Zazdrościć można mi na pewno tego, że nikt z rodziny nie mówi opiekunce co ma robić i jak postępować z ich siostrą i matką. Nie są lekarzami, to rodzina nauczycieli, syn jest informatykiem. To my,opiekunki, jesteśmy z wymagającą opieki osobą przez cały czas. To nas pytają, tutaj przynajmniej, o to,czy zauważamy zmiany, postęp choroby, o jej zachowania, żeby wiedzieli, co mówić lekarzom podczas wizyt kontrolnych.
Z szacunkiem się do nas odnoszą, bo,jak sami mówią, nie wyobrażają sobie przebywania sam na sam z siostrą czy matką, dłużej niż 2-3 godziny. Syn (58) już po pół godzinie jest zmęczony i zniecierpliwiony. Doceniają to,że wytrzymujemy 2 miesiące. Ale tak już jest, że do swoich bliskich mamy mniej cierpliwości, bo jesteśmy związani emocjonalnie, bo znamy ich z czasu przed chorobą i trudno jest nam pogodzić się z tym, co choroba z nich robi, że nie są już sobą. O tym im mówię jak też i o tym, że ja jestem tutaj w pracy i inaczej patrzę na osobę, którą się opiekuję. Poznaję swoich pedepciów już chorych, tego kim byli i czym zajmowali się wcześniej ,dowiaduję się od ich bliskich. Mnie taka wiedza, w przypadku pracy z demencyjną osobą, jest potrzebna. Dobrze jest znać jej wcześniejsze przyzwyczajenia czy zainteresowania. Tak, podejścia rodziny babci do opiekunki, można mi zazdrościć.
Wolny czas ma większość z nas, zdarzało się, że miałam go więcej-cały dzień, dwa popołudnia i oczywiście codzienną 2-2,5 godz pauzę.
A samej pracy? Nie wiem. Ja jestem zadowolona, ale ostatnia opiekunka nie była, to było dla niej zbyt męczące psychicznie i powiedziała, że nigdy więcej. Każdemu z nas pasuje coś innego.
Zazdrościć można też tego, że naprawdę bardzo dobrze się tutaj czuję . Ten dom ma jakąś pozytywną energię. Koleżanka opiekunka z którą się tutaj poznałyśmy, lubi nas odwiedzać ,bo jak mówi, tutaj czuje się tak "normalnie i domowo ". Tutaj nie przeszkadza nikomu picie kawy kiedy ma się na nią ochotę, podjadanie między posiłkami, łasuchowanie, na zakupy można chodzić kiedy się chce i za chwilę raz jeszcze, bo o czymś zapomniałam. Jak chce się nam dłużej poleżeć z rana czy później lub wcześniej iść spać, to też żaden problem. Nawet zaraz po pauzie mogę powiedzieć, że koniecznie muszę się 20-30 minut zdrzemnąć, bo zasnę na siedząco, no jest tak nieraz przecież:oczko:,to też nie problem.
Tylko za te pół godziny trzeba się babci zameldować :-)
I to wszystko jest powodem tego, że chcę tutaj wrócić, chociaż wcześniej myślałam o zmianach miejsc, wyjazdach w różne regiony, myślałam o Berlinie czy Hamburgu.