Na jak długo zwykle wyjeżdżacie na stelle?

05 stycznia 2015 21:44
Bożenka

Aniu mam dokładnie tak samo... A tu jeszcze 4 lata spłaty kredytu na remont domku. W ciągu 1,7 mies.. tylko 3 miesiące w domu jak policzyłam.

ja nie mam kredytow i dlatego moge pozwolic sobie na miesieczne zlecenia...co prawda szalu finansowego nie ma ale wystarcza...
05 stycznia 2015 21:52 / 2 osobom podoba się ten post
magdzie

A u mnie jest na odwrot,jezdzilam na 4 miesiaca ,przerwy w domu 2 tygodnie i dakej zas w kolo macieja.Jezdze teraz na 2 miesiace i dla mnie to dlugi okres,zmniejszylam zmiany co 6 tygodni.Ale pierwszy moj dzien po przyjezdzie to totalny dol tesknota ,chodze i rycze jak wol.Im dluzej jezdze widze ze coraz ciezej to przezywam,nie wiem co bedzie dalej,....

4 -ce to bardzo długo w jednej rodzinie... mam koleżanke, która juz 3 lata pracuje, z niewielkimi przerwami. Przemieszcza się z jednego miejsca w drugie (nie dłużej niż 2 -ce w jednym) . Do domu zjeżdża czasami nawet po osmiu miesiącach, ale jeżdzi swoim autem i nawet jak jest w jakiejś dziurze, to ma jakąś niezalezność. Ostatnio z nia rozmawiałam i stwierdziła, że właściwie jej życie związane jest z DE. Oddalili się z mężem od siebie, za chwilę pospłaca kredyty dla których tu przyjechała, ale nie wyobraża sobie siedzieć w domu, nawet gdyby w polsce miała pracę. Nawet jakiś adorator jej się trafił :)
05 stycznia 2015 21:57 / 1 osobie podoba się ten post
marikana

4 -ce to bardzo długo w jednej rodzinie... mam koleżanke, która juz 3 lata pracuje, z niewielkimi przerwami. Przemieszcza się z jednego miejsca w drugie (nie dłużej niż 2 -ce w jednym) . Do domu zjeżdża czasami nawet po osmiu miesiącach, ale jeżdzi swoim autem i nawet jak jest w jakiejś dziurze, to ma jakąś niezalezność. Ostatnio z nia rozmawiałam i stwierdziła, że właściwie jej życie związane jest z DE. Oddalili się z mężem od siebie, za chwilę pospłaca kredyty dla których tu przyjechała, ale nie wyobraża sobie siedzieć w domu, nawet gdyby w polsce miała pracę. Nawet jakiś adorator jej się trafił :)

No i tak czesto bywa ,to jest smutne ze czlowiek cale zycie sie szarpie,gdy sie juz wydaje ze wszystko jest ,inne rzeczy sie sypia.Nie zarzekam sie ale powtarzam sobie czesto ze do pracy w Polsce nie wroce,uzalezniona jestem od wyjazdow i lepszego grosza.
05 stycznia 2015 21:58
ania52

a ja sie wypalac zaczynam...im dluzej jezdze tym krocej chce byc w de....kiedys pracowalam po 2 mies teraz 1 miesiac to dlugo dla mnie...moze to zmeczenie

jeżdzisz ciągle do tych samych ludzi? Ja po drugiej zmianie znam już teksty dziadków na pamięć i nie wiem czy się śmiac czy płakać :). Wiadomo, ze lepszy jest znajomy wróg niż obcy, ale czasami warto zaryzykować :)
05 stycznia 2015 22:03
marikana

jeżdzisz ciągle do tych samych ludzi? Ja po drugiej zmianie znam już teksty dziadków na pamięć i nie wiem czy się śmiac czy płakać :). Wiadomo, ze lepszy jest znajomy wróg niż obcy, ale czasami warto zaryzykować :)

przewaznie co wyjazd to nowa rodzina.na ta stelle gdzie jestem wrocilam 2 raz...
05 stycznia 2015 22:05 / 1 osobie podoba się ten post
Mój pierwszy wyjazd do Włoch był na 2 i pół m-ca, teraz jeżdże na 6 do 8 tygodni. Na razie nie mam problemów z tęsknotą za domem, ale i mnie potrafi dopaść dół w postaci tęsknoty. Mam krótki staż i wszystko może się zmienić, oby nieeeeeeee.
05 stycznia 2015 22:22
ania52

przewaznie co wyjazd to nowa rodzina.na ta stelle gdzie jestem wrocilam 2 raz...

to sie nie powinnas wypalać :) co chwile nowe wyzwania :)
05 stycznia 2015 22:28
marikana

to sie nie powinnas wypalać :) co chwile nowe wyzwania :)

tak tyle ze mialam juz tyle wyzwan w swoim zyciu,ze teraz to juz zasiadlabym chetnie na d....
05 stycznia 2015 22:29 / 4 osobom podoba się ten post
Edi

Mój pierwszy wyjazd do Włoch był na 2 i pół m-ca, teraz jeżdże na 6 do 8 tygodni. Na razie nie mam problemów z tęsknotą za domem, ale i mnie potrafi dopaść dół w postaci tęsknoty. Mam krótki staż i wszystko może się zmienić, oby nieeeeeeee.

Nie mam męża, dzieci dorosłe. Nic mnie w kraju nie trzyma. Przez ostatnie dwa lata byłam w domu summa summarum trochę ponad dwa miesiące. Jestem na czwartym zleceniu. Im dłużej tu jestem tym bardziej wsiąkam w tutejszą rzeczywistość, a moje miasto staje się dla mnie coraz bardziej obce. Dużo się zmienia pod moją nieobecność i jak przyjeżdżam nie nadążam. Nagle spostrzegam, że stoją jakieś budynki, których wcześniej nie widziałam, linie autobusowe i tramwajowe pozmieniały trasy, coś jest rozkopane, bilety podrożały, są inne sieciówki itd, itp. Tęsknię, mam doły ale coraz szybciej przechodzą. Pierwszy mój wyjazd to był dramat, a teraz jakoś chyba lepiej albo piszę tak bo mam po prostu lepszy dzień. Sama nie wiem.
05 stycznia 2015 22:33
ania52

przewaznie co wyjazd to nowa rodzina.na ta stelle gdzie jestem wrocilam 2 raz...

Ja to muszę wiedzieć z kim i z czym mam do czynienia, w tedy czuję się dobrze i wiem jak się zachować i na co" mogę sobie pozwolić". A że jestem w zasadzie domownikiem to jeżdże w  jedno miejsce już ponad rok. Lubię czuć się jak to można nazwać "komfortowo" i przyjemniej się pracuje. Jak na razie, hihihi
05 stycznia 2015 22:34
Edi

Ja to muszę wiedzieć z kim i z czym mam do czynienia, w tedy czuję się dobrze i wiem jak się zachować i na co" mogę sobie pozwolić". A że jestem w zasadzie domownikiem to jeżdże w  jedno miejsce już ponad rok. Lubię czuć się jak to można nazwać "komfortowo" i przyjemniej się pracuje. Jak na razie, hihihi

Edi ja Cie wzywam, cobys w innych topikach sie udziella, takiego fajnego sylwka mialysmy, a Ty co teraz ? Gdzie sie ukrywsz ?
05 stycznia 2015 22:49 / 1 osobie podoba się ten post
Alina

Nie mam męża, dzieci dorosłe. Nic mnie w kraju nie trzyma. Przez ostatnie dwa lata byłam w domu summa summarum trochę ponad dwa miesiące. Jestem na czwartym zleceniu. Im dłużej tu jestem tym bardziej wsiąkam w tutejszą rzeczywistość, a moje miasto staje się dla mnie coraz bardziej obce. Dużo się zmienia pod moją nieobecność i jak przyjeżdżam nie nadążam. Nagle spostrzegam, że stoją jakieś budynki, których wcześniej nie widziałam, linie autobusowe i tramwajowe pozmieniały trasy, coś jest rozkopane, bilety podrożały, są inne sieciówki itd, itp. Tęsknię, mam doły ale coraz szybciej przechodzą. Pierwszy mój wyjazd to był dramat, a teraz jakoś chyba lepiej albo piszę tak bo mam po prostu lepszy dzień. Sama nie wiem.

Ja mam rodzinę dość hałaśliwą jak to na "wariacką "rodzinkę przystało, a na dokładkę wnusia wróciła po półrocznym wypadzie do mamusi. Prawdę mówiąc nie mam zbytniej ochoty jechać do domku i bym na następną sztele się wybrała. A co do cen też nie mogę się przyzwyczaić w polsce, są za duże jak na moją kieszeń mimo iż zarabiam nieżle, ale 8 osób i dom + troje zwierząt na utrzymaniu moim, to troszkę za dużo jak dla mnie. Taki mój wybór i wcale nie żałuję. 
Alinko, żebym miała okazję też bym zbrala maleństwa (te dzieciaczki uczące się i zwierzaczki) ze sobą i nie wracała do Pl, mimo że w małej mieścinie wiele się nie zmienia. 
Alinko pewnie Ty potrafisz się łatwo klimatyzować z otoczeniem i czym dłużej tam przebywasz to ono staje się przytoczę" Twoim domem". To jest z jednej strony dobra , a zarazem zła cecha. No ale cóż począć tacy my jesteśmy, a nie inni. 
05 stycznia 2015 22:52
Jolek

Edi ja Cie wzywam, cobys w innych topikach sie udziella, takiego fajnego sylwka mialysmy, a Ty co teraz ? Gdzie sie ukrywsz ?

Jolek ukrywam się z moimi boleściami co"m-cznymi" i na razie nie mam weny na pisanie. Wpadam i wypadam z topików jak burza. Jolek, ale powrót będzie wielki, hihihi
06 stycznia 2015 09:01
Ja lubię 4x4 , ale trudno tak się zaczepić.Teraz jestem 8 tygodni, długooo:(
06 stycznia 2015 09:07
nesca_nebesca

Ja lubię 4x4 , ale trudno tak się zaczepić.Teraz jestem 8 tygodni, długooo:(

ja tak jezdze...sa takie wyjazdy tyle ze zachodu troche kosztuje bo jak zjade albo jeszcze w de szukam takiego zlecenia....nie mam stalej stelli