TAK WŁASNIE KASIA MA RACJIE tez tak radze daj sobie umowe na miesiac z mozliwoscia przedłuzenia. nigdy niewiesz gdzie trafisz i na jakich ludzi a tak odrazu wybiegasz ,ze chcesz pracowac 2lata niewiedzac nawet gdzie:)i z kim
TAK WŁASNIE KASIA MA RACJIE tez tak radze daj sobie umowe na miesiac z mozliwoscia przedłuzenia. nigdy niewiesz gdzie trafisz i na jakich ludzi a tak odrazu wybiegasz ,ze chcesz pracowac 2lata niewiedzac nawet gdzie:)i z kim
Wiadomo, że nie zadeklaruję się od razu na dłużej nie znając ludzi,
chodziło mi o sytuację gdy wszystko będzie w miarę o.k. i chciałabym zostać.
To przypomina mi o innej kwesti- czy da się jakoś wybadać przed przyjazdem-mniej więcej-
jaka dana rodzina jest? Żeby sobie ew. stresu zaoszczędzić gdyby było nieciekawie.
Wiadomo, że nie zadeklaruję się od razu na dłużej nie znając ludzi,
chodziło mi o sytuację gdy wszystko będzie w miarę o.k. i chciałabym zostać.
To przypomina mi o innej kwesti- czy da się jakoś wybadać przed przyjazdem-mniej więcej-
jaka dana rodzina jest? Żeby sobie ew. stresu zaoszczędzić gdyby było nieciekawie.
Tak jak dziewczyny juz tu pisały... Trudno jest przewidzieć, co zastaniesz na miejscu i jak zareagujesz....
Do mojej agencji zglosila się kobieta,polecana od dluzszego czasu przez jedną ze starych pracownic.
Osoba ta,pani X w kwiecie wieku (po 60-tce) wiele w życiu przeszła. Osoba przebojowa,swego czasu businesswoman....
W tym roku po ciężkiej chorobie zmarł jej mąż. Do samego końca go pielęgnowała, zastępowała wręcz pielęgniarki,praktycznie wszystko przy nim sama robiła.
Maz był jakiś czas w hospicjum. X była przy nim. W "wolnych chwilach" pomagała przy innych chorych....
No,taka szkole przeszła,ze szok.
Po stracie męża zaczela zabiegać o taka pracę, jak nasza. Uczyła się sama języka,dosyć slabo jej to wychodziło,ale pelna optymizmu i wiary w siebie bombardowała agencję telefonami.
Udało się,bo to czas przedswiateczny.
W zeszły poniedziałek trafiła na miejsce.
Nie znam szczegolow,wiem,ze PDP leżąca ( tu ten słaby niemiecki nie był aż taka przeszkodą). Do pomocy przychodzily pielęgniarki rano i wieczorem.
Ciężko, wiadomo,ale wydawało się,ze da radę.
Wczoraj dzwoniła do mnie babka z agencji (wie,ze znamy się z X) i w trakcie rozmowy mówi mi,ze X juz jest w domu w Polsce. Zrezygnowała. Proponowano jej,że poszukaja dla niej innego miejsca. Nawet nie chciała o tym słyszeć.....
A ja mam bardzo ważne dla mnie pytanie-przepraszam jeśli powtórzę, a gdzieś już było.
Czy można wyjechać przez agencję na dłuższy czas non-stop? Czytałam na tym forum o takich
osobach, co piszą, że są już gdzieś rok bez przerwy. A dziś jak rozmawiałam z pośrednikiem (nie agencją)
to mi powiedział, że 3 miesiące maks i musi być chociaż kilka dni przerwy, bo to odgórne przepisy prawne.
Na stronie pewnej agencji z kolei pisze, że maksymalny czas pracy be przerwy u nich to 2 lata. Ja bym właśnie
chciała na 2 lata wyjechać non-stop- wiem, że będzie ciężko, ale to przemyślałam. Czy to jest możliwe przez
agencję?
Tak jak dziewczyny juz tu pisały... Trudno jest przewidzieć, co zastaniesz na miejscu i jak zareagujesz....
Do mojej agencji zglosila się kobieta,polecana od dluzszego czasu przez jedną ze starych pracownic.
Osoba ta,pani X w kwiecie wieku (po 60-tce) wiele w życiu przeszła. Osoba przebojowa,swego czasu businesswoman....
W tym roku po ciężkiej chorobie zmarł jej mąż. Do samego końca go pielęgnowała, zastępowała wręcz pielęgniarki,praktycznie wszystko przy nim sama robiła.
Maz był jakiś czas w hospicjum. X była przy nim. W "wolnych chwilach" pomagała przy innych chorych....
No,taka szkole przeszła,ze szok.
Po stracie męża zaczela zabiegać o taka pracę, jak nasza. Uczyła się sama języka,dosyć slabo jej to wychodziło,ale pelna optymizmu i wiary w siebie bombardowała agencję telefonami.
Udało się,bo to czas przedswiateczny.
W zeszły poniedziałek trafiła na miejsce.
Nie znam szczegolow,wiem,ze PDP leżąca ( tu ten słaby niemiecki nie był aż taka przeszkodą). Do pomocy przychodzily pielęgniarki rano i wieczorem.
Ciężko, wiadomo,ale wydawało się,ze da radę.
Wczoraj dzwoniła do mnie babka z agencji (wie,ze znamy się z X) i w trakcie rozmowy mówi mi,ze X juz jest w domu w Polsce. Zrezygnowała. Proponowano jej,że poszukaja dla niej innego miejsca. Nawet nie chciała o tym słyszeć.....
Jak Bóg da a De kasę. DDD
Tak jak dziewczyny juz tu pisały... Trudno jest przewidzieć, co zastaniesz na miejscu i jak zareagujesz....
Do mojej agencji zglosila się kobieta,polecana od dluzszego czasu przez jedną ze starych pracownic.
Osoba ta,pani X w kwiecie wieku (po 60-tce) wiele w życiu przeszła. Osoba przebojowa,swego czasu businesswoman....
W tym roku po ciężkiej chorobie zmarł jej mąż. Do samego końca go pielęgnowała, zastępowała wręcz pielęgniarki,praktycznie wszystko przy nim sama robiła.
Maz był jakiś czas w hospicjum. X była przy nim. W "wolnych chwilach" pomagała przy innych chorych....
No,taka szkole przeszła,ze szok.
Po stracie męża zaczela zabiegać o taka pracę, jak nasza. Uczyła się sama języka,dosyć slabo jej to wychodziło,ale pelna optymizmu i wiary w siebie bombardowała agencję telefonami.
Udało się,bo to czas przedswiateczny.
W zeszły poniedziałek trafiła na miejsce.
Nie znam szczegolow,wiem,ze PDP leżąca ( tu ten słaby niemiecki nie był aż taka przeszkodą). Do pomocy przychodzily pielęgniarki rano i wieczorem.
Ciężko, wiadomo,ale wydawało się,ze da radę.
Wczoraj dzwoniła do mnie babka z agencji (wie,ze znamy się z X) i w trakcie rozmowy mówi mi,ze X juz jest w domu w Polsce. Zrezygnowała. Proponowano jej,że poszukaja dla niej innego miejsca. Nawet nie chciała o tym słyszeć.....
Tak jak dziewczyny juz tu pisały... Trudno jest przewidzieć, co zastaniesz na miejscu i jak zareagujesz....
Do mojej agencji zglosila się kobieta,polecana od dluzszego czasu przez jedną ze starych pracownic.
Osoba ta,pani X w kwiecie wieku (po 60-tce) wiele w życiu przeszła. Osoba przebojowa,swego czasu businesswoman....
W tym roku po ciężkiej chorobie zmarł jej mąż. Do samego końca go pielęgnowała, zastępowała wręcz pielęgniarki,praktycznie wszystko przy nim sama robiła.
Maz był jakiś czas w hospicjum. X była przy nim. W "wolnych chwilach" pomagała przy innych chorych....
No,taka szkole przeszła,ze szok.
Po stracie męża zaczela zabiegać o taka pracę, jak nasza. Uczyła się sama języka,dosyć slabo jej to wychodziło,ale pelna optymizmu i wiary w siebie bombardowała agencję telefonami.
Udało się,bo to czas przedswiateczny.
W zeszły poniedziałek trafiła na miejsce.
Nie znam szczegolow,wiem,ze PDP leżąca ( tu ten słaby niemiecki nie był aż taka przeszkodą). Do pomocy przychodzily pielęgniarki rano i wieczorem.
Ciężko, wiadomo,ale wydawało się,ze da radę.
Wczoraj dzwoniła do mnie babka z agencji (wie,ze znamy się z X) i w trakcie rozmowy mówi mi,ze X juz jest w domu w Polsce. Zrezygnowała. Proponowano jej,że poszukaja dla niej innego miejsca. Nawet nie chciała o tym słyszeć.....
jak widać nie każdy wytrzymuje... Mam wrażenie, że z każdym, kolejnym wyjazdem jest łatwiej pokonać tęsknotę, czy pogodzić się z rozłąką.Ale Twojej znajomej to pewnie nie dotyczy, bo raczej nie zdecyduje sie na kolejny wyjazd :)
jak widać nie każdy wytrzymuje... Mam wrażenie, że z każdym, kolejnym wyjazdem jest łatwiej pokonać tęsknotę, czy pogodzić się z rozłąką.Ale Twojej znajomej to pewnie nie dotyczy, bo raczej nie zdecyduje sie na kolejny wyjazd :)
a ja sie wypalac zaczynam...im dluzej jezdze tym krocej chce byc w de....kiedys pracowalam po 2 mies teraz 1 miesiac to dlugo dla mnie...moze to zmeczenie