22 listopada 2012 12:10 / 5 osobom podoba się ten post
życie po powrocie..
jestem w domu od sobotniej nocy-dzis czwartek.
z mężem spedziłam całe 20godz.(nie widzielismy sie 6 tyg)teraz on w pracy-wraca w przyszły cwartek
życie po powrocie-pierwszy dzien rozmowy,dzieci,radosc z prezentów jakie im przywiozłam,nocne przytulanie,troche intymnosci z ukochanym...
a teraz-szarosc życia-liczenie na ile mi starczy pieniedzy,robie opłaty,raty,długi..kolejny raz obiecywałam sobie ze jak wróce to pierwszy bedzie okulista(moje okulary wołaja-zmien mnie!!)dzis wiem ze moze najwczesniej zrobie to 10.12 jak wpłynie wypłata za listopad-może.
wczoraj wywiadówka w szkole-jestem zawiedziona,rozczarowana,syn ma zaległosci,uwagi
w domu -sprzatanie,pranie,prasowanie,rachunek za prąd,wode,w aucie cos zaczeło stukac a jeszcze nie spłacone..
niewiem czy to jesień,mgła,zmęczenie-nic mnie juz nie cieszy
mam 35 lat mąż 36-jesteśmy jeszcze stosunkowo młodzi,kochamy się ale czas nam ucieka,życie tak szybko pędzi a my ciagle w pogoni za pieniedzmi,nie nie za jakims luksuse,tylko w pogoni za normalnym życiem żeby nie czekac kiedy wypłata,zeby nie liczyc 2 razy co moge kupic na obiad a co nie.
pieniadze-nie da rady bez nich zyc,dzis bez kasy strach umierac,bo to tez kłopot
pieniadze-czy sa warte naszych wyjazdów??naszej rozłąki z rodziną,dziecmi,mężem,partnerem??
coś za cos..tylko miłośćią nie da rady zyc.
jeden wyjazd,2,3..i tak dalej na ile starczy nam sił.
Mysle ze nasi pracodawcy nie zdaja sobie tak naprawde sprawy ile kosztują nas te wyjazdy.
Nasze powroty do domu-chwila szczęścia,radosci..a potem zycie,normalne zycie i liczenie czasu do następnego wyjazdu,liczenie bilansu naszego zycia,naszych zysków i strat
powroty wyjazdy powroty.....