Zdecydowanie na dłużej
...Szybko przyzwyczajam się do ludzi , miejsc a że jestem z tych mało- chodliwych to i tak za każdym pobytem odkrywam jakieś nowe ścieżki , miejsca .Dla mnie wystarczy , że PDP będzie znośny , rodzina nie podnosi na mnie głosu ( syndrom Wilmy ? z H. ) i już mi jest dobrze . Jedyne co zauważyłam u siebie to jest to , że im bardziej chory człowiek pod moimi skrzydłami tym bardziej przyzwyczajam się do niego . Moja obecna PDP-na - Pani profesorowa ( dla niewtajemniczonych : tytułu nie zarobiła głową , tylko jakoś inaczej
) jest przemiłą , inteligentną osobą .....jak jesteśmy we dwie
Wystarczy , że są jakieś odwiedziny i już wyczuwam delikatny chłodek , czyli pokazuje wizytującym , że nie zbratała się z pospólstwem
A mnie to wisi jak kiść winogron , grzecznie żegnam towarzystwo i korzystam z " legalnej laby " . Dlaczego legalnej ? ano , bo nie mam wyrzutów sumienia jak siedzę w swoich apartamentach a ona , bidulka sama w ferenseja kuka . I niech tak będzie . Kochać jej nie muszę , ale ją lubię , szanuję , roboty mam bardzo mało i gitarra . Czy będe tu wracać ? raczej tak , bo to jest moja pierwsza sztela na której nie dźwigam , nie szarpię się , spokojnie śpię w nocy , mam dużo swobody . To ja decyduję co gotować na obiad i udając , że pytam , stwierdzam co będziemy następnego dnia jeść - Pani zawsze zatwierdza i zjada z apetytem a to lubię
.... Niby jestem na wsi ( zaraza Marta tak stwierdziła ! ) , ale kod jest GETYNGI i kropka , ale nawet dzisiaj jak weszłam z młodą kumpelką na ździebko wyżyny mogłam zachłysnąć się cudownym widokiem , którego wcześniej nie widziałam .Mogę tutaj wracać i siedzieć z dupskiem po 3 i ponad 3 miesiące , bo jest mi tu bardzo dobrze a jak się sytuacja zmieni to wtedy bez żalu pojadę w inne miejsce .... porównanie : Babciunię i Pusię kochałam a Panią profesorową bardzo lubię ;-)