Jak radzicie sobie z tęsknotą tu w Niemczech ?

17 lutego 2013 14:20
KaSana,jak Ci tam na nowym miejscu,jeżeli coś nie tak zawsze możesz o tym napisać,a znajdziesz wsparcie.

Margaretko,jako że jestem posiadaczką dużego mieszkanka ,ale do remontu,tez przegladam oferty na razie sklepów budowlanych,aby było niedrogo,ale mam swoją wizję jak ono powinno wyglądac.Najpierw w mojej głowie powstał projekt.Na pewno Margaretko zrealizujesz swoje marzenia.
17 lutego 2013 18:00
Kaya, przepraszam,, że wałkuję ten temat od nowa, ale odpowiedz mi na jedno pytanie CZY TY PRACUJESZ W NIEMCZECH JAKO OPIEKUNKA? Bo przyznam się od razu, że spojrzałam na twój profil i wiem, że jesteś jeszcze bardzo młoda. Więc myślę, że osoba w twoim wieku to chciałaby mieć swoją wolność i nie musieć się ciągle tłumaczyć. Czy ty wiesz jak wygląda życie opiekunki. Bo wydaje mi się, że nie masz o tym pojęcia. Normalnie opiekunka jest przywiązana od rana do wieczora, ma w ciągu dnia 2 godziny wolnego i nie wolno jej w nocy wychodzić. Oczywiście, zdarzają się rodziny, które pozwolą ci na coś więcej, ale nie codziennie. Oczywiście jest inaczej, jak masz inną pracę w określonych godzinach i swój kąt, do którego wracasz wieczorem i nie muszisz nikogo się pytać czy możesz zaprosić koleżankę na kawę. W domu mogę robić w weekend co mi się żywnie podoba, a tutaj już nie. Coś mi się wydaje, że o opiece to nie masz pojęcia.........Myślisz, że gdybyś pracowała jako opiekunka, to mogłabyś np. zaprosić swojego chłopaka na noc do domu? Odpowiedz..........
17 lutego 2013 18:00
dzięki dziewczynki, na szczęście jestem kobietą "z jajami":))więc daję radę...tylko bardzo nudnoooo, cichooo, i smutno o tęsknocie nie wspomnę:(((

17 lutego 2013 18:01 / 2 osobom podoba się ten post
Ja jestem jedna z tych co słabo sobie radzą z tęsknotą. Jest mi tu dobrze, rodzina mnie lubi, babcia jest fajna, ale to nie mój dom, nie mój fotel itd. Nie dysponuję swoim czasem, robię to ,co muszę. Wieczorami objadam się czekoladą i nałogowo robię na drutach, czasami bez potrzeby, o tak, aby zajać ręce i głowę. Miałam pracę w szpitalu na dość odpowiedzialnym stanowisku, tylko pieniędzy z tego nie było. Zarabiał mąż, dzieci dorosły i teraz mam 3 córki na studiach. 3 stancje do opłacenia, masa wydatków jak u każdego.Najgorsze chyba było to, że dzieci rozmawiały ze mną o wszystkim, ale sprawy finansowe omawialy z tatusiem,wspólne wypady na zakupy, a ja byłam od lepienia pierogów. Teraz i ja zarabiam, ale zanim wrócę do domu to i tych pieniędzy na koncie już niewiele. Sporo w życiu przeszłam i wydawało mi sie, że jakoś się u tych niemców odnajdę, ale mam takie chwile,że mam ochote iść pieszo w kapciach do domu. Pozdrawiam wszystkich, malo piszę tu na forum, bo wydaje mi się, że nie mam nic mądrego do powiedzenia, ale czytam i jestem z Wami.Dzięki, że jesteście.
17 lutego 2013 18:18
Słońce, my też piszemy o tym, co nas gryzie i każdy ma coś mądrego do powiedzenie. A tak na marginesie, to nie daj się wykorzystywać i przykręć kurek. Będą cię w domu bardziej szanować, bo na razie to nie doceniają ile musisz poświęcić, żeby twoim bliskim się dobrze żyło. Ja w zeszłym roku musiałam komuś , kto z własnej woli coś zchrzanił, pomóc finansowo. I powiem ci, że bardzo mnie to bolało, bo jednak my nie mamy łatwego życia, a złaszcza boli to, że zapłaciłam za czyjąś głupotę. Wiesz co mu powiedziałam ? Spokojnie i rzeczowo zapytałam się, czy wie co ja robię? I wyjaśniłam krótko i treściwie, że ja ludziom tyłki osrane myję. I czy myśli, że mi jest łatwo tak żyć i w takiej niewoli.......Pomogło..............Może napisz to swoim dzieciom. Czasem trzeba coś dosadnie zobrazować, jak się tego nie nauczysz, to zawsze cię będą wykorzystywać. Pozdrawiam
17 lutego 2013 18:20
Kochana pisz pisz i jeszcze raz pisz... nie mow,ze nie masz nic do powiedzenia czy napisania! kazda ma.Piszesz,ze tesknisz,nie radzisz sobie itd.uwierz mi pisanie tutaj naprawde pomaga...pisz co Ci na sercu lezy,opisz swoj dzien w pracy albo pytaj jak nie masz pomyslu na obiad ....Napewno mozesz sie z nami czyms podzielic,sytuacje z zycia czy wlasnie podasz nam przepis na dobre pierogi,ktore lepilas rodzince....wejdz na ktorykolwiek temat i nie czekajac na nic napisz cos...z czasem wcignie Cie to...jestes wartosciowa kobieta ktorej moze ktos wczesniej nie docenil....a teraz kiedy zarabisz i oplacasz stancje...kto jest gora???
17 lutego 2013 18:25
barbarella: Zaloz swoje konto, nie udostepniaj hasel, znasz potrzeby swojej famili - oplacaj sama, to, co uwazasz za sluszne, przelewaj na wspolne konto tyle, ile wiesz, ze musisz - a reszta powinna byc nie do ruszenia. Bo faktycznie - wrocisz do domu i zastaniesz sytuacje, ze rodzinka zacznie na Ciebie patrzec z nagana w oczach - co Ty tu robisz, skoro kasa nam potrzebna.

Nie wiem, ile razy bylas na kontraktach, wiem, ze czasami trudno przywyknac, ale da sie, wizja pozalatwianych platnosci czyni cuda !
17 lutego 2013 19:06
barbarella - jak ja cię dobrze rozumiem....

na moje smuty zeżarłam dziś limit na co najmniej tydzień, zaraz się rozpęknę na tysiąc kawałków i dopiero będzie miała babcia sprzątania ;)

i jakoś kiepsko mi to pomogło. a zawsze pomagało....
17 lutego 2013 20:02
Bardzo Wam dziękuje, podziwiam Was i ogromnie cenię za życiową mądrość.

AnnaSun, czytam Twoje wpisy i widzę siebie, byłam z taką podopieczną 3 miesiące, koszmar. Do tego byłam głodna i zmarznięta.Podziwiam Cie kobieto za wytrwałość.

Odcięcie męża od konta = rozwód. Jak się nie obrócę zawsze d... z tyłu :)))

Pomimo wszystko wrócę tutaj, bo gdzieś pracowac trzeba. Kiedyś najmlodsza córka zapytała mnie co by było gdyby np ojciec nas zostawił i nie płacił alimentów ( mamy taki przypadek w rodzinie) i nie wiedziałam co powiedzieć, dzisiaj wiem, że nic by się nie stało, potrafię zarobić i to jest plus całej sytuacji.
17 lutego 2013 20:23
Słońce nikt ci nie każe odcinać męża od konta ani się rozwodzić, ale pomyśl raz o sobie i powiedz po prostu mężowi, że też coś ci się od życia należy, zwłaszcza, że masz takie życie do d....powiedz wprost ile ma ci na koncie zostać i koniec. Nie możesz za darmo napier..........Przecież sama stwierdziłaś, że umiesz zarobić!!! Pamiętaj nikt nie będzie cię szanował jak ty sama nie będziesz się szanować. Musisz od swojej rodziny więcej wymagać. Ja pochodzę z biednej rodziny. Sama na siebie zarabiam odkąd skończyłam liceum. I nie mam pretensji do nikogo. Takie jest życie, rodziców nie było stać, żeby mi dać na studia. I żyję. Twoi trochę pofikają, ale jak są ludzmi myślącymi ZROZUMIEJĄ.
17 lutego 2013 20:36
Barbarella, dziewczyny mają rację. Ja się umówiłam, że z zarobionych pieniędzy daję mężowi połowę na koszty utrzymania domu, ale i tak dokładam sporo do jedzenia, gdy wracam do kraju i jestem w stanie oszczędzić o wiele mniej niż bym chciała. Zauważyłam, że czasem nasze kobiece pieniądze rozleniwiają panów, bo nie muszą się wysilać, skoro zwykle coś tam na koncie będzie. Ostatnio musiałam powiedzieć ślubnemu, co o tym myślę, czyli postawić go do pionu. Nie wyobrażam sobie, że pracuję na obczyźnie i wszystkimi moimi pieniędzmi dysponuje rodzina.
17 lutego 2013 21:02
Witam . U mnie też nie było za wesoło , ja mam tu w PL pracę - obecnie urlop wychowawczy . Mąż pracuje , ale jego pieniądze to były jego , a moje były na utrzymanie domu i rodziny - on sporadycznie coś tam dokładał . Nie mogłam mu nic wytłumaczyć , gadanie o problemach , a co to za problem jak nie masz kasy na jedzenie itp . Postanowiłam wyjechać do DE i to go nauczyło innego patrzenia na życie . Zrozumiał jak to jest jak nie ma kasy na jedzenie itp. Mąż ma dostęp tylko do mojego polskiego konta , a kasa euro jest do mojej dyspozycji - ja zarabiam , umieram z tęsknoty za dziećmi i jeszcze miałabym wrócić do PL ,a tam puste konto co to to nie .. Tęsknota czy można z nią sobie poradzić - mam dwóch synków 2 i 5 lat , ktoś pytał na forum czy nie można znaleźć pracy w PL , można za 700 zł . Tęsknię bardzo , ale niezbyt często dzwonię do domu , bo wtedy jest mi gorzej , a jak usłyszę dzieci to już całkiem źle - płaczę . By nie myśleć o domu wyszywam , szydełkuję itd
17 lutego 2013 21:31 / 1 osobie podoba się ten post
Dziewczyny nie jesteście w tym same.Moje pieniądze przez rok wpływały na wspólne konto.Sądziłam , że zdołam coś odłożyć. Po roku okazało się , że wszystkie pieniądze rozchodzą się na bierząco. W domu był mąż , który na okrągło szukał pracy , dwie córki na studiach i jedna w klasie maturalnej . Nie powiem zawsze zgłaszali , że potrzebują na to , czy na tamto . Po roku nie wytrzymałam . Powiedziałam stop. Nie mówiąc nikomu założyłam osobne konto , Zrobiłam w banku zlecenia na opłaty stałe .Córki dostały tylko na akademiki , na resztę musiało wystarczyć stypendium , moje opłaty to prawie wszystko oprócz telefonu mężą i kablówki i na tym koniec . W dniu wyjazdu zebrałam wszystkich i ogłosiłam co zrobiłam. Mąż pyta a co ze mną i córką , która jest w domu , a ja na to ; kochanie masz 52 lata i nie potrafisz zarobić na jedzenie dla 2 osób , opał i opłaty samochodu ?Mąż znalazł prace a ja mam pieniądze na koncie.Nawet nie masz pojjęcia Barbarella jak teraz mnie szanuje . NIe powiem , żebym im nie pomagała jeszcze od czasu do czasu , bo potrzeba nieraz na jakiegoś dentyste , czy coś , Ale jest zupełnie inaczej i sama mam szacunek dla siebie...i nie ma już żadnych niedomówień i pretensji .
17 lutego 2013 21:54
Tak jest Dorciu . Ja po powrocie wyliczyłam mężowi ile o n miał kasy do dyspozycji na miesiąć , a za ile ja musiałam utrzymać rodzinę , dom i spłacić raty . Musiałam liczyć sama na siebie , a on - ja zawsze mu pomagałam . Teraz jestem na zero , bo musiałam zapłacić zaległe mieszkanie , raty itp bo on nic nie płacił tylko na jedzenie wydawał , a i tak mu brakowało . Teraz powiedziałam bast - masz do dyspozycji swoją kasę , którą zarobisz , rodzinne , moje wychowawcze i z agencji moje wynagrodzenie = razem ok 2500 zł musi mu starczyc , bo ja nie będę dokładać więcej . Aha do tego jeszcze jego zarobek - czy to mało na miesiąc ?
17 lutego 2013 22:03
Racja Andrea , dlatego ja powiedziałam koniec - po następnym wyjeździe kupuje sobie samochód , a później odkładam na mieszkanie . A jestem uparta co do takich spraw i to muszę osiągnąć . Nie dla siebie , a dla dzieci ...