odpowiedź na to brzmi-ja zarabiam,moje pieniądze,moja decyzja.Jest to taki rodzaj drobnej przyjemności dla mnie i jakikolwiek przymus rzucenia odbieram jako zamach na moją swobodę decydowania.
Nie wiem jak wy,ale ja mam tak,że jeśli zajęta jestem czymkolwiek-nie palę,nie robie przerw na papierosa-mam gdzieś palenie.Nie myśle o tym i nie ciagnie mnie.Najgorsze jest nic-nie-robienie.Wtedy siegam po fajkę,bo coś się wtedy dzieje,czas mija inaczej(choć to tylko minuty).Taki dziwak ze mnie.