Na wyjeździe #29

18 października 2015 11:19 / 7 osobom podoba się ten post
Marta

Co by bylo gdyby pdp Basi zmarła w tym czasie gdy rodzina bawi się nad morzem? Oni może i odetchnęliby z ulgą ale Basia zawsze już miałaby wyrzuty sumienia czy zrobiła wszystko by temu zapobiec,czy jednak nie powinna zadzwonić na pogotowie...czy jednak nie powinna mimo zakazu informować rodziny o pogorszeniu stanu zdrowia..?Dlatego uważam że postępowanie rodziny jest bardzo naganne .Jesli podjęli decyzję że mama ma umrzeć w domu w spokoju- ok,decyzje rozumiem ale za tym powinna iść stała obecność kogo z rodziny blisko mamy.Wyjazd wszystkich nad morze- wykluczony.

A może właśnie po to oni wyjeżdżają. Właśnie po to,żeby nie być..... I zakazać im tego nie sposób, no bo jak? Basia nie przywiąże ich do krzesła, będą chcieli, to pojadą. Brzydkie to, ale jest jak jest.
Witaj Marta. :)
18 października 2015 11:27 / 6 osobom podoba się ten post
Gdybanie w niczym tu nie pomoże.........godziny odejścia nikt nie ustala a to,że rodzina właśnie w tym czasie jest dalego to najczęściej ślepy los.
Właśnie moja znajoma ma taką tragedię,-mieszka w DE a jej tata w PL umierał na raka płuc...była tam cały tydzień i siedziała przy łóżku,a kiedy wróciła na 3 dni do DE to on umarł:(
Zadawanie sobie pytania(tym bardziej w naszym zawodzie),czy zrobiłam wszystk co mogłam to sorry,ale dla mnie jest głupotą......my codziennie robimy co możemy,a każdy kontrakt to w 80% czekanie na śmierć.........może się "zdarzyć" w każdej chwili.
Czy się to komuś podoba czy nie,a może ktoś pomyśli,że takie myślenie jest samolubne........to i tak nie zmieni to faktu,że to prawda.
18 października 2015 11:36 / 2 osobom podoba się ten post
Głupotą jest udawanie że człowiek nie ma takich wątpliwości ...i myśli sobie w takiej chwili- trudno,umarł to umarł widocznie tak miało byc.Wątpliwości są zawsze.A opiekunka musi mieć prawo powiedziec "nie" właśnie po to aby uchronić sie choć w pewnym stopniu,przed takimi wątpliwościami...
18 października 2015 11:37 / 5 osobom podoba się ten post
Do PDP przyjechała córka, siedzą w pokoju i rozmawiają, o życiu i śmierci, śmieją się i płaczą, Uciekłam do siebie a tu mam Babyfon i dalej słyszę. Spadam do kuchni bo się rozpłakałam. Ale tak naprawdę to piękna rozmowa córki z ojcem. Widać ile uczuć jest i jak bardzo się kochają.
18 października 2015 11:37 / 3 osobom podoba się ten post
Tak to jest jak słowo napisane jest różnie rozumiane:)Naprawdę nie rozumiecie o co mi chodzi?O to,ze my mamy w sobie takie coś,że w razie konieczności pierwsze co robimy to wzywamy pomoc.A takie ZAKAZ w jakiej nas stawia sytuacji,jaki ma negatywny wpływ na naszą bo przecież nie ich psychikę?Załóżmy ,że jest ten ZAKAZ,nic nie robimy ,PDP umiera.Jedna powie sobie-ok,miałam ZAKAZ,tak miało być a inna długo albo i do końca życia będzie miała w głowie-"mogłam nie słuchać"-własnie dlatego że jesteśmy różni.Mi chodzi przede wszystkim o to,że rodzina PDP nie ma prawa nas takimi ZAKAZAMI obarczać.Chcą decydować ,niech to robią ,ale niech nie mówią pracownikowi- masz ZAKAZ.To jest takie zwalanie odpowiedzialności za całokształt, bez możliwości podejmowania decyzji.
Co do pozostawania na takiej szteli,każda za siebie decyduje,czy to źle czy dobrze i jaki to ślad w opiekunce zostawi to już kwestia indywidualna.Nie mam zdania właściwie,tym bardziej,że w pracy opiekunkowej nikt mi jeszcze nie umarł,zgony szpitalne to coś innego.
18 października 2015 11:37 / 2 osobom podoba się ten post
Marta

Co by bylo gdyby pdp Basi zmarła w tym czasie gdy rodzina bawi się nad morzem? Oni może i odetchnęliby z ulgą ale Basia zawsze już miałaby wyrzuty sumienia czy zrobiła wszystko by temu zapobiec,czy jednak nie powinna zadzwonić na pogotowie...czy jednak nie powinna mimo zakazu informować rodziny o pogorszeniu stanu zdrowia..?Dlatego uważam że postępowanie rodziny jest bardzo naganne .Jesli podjęli decyzję że mama ma umrzeć w domu w spokoju- ok,decyzje rozumiem ale za tym powinna iść stała obecność kogo z rodziny blisko mamy.Wyjazd wszystkich nad morze- wykluczony.

Ale Basi pdp jest w tym stanie nie od wczoraj? Wiosną też było przesilenie?
18 października 2015 11:39 / 1 osobie podoba się ten post
Tak oczywiście wiec dlatego zawsze ktos z rodziny powinien byc blisko.Skoro Basia ma zakaz dzwonienia po zewnętrzną pomoc.
18 października 2015 11:48 / 4 osobom podoba się ten post
kasia63

Tak to jest jak słowo napisane jest różnie rozumiane:)Naprawdę nie rozumiecie o co mi chodzi?O to,ze my mamy w sobie takie coś,że w razie konieczności pierwsze co robimy to wzywamy pomoc.A takie ZAKAZ w jakiej nas stawia sytuacji,jaki ma negatywny wpływ na naszą bo przecież nie ich psychikę?Załóżmy ,że jest ten ZAKAZ,nic nie robimy ,PDP umiera.Jedna powie sobie-ok,miałam ZAKAZ,tak miało być a inna długo albo i do końca życia będzie miała w głowie-"mogłam nie słuchać"-własnie dlatego że jesteśmy różni.Mi chodzi przede wszystkim o to,że rodzina PDP nie ma prawa nas takimi ZAKAZAMI obarczać.Chcą decydować ,niech to robią ,ale niech nie mówią pracownikowi- masz ZAKAZ.To jest takie zwalanie odpowiedzialności za całokształt, bez możliwości podejmowania decyzji.
Co do pozostawania na takiej szteli,każda za siebie decyduje,czy to źle czy dobrze i jaki to ślad w opiekunce zostawi to już kwestia indywidualna.Nie mam zdania właściwie,tym bardziej,że w pracy opiekunkowej nikt mi jeszcze nie umarł,zgony szpitalne to coś innego.

Ja rozumiem Kasiu i w całości popieram twoje zdanie w tym temacie.
Zwykłe zrzucanie odpowiedzialności na opiekunkę,nie liczenie sie z jej psychiką i uczuciami.
Ale juz się nie wypowiadam,nie wiadomo czy Basia zadowolona ze tak analizujemy jej sytuacje?Pewnie zaraz tupnie nogą i napisze "  skończta już o mnie bo czkawkę mam!;)".
18 października 2015 11:58 / 14 osobom podoba się ten post
Marta

Głupotą jest udawanie że człowiek nie ma takich wątpliwości ...i myśli sobie w takiej chwili- trudno,umarł to umarł widocznie tak miało byc.Wątpliwości są zawsze.A opiekunka musi mieć prawo powiedziec "nie" właśnie po to aby uchronić sie choć w pewnym stopniu,przed takimi wątpliwościami...

A kto i gdzie pisze tu o udawaniu twardziela czy tym podobnemu??
Wszyscy wiemy,że śmierć to potworna rzecz i raczej nikt nie powie,że tak być musiało.
Nie wspomniałam o tym bo moim zdaniem to jasne,że tak jest.
Nie widzę jednak powodu aby załamywać się z powodu śmierci obcej osoby,która jest wiekowa i do tego od dawna cierpi.
Pewnie że to potwornie przykre,i każdemu zakręci się łza w oku bo to ludzkie odruchy.
18 października 2015 12:04 / 3 osobom podoba się ten post
mzap88

ha, już myślałam, że tylko mnie irtytują dzwony koscielne........
uroki mieszkania w pobliżu.....

Właśnie wybiła 12. Znowu zaczęły wydzwaniać.  Niby są w odległości ok. 1km, ale za to 3 kościoły z różnych stron.
Za wrażliwe jesteśmy....  
18 października 2015 12:05 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Tak to jest jak słowo napisane jest różnie rozumiane:)Naprawdę nie rozumiecie o co mi chodzi?O to,ze my mamy w sobie takie coś,że w razie konieczności pierwsze co robimy to wzywamy pomoc.A takie ZAKAZ w jakiej nas stawia sytuacji,jaki ma negatywny wpływ na naszą bo przecież nie ich psychikę?Załóżmy ,że jest ten ZAKAZ,nic nie robimy ,PDP umiera.Jedna powie sobie-ok,miałam ZAKAZ,tak miało być a inna długo albo i do końca życia będzie miała w głowie-"mogłam nie słuchać"-własnie dlatego że jesteśmy różni.Mi chodzi przede wszystkim o to,że rodzina PDP nie ma prawa nas takimi ZAKAZAMI obarczać.Chcą decydować ,niech to robią ,ale niech nie mówią pracownikowi- masz ZAKAZ.To jest takie zwalanie odpowiedzialności za całokształt, bez możliwości podejmowania decyzji.
Co do pozostawania na takiej szteli,każda za siebie decyduje,czy to źle czy dobrze i jaki to ślad w opiekunce zostawi to już kwestia indywidualna.Nie mam zdania właściwie,tym bardziej,że w pracy opiekunkowej nikt mi jeszcze nie umarł,zgony szpitalne to coś innego.

Pewna juz nie jestem, ale Basi pdp też ma chyba takie oświadczenie woli, na blogu o tym koleżanka pisała. ZAKAZU bym nie posłuchała. Prosby tak wypowiedzianej w imienu pdp tak.
18 października 2015 12:19
Ewelina1

A kto i gdzie pisze tu o udawaniu twardziela czy tym podobnemu??
Wszyscy wiemy,że śmierć to potworna rzecz i raczej nikt nie powie,że tak być musiało.
Nie wspomniałam o tym bo moim zdaniem to jasne,że tak jest.
Nie widzę jednak powodu aby załamywać się z powodu śmierci obcej osoby,która jest wiekowa i do tego od dawna cierpi.
Pewnie że to potwornie przykre,i każdemu zakręci się łza w oku bo to ludzkie odruchy.

Mieć wątpliwości czy zrobiło się wszystko,to nie jest równoznaczne z załamywaniem się,z laniem łez nad śmiercią schorowanej starej osoby.Nie wkładaj Ewelino w moje usta słów których nie wypowiedziałam.
18 października 2015 12:30 / 3 osobom podoba się ten post
hagia

Właśnie wybiła 12. Znowu zaczęły wydzwaniać.  Niby są w odległości ok. 1km, ale za to 3 kościoły z różnych stron.
Za wrażliwe jesteśmy.... :-) 

Ja mam dwa. W odleglosci ok.150m od domu w linii prostej. Jeden na prawo, drugi na lewo. Dzwony bija w obu co kwadrans. W dzien i w nocy. Najpierw raz, potem dwa razy, potem trzy, cztery plus ilosc odpowiadajaca godzinie. To znaczy, ze o polnocy mam 4 uderzenia na pelna godzine plus 12... O 6 rano dzwony bija na poranna msze. W sumie cos ok. 5 minut. To samo jest ok.9 i o 11( nie mam pojecia dlaczego, nie pytajcie). Nie wiem tez dlaczego nikt sie nie buntuje, bo przeciez w puszczy czy na pustynii nie mieszkam. Dookola pelno budynkow mieszkalnych jest. W zimie nie jest tak zle. Okna szczelnie pozamykane, prawie nie slychac, ale na wiosne...strach przy otwartym oknie spac.
18 października 2015 12:36 / 2 osobom podoba się ten post
moncherie

Ja mam dwa. W odleglosci ok.150m od domu w linii prostej. Jeden na prawo, drugi na lewo. Dzwony bija w obu co kwadrans. W dzien i w nocy. Najpierw raz, potem dwa razy, potem trzy, cztery plus ilosc odpowiadajaca godzinie. To znaczy, ze o polnocy mam 4 uderzenia na pelna godzine plus 12... O 6 rano dzwony bija na poranna msze. W sumie cos ok. 5 minut. To samo jest ok.9 i o 11( nie mam pojecia dlaczego, nie pytajcie). Nie wiem tez dlaczego nikt sie nie buntuje, bo przeciez w puszczy czy na pustynii nie mieszkam. Dookola pelno budynkow mieszkalnych jest. W zimie nie jest tak zle. Okna szczelnie pozamykane, prawie nie slychac, ale na wiosne...strach przy otwartym oknie spac.

Oj współczuję. Byłam w pewnej dziurze gdzie tak jak u Ciebie całą dobę na okrągło wydzwaniały. Tylko od północy do 5.45 było ustawione to dzwonienie odrobinę ciszej, ale poranna Alleluja o 6.00 była już pełną parą  stawiały na nogi.
18 października 2015 12:38 / 2 osobom podoba się ten post
moncherie

Obejrzalam fotke w powiekszeniu i nie wiem... Przypadek czy reklame jakiejs firmie werbung robicie?:-):-):-)

Moncherie,to przypadek,poprostu spotkałyśmy sie pierwszy raz i to niespodziewanie na kursie niemieckiego