Jak wygląda wasz zwykły dzień w pracy?

17 listopada 2012 08:57
No wiec wlasnie Hogato,nie szukaj dziury w calym i nie przesadzaj z tymi starymi.Mysle ,ze nie o same slowka chodzi,ale o sposoby wypowiedzi przede wszystkim.Wysmiewanie ,czasem bardzo przykre,tego ze ktos ma inne zdanie,jest brakiem tolerancji,a nikt nie ma monopolu,na jedynie sluszne racje.Pozdrawiam.
17 listopada 2012 09:38 / 1 osobie podoba się ten post
Zacytuję Wislawę Szymborską-"Tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono".
17 listopada 2012 11:16
Dlatego brońmy wlasnych praw,ale bez lekceważenia praw innych,słuchajmy innych bez podkreślania róznic,oskarżycielskiego tonu i wzbudzania poczucia winy,bez stosowania uogolnień,oraz bez wypowiedzi sugerujacych nieomylnosć i wyższość.I tutaj wcale nie Alutkę mam na myśli.
17 listopada 2012 11:20 / 1 osobie podoba się ten post
Drogi Moderatorze, proszę zrobić z tym wpisem co Pan zechce. Ja dyskusję w tym temacie zakończyłam wpisem wyżej. A moje odczucia dotyczące cytowanego zdania, pozwoli Pan, że zostawię dla siebie:)

Pozdrawiam
17 listopada 2012 11:45 / 1 osobie podoba się ten post



  Kaya ile razy mam Cię prosić byś pomyślała dwa razy zanim wyślesz jakiś post?

18 listopada 2012 12:41 / 2 osobom podoba się ten post
Moge powiedziec,ze kazdy dzien pracy,traktuje jak nowe wyzwanie,mozliwosc sprawdzenia sie w tej pracy i czy to,czego kiedys sie dowiedzialam,ma zastosowanie w realu.Nie zawsze bylam taka madra.Jestem tez pewnie,jedna z niewielu ktore z wyboru pracuja ze starymi ludzmi.Jakies 10 lat temu,gdy moja sytuacja rodzinna,byla juz bardzo ustabilizowana,chcialam robic cos,co bedzie mnie ineteresowc.Pozazdoscilam bliskiej osobie,ktora pracowala za starszymi ludzmi.Tez chcialam.W Polsce,do glowy mi Niemcy jeszcze przyszly.I tak sie zaczelo.Od kursow,szkolen i w koncu pracy,rowniez jako wolontariuszka.Bardzo mnie to wciagnelo.Mialam tez jedna b.bogata pacjentke,a dzieki jej rodzinie,swietne zarobki,jak na polskie warunki.Niestety,zmarla po trzech latach na Alzheimera.Wiedzialam wczesniej,ze ja strace,a co za tym idzie dobre pieniadze,do ktorych sie przyzwyczailam.Wtedy zainteresowalam sie ofertami pracy w Niemczech i nauka niemieckiego,kory mialam juz w szkole.Gdy bylam gotowa,przyjelam pierwsza oferte ,ktora firma mi zaproponowala.Jako calkowicie zielona...mialam szczescie,dobrze trafilam,choc okazalo sie,ze nic nie rozumiem..Nadrabialam pewnoscia siebie,bylam przygotowana zawodowo.Oplacilo sie,ze praktyki nabralam w Polsce.

Coz,duzo mi do glowy nakladziono,teraz w pracy jest mi duzo latwiej,niz kolezankom,choc fakt,moje papierki,raczej nikogo tu nie interesuja.Referencje,jak najbardziej.Radze sobie,podoba mi sie ta praca,czuje sie pewnie,nauczylam sie postepowac ze starymi i chorymi ludzmi,ktorzy sa tacy sami wszedzie.Ciagle mam w glowie to czego mnie nauczono,korzystam z tego.Tak,emocjonalnie reaguje,gdy slysze,jak czasem niewlasciwym podejsciem do podopiecznego,dziewczyny same robia sobie problemy,ktorych mozna uniknac,a nie o milosc do niemieckich staruszkow to chodzi,tylko o to,co same nieswiadomie moga sobie narobic.Wszystkie tu mamy bardzo trudne sytuacje,kiedy zlosc przycmiewa umysl,miesiacami czujemy sie nie u siebie,tesknota dobija itd.Ale jednak roznie to znosimy,jedne lepiej inne gorzej.Popelniamy bledy,bo mamy do nich prawo,ja tez,pewnie nawet w czolowce jestem,ale trudno.Trzeba isc do przodu,najlepiej z usmiechem :)
18 listopada 2012 20:43
Kayu, Ania bardzo przeprosiła w topiku "na wyjeździe" wybacz jej, miała zły dzień z powodu problemów rodzinnych. Zajrzyj tam, jak nie wierzysz.
18 listopada 2012 22:39 / 1 osobie podoba się ten post
Och Romana, Ty to masz oczy w d**** ze tak wszystko przyuwazysz !!!! :* Ja nie czytalam ostatnio Na Wyjezdzie wiec skad mialam wiedziec ?

Nom, wybacze , wybacze ^^



Romanka , czy masz kota na stelli ? do mnie przychodzi kot sasiadow i sypia ze mna!!! cala noc! rozwala sie na srodku lozka i spi !!!! Miaucze zawsze pod dzwiami przed 23.00 az sie go wpusci. Wlasnie przylazl, míau, míau !
19 listopada 2012 00:05
Fryderyko Twój wpis jest bardzo jasny, czytelny i zrozumiały. W szkole podstawowej, żeby nikt nie szukał w tym co teraz napiszę żadnych osobistych podtekstów "jest nauka czytania tekstu ze zrozumieniem". Ja polecam ten wpis Fryderyki do przeczytania każdej z Nas, korzystającej z Forum,a przede wszystkim pracującej daleko od domu, od bliskich, niekiedy w gorszych, niekiedy w lepszych warunkach, ale same zobaczcie ile w tym jest prawdy,może powinnam napisać raczej "cała prawda".
19 listopada 2012 00:25
Witaj Kayu.... do mnie to nawet kot z kulawa noga nie zaglada..... a szkoda..... bardzo je lubie..... i lozko mam przeogromne..... zmiescilby sie nie jeden i piesek tez.....
Jestem o pol wieku starsza od ciebie.... mimo to moje mysli sa podobnie jak u Ciebie..... nieuczesane....
Nie zmieniaj sie na zyczenie.....
19 listopada 2012 01:00
Kayu, nie trzeba mieć oczu naokoło d..., aby zauważyć wpis przeprośny Anki, bo dział "na wyjeździe" jest najczęściej odwiedzany przez wszystkich. Ja Cię o jej wpisie zwyczajnie poinformowałam, bez ukrytych, złych intencji. Ale mam wrażenie, że poczułaś się dotknięta pisząc - "skąd miałam o tym wiedzieć, skoro tam nie byłam". Nie doszukuj się złośliwości tam, gdzie jej nie ma. To był z mojej strony bardzo neutralny przekaz.
Nie mam kota, Kayu na szteli, a w Polsce też nie, bo moja córa jest alergikiem. Szkoda i obie żałujemy, bo chyba wolimy nawet koty od psów, jeśli wolno tak powiedzieć, gdyż jest to niesprawiedliwe.
Miło, że do Ciebie przykolegował się jakiś buras i buczy ci słodko w łóżeczku. Zawsze to lepsze od chrapania faceta.
19 listopada 2012 10:53
Ja też wolę pacjentów leżących, a jeśli chodzi o transfer i kłopoty z nim to jest na to sposób. Niemcy mają dużo możliwości załatwienia odpowiedniego sprzętu typu dźwigi, windy itd. W dwóch rodzinach udało mi się wynegocjować załatwienie Liftera. Super dźwig, łatwy w obsłudze i bardzo pomocny. Powiedziałam im, że to ważne dla pacjenta i bezpieczniejsze niż dźwiganie bo wiadomo różnie to bywa z tym transferem. Trzeba iść po receptę do lekarza, z receptą do Krankenkasse i po niecałych trzech tygodniach był już dźwig. Rodziny pacjentów czasem nie mają pojęcia, że jest taka możliwość, bo ich to nie interesuje, w końcu to nie oni muszą dźwigać, ale jak się z nimi rzeczowo porozmawia to najczęściej nie ma problemu z załatwieniem sprawy.
19 listopada 2012 13:55
Romanka, nie no co Ty ? Ty i zlosliwosci - nawet nie przyszloby mi do glowy. Az za spokojna jestes i harmonijna jak na moj gust , oaza spokoju .



Kika1, :)



Helly&Aswrekawie , ja nigdy nie mialam lezacej frau wiec nie mam porownania, ale moja babcia prawdziwa lezala sparalizowana w lozku przez 8 lat i byla bardzo uciazliwa ... . Tzn. nigdy nie potrafila sie z tym pogodzic i uprzykszala zycie innym.
23 listopada 2012 10:41
Za bardzo nie wiedzialam,gdzie to wpisac,ale musze Wam o tm powiedzic....Ma m dzisiaj od 18-tej wolne do jutra ,do 13-tej,ale sie ciesze Hurra!!!!!!!!!!Jade do mojej przyjaciolki,ale sie bedze dzialo hehehehe,jak ja sie ciesze:-D
23 listopada 2012 14:23
Hogata ,naprawde Ci zazdraszczam!Dobrej zabawy!