15 sierpnia 2021 19:19 / 3 osobom podoba się ten post
Dziś zamawialismy jedzonko z indyjskiej restauracji .Babcia z normalnym u niej rozmachem zamówiła menu szefa kuchni. Już samymi przystawkami można się było najeść. Chrupiące pierożki z mąki pszennej nadziewane kurczakiem i zielonym groszkiem w słodko-kwaśnym sosie z tamaryndowca. To ostatnie takie dziwne, to używam w domu własnym. Bardzo uniwersalny i zdrowy składnik . Sosy ,desery, potrawy tym przyprawione uzyskują lekko kwaskową i łagodnie korzenną nutę. Można z tego wodę smakową zrobić na upalne dni.
Tym się już własciwie najadłam, ale jeszcze spróbowałam dania głównego , czyli wędzonego kurczaka w kremowym sosie pomidorowym z liśmi kozieradki. I chlebek naan do tego.
Reszta na jutro, bo jeszcze została pieczona jagnięcina z prażonym kokosem, mnóstwo idealnie ugotowanego na sypko ryżu basmati i Hara Bara Kebab-to wegetariańskie danie -gotowane zielone warzywa, kulki z orzechów w słodkim sosie chilli. Mięsem sie jutro zajmie dziadek, a płec żenska bedzie wege.
Jak restauracja zapewnia, przepisy robione zgodnie z ajurwedą .Coś w tym jest, bo to następna hinduska restauracja, gdzie przy jedzeniu można nirvanę osiągnąć :) Trochę się smieję, ale jedzenie było wyśmienite . Dodam jeszcze , że szczecinska tego typu restauracja, w której gosciliśmy z mężem w niczym tej szwajcarskiej nie ustępuje.