Wczoraj kolacja u syna wróciłiśmy o 22.30 do domu.........ser grylowany z dodatkami, ziemniaki w mundurkach.......chleb..........na deser budyń z sosem karmelowym........wzięłam kieliszek białego wina....ale go nie wypiłam bo przypomniałam, że orzecież prowadzę.....hi, hi.
Dziś spokojnie, kościól był zamknięty ten nasz do innego nie jezdziłam bo było już za późno.........
Pogoda przepiękna jak na wielkanoc.......pojechałam rowerem...........prawie każdemu na drodze życzyłam wesołych świąt..........ludzie byli zaskoczeni, ale się uśmiechali i odpowiadali.....miło było ......jedna osoba mnie uprzedziła...........
Dojeżdzjać do mojego zwierzyńca ...naprzeciw jechał jakiś mężczyzna i dziwnie na mnie popatrzał....jechał w przciwnym kierunku więc spoko.......
Zapięłam rower i idę i czuję, że ten mężczyzna za mną idzie........czasami szedł przodem zatrzymywał się....ja przechodziłam itd......czuuuuułam jego wzrok i czyłam, że jest jakiś dziwny.....niebezpieczny...........szczęście, że było bardzo, bardzo dużo ludzi............w połowie drogi ok 30 min. zawrócił ja poszłam dalej.........miał brodę i czapkę...średniego wieku........
Dobrze, że za 3 dni wyjadę, bo teraz będę się bała tam jeździć...........
Ale, zdjęcia wyszły...mi sie podobaja....



