To był,do pauzy, bardzo chaotyczny dzień. Obiad później,pauza później,co się za coś wzięłam,to ciągle coś wyskakiwało do załatwienia na już. Bo i fizjoterapeutka dzisiaj,i ogrodnik,i Gisela koniecznie "już"musiała coś ze mną ustalić a i sama sobie roboty dołożyłam. Już w poniedziałek,jak tylko przyjechałam, zauważyłam że firanka w łazience porwana wisi. I to tak porządnie. Nie wiadomo co się stało. Myślę że pedepcia otwierała okno, zaczepiła i się rozdarło. Mieszkamy na parterze,pod samym oknem często chodzą sąsiedzi a okno nisko, każdy może zajrzeć. Z zewnątrz wygląda dużo gorzej niż od wewnątrz. We wtorek poleciałam od razu do sklepów w okolicy, żeby jakąś nową kupić. Ale nie znalazłam pasującej ani długością ,ani szerokością. Zadzwoniłam dzisiaj do siostry pdp z pytaniem, czy w jej okolicy nie ma jakiegoś geszeftu z firanami. U niej nic na potem,jak u naszej Mleczko,zaraz pojechała szukać. I co w garnku zamieszam,to telefon. Lecę do łazienki,cykam foto i wysyłam. Wracam do garów i tarcia jabłek,a tu znów na drabinę trzeba i zdjęcia pstrykać. A to jaka taśma, jaki karnisz czy żabki. I ..nie ma takich w sklepie
. Coś trzeba będzie kombinować.
Zupa gotowa, ryż z jabłkami w piekarniku a ja do piwnicy,bo sąsiadka porządną pompkę do roweru mi przyniosła. Dopompowalam, jutro sprawdzę czy ok,bo coś powietrze z tylnego koła mi ucieka. Wracam do obiadu a pan ogrodnik pyta co tak pachnie,co gotuję itd. Pewnie chłop głodny, myślę sobie,to babcię na stronę i mówię do niej, że tyle mamy jedzenia,że i ogrodnik może z nami zjeść. Żeby czuła że Ona tu szef i boss i decyduje, wysłałam Ją do ogrodnika, żeby go zaprosiła. Oj ceregielił się,że nie chce robić kłopotu, że chętnie troszeczkę spróbuje ale na tarasie. Na jakim tarasie,sam będzie siedział a my dwa metry dalej przy stole? Niech myje ręce i siada do stołu. Trafiło się chłopu, jeden rodzynek i trzy niewiasty
. Wcinał jakby dwa dni nie jadł
. I przez ten obiad później skończył pracę,a ja dopiero o 14:30 wyszłam z domu.
W końcu spokój,na dzisiaj żadnych prac domowych więcej. Jutro wezmę się za sprzątanie bo pani od pucowania przychodzi co dwa tygodnie. Była w sobotę przed moim przyjazdem a za czysto nie jest. Podobno odkurzacz nie ciągnie. Kupiłam go w lutym, Bosch,bezworkowy. Zaglądam dzisiaj i pojemnik , owszem, opróżniony,ale filtr? A to się czyści, zapytały mnie moje dziewczyny
. No dobra,one mogą nie wiedzieć,ale pani sprzątająca "zawodowo"? Jutro się nim zajmę,Mleczko pewnie już by się do niego dorwała i jeździła po chacie
Taki to dzisiaj dzień na wariackich papierach,ale lubię tak od czasu do czasu.
Najważniejsze że ryż zapiekany z jabłkami,wymieszany z jajami
wyszedł prima sort , nawet lepszy niż u mojej Krysi, chociaż taki robiłam pierwszy raz.
To już wszystko wiecie,nie wiem po co i na co to komu,takie detale szczególowe,ale chciałam to napisałam i kto chce niech czyta albo nie ?