Ale masz zupełną rację.
Ja w młodości, taka wychuchana i zaopiekowana - przeżyłam traumę związaną z chorobą i śmiercią. Zupełnie nie byłam na to gotowa.
Zostało to we mnie wdrukowane tak głęboko, że mimo, iż minęło 35 lat - ja drobiazgów się nie czepiam i garnę siłę z tego, co istotne.
Nawet, jak na chwilę dam się wkręcić - to zaraz stawiam się do pionu.
Jak mam zdrowie - i rodzina zdrowa, to z każdej sytuacji jest wyjście (nawet dwa podobno).
Tylko choroba może nas powalić.