Taa, u mnie, Romana - tak samo ... Mamo, a kiedy bedziesz z nami? Kurde ... Nie wiem. Wiem, ze nie moge przestac jezdzic. Slubny tez czasami wpada w dolek, wtedy musze stawac na wysokosci zadania i zdalnie pocieszac, ze bedzie lepiej, w duszy za to sciska beton. Ale - kurcze - gdyby nie te wyjazdy - nie wiem, jakbysmy sobie poradzili, wiekszosc z nas tak ma - tylko cena jest wysoka.
Anna77: tez liczylam sobie, ze w koncu bede mogla pracowac tak 2 na 2, albo 3x3 (2, 3 w DE, 2,3 w PL), ale niestety, nasze stare auto sie rozpadlo, trzeba miec nastepne, bo na wsi bez auta zycia nie ma - za to taksowkarz sie cieszy, ze ma stalego klienta, corka musi rowerem 1,5 km teraz dygac do asfaltu - obojetnie, czy pada, wieje i takie inne - niezbyt to korzystne, jak pozniej w mokrych ciuchach w szkole siedzi. No wiec moje plany poszly w kosmos, moje okulary tez. Ale co tam - dam rade, ogladamy wieczorami "nasze" autka, dyskutujemy - jakis cel mamy i wiem, ze bedzie, moze na swieta ...Na szczescie - z tej mojej pracy styka na rachunki i na odkladanie, jakby przyszlo tylko z naszych emerytur zyc - to raczej wyc do ksiezyca tylko!