24 sierpnia 2016 21:15 / 3 osobom podoba się ten post
Wiecie co, powiem wam, że mój żytow jest ciężki. Ale nie ze względu na pracę, a moje hobby.
Na moje nieszczęście (albo i szczęście - w tej chwili nie wiem) z zamiłowania jestem historykiem amatorem, już o bogatej kolekcji prac i dzieł napisanych. Jednak jedyną wadą tego jest, że jak się trafi temat który mnie wciągnie to mam przechlapane na całej długości...
Jak wiecie czytam teraz książki Diany Gabaldon oparte na historii Anglii i Szkocji. Jako, że ja lubie tamtejsze dzieje, a okres tym bardziej mi podpasował, to niestety ale znowu pogrążam się w szperaniach dotyczących danego okresu... No i jak na złość zaczełam na nowo bawić się w tłumaczenia i szukania różnych ciekawostek. Niestety nasza polska Wikipedia mocno ubolewa pod tym względem, cóż się dziwić - co Polakowi do Jakobity... No ale cóż. Dobrze, że choć trochę znam angielski, są translatory to można szaleć i tłumaczyć.
Nie dość, że ciągle szukam nowych informacji o poprzednim kręćku - to jest o Stuartach z XVII wiecznej Anglii i Szkocji, to doszła mi rebelia Jacobotów z 1715 i 1745 roku. Tylko, że ten temat pochłania aż 4 kraje - Szkocję, Anglię, Francję Hiszpanię, nie wspominając o Włochach... A gdzie tam mówić o mojej pierwotnej pasji - Monarchii Austro-Węgierskiej - gdzie dzić świętuję 19 lat pasjonowania się tym tematem. Ja na prawdę mam potypane w tej mojej głowie. No i ciągle szukam materiałów z starożytnej Grecji i Egiptu do dwóch moich zaczętych prac... A co mówić o wojnach światowych... Kurde nazbierało mi się tych okresów historycznych...
Czasami moja pasja mnie przerażą. Choć ona kosztuje mnie tylko czasowo, a nie tak jak książki czy puzzle finansowo. Choć medycyna ostatnio też zaczęła mnie więcej kosztować ;/ Tak historia jest moją miłością za którą płacę chyba najniższą cenę, jednak muszę się przyznać, że słowo mojej już nieżyjącej nauczycielki Historii z gimnazjum sprawdził się w 100%. Powiedziała mi na odchodnę z szkoły: "Jesteś moją ulubienicą, nie dlatego że miałaś świetne oceny u mnie na przedmiocie, ale dlatego, że z takim samym zapałem i miłością garniesz się do kart historii, a co ważniejsze potrafisz z niej wyciągnąć lekcję. Pamiętaj, że historykiem człowiek staje się poprzez rozum, ale przede wszystkim poprzez serce. Jeśli masz historię w srodku, ona nigdy cię nie zawiedzie i da Ci się poznać w każdym calu." Ta nauczycielka miała rację, i dzisiaj wspominam ją z łzami i uśmiechem na twarzy, zbyt młodo odeszła. Ale zawsze była moim wiernym przyjecielem w bibliotekach i w swoim prywatnym sanktuarium, jakie miała w domu - czyli jej osobistych zbiorach.
Też jej zawdzięczam książki najbardziej dla mnie wartościowe pod względem historycznym, jakie zapisała mi w swoim testamencie.