Oj współczuję. Byłam w pewnej dziurze gdzie tak jak u Ciebie całą dobę na okrągło wydzwaniały. Tylko od północy do 5.45 było ustawione to dzwonienie odrobinę ciszej, ale poranna Alleluja o 6.00 była już pełną parą :-) stawiały na nogi.
Oj współczuję. Byłam w pewnej dziurze gdzie tak jak u Ciebie całą dobę na okrągło wydzwaniały. Tylko od północy do 5.45 było ustawione to dzwonienie odrobinę ciszej, ale poranna Alleluja o 6.00 była już pełną parą :-) stawiały na nogi.
Mieć wątpliwości czy zrobiło się wszystko,to nie jest równoznaczne z załamywaniem się,z laniem łez nad śmiercią schorowanej starej osoby.Nie wkładaj Ewelino w moje usta słów których nie wypowiedziałam.
Moncherie,to przypadek,poprostu spotkałyśmy sie pierwszy raz i to niespodziewanie na kursie niemieckiego :-)
hej dziewczyny! Opowiem Wam jak u mnie na stelli. NO powiem ze jest ok. :P Zmienniczka moze mnie nastraszyla, ale w sumie nie mgla bo jak przyjechalam to slyszalam jak babcia ja wolala, az 3 razy. Mnie nie wola wgl. Ostatnio nawet jak kladalm sie juz na lozko i otworzylam drzwi do pooju, zeby w razie "w" ja slyszec, widzialam jak pdp pomyka sobie sama do lazienki. Nie musze spedzac z nia czasu. Wiadome, posiedze z nia. Ide do niej o 8.30 rano jak mam checi to wczesniej. Irytuje mnie jedynie synowa ktora mieszka u gory, bo wtraca sie gotowanie, co ja to niby mam nie gotowac, poucza na kazdym kroku, ale zlewam ja, z reszta moj niemiecki jest na tyle dobry, ze potrafie jej powiedziec, ze z czym sie nie zgadzam, jest to grzecznie i taktowanie. A wiec zostalo mi tutaj jeszcze tylko 27 dni i spadam do domu :D Wybaczcie ze sie nie odzywalam, ale jakos checi mi brakowalo, a w domu jak w domu nie ma na to czasu :)
Hej, łobuziaku.:-)
Brawo. Zwłaszcza z taktownym zwracaniem uwagi. :)))))
Dobrze patrzeć, jak ze zbuntowanego podlotka typu kontra świat wyrasta fajna kobietka.
Wiem,wiem....spróbuję. Kto wie może się uda zwłaszcza jak sobie wyobrażę babcię z kocimi wąsami. Już na samą myśl chce mi się śmiać. Dzięki, choć chyba nie to miałaś na myśli.
Tylko, zeby Ci czasem do glowy nie przyszlo po brzuszku ja podrapac:-)Moglaby zle zrozumiec:lol3:
A ja właśnie zaczynam łapać doła bo ni jak nie mogę z babcią wspólnego języka złapać. Gdy przyjechałam poprzednio było to samo, początek miły a potem jakby piorun w miotłę strzelił i myślałam poważnie o zjeździe. Mam wrażenie, że ona podczas mojej nieobecności planuje sobie jak to będzie fajnie jak ja przyjadę i co będziemy razem robić ale oczywiście tak aby jej było fajniej. Gdy przyjeżdżam to jest rozczarowana tym, że ja widzę to fajnie inaczej i nie chcę tego co ona np. w dniu przyjazdu zamiast po południu z nią siedzieć, jeść ciasto, pić kawę i opowiadać jak było na urlopie to marzę aby czmychnąć na górkę i trochę się przespać po całej nocce w autokarze, tym bardziej, że czeka mnie warta do 23 w nocy, no i oczywiście dąs. Nie powie mi tego ale jest niezadowolona, a później z dnia na dzień atmosfera gęstnieje bo w jej wyobrażeniu nie tak miało być. Trzeba było posłuchać mądrych rad i nie wracać, a tak to mogę mieć pretensje sama do siebie....no tylko ta kotka kurcze. Przez nią ten cały ambaras. Nie potrafię się z nią rozstać. Są różne uzależnienia ale żeby uzależniić się od kotki?
No a nie da się tak tego kota żeby go ze sobą do walizki albo kuferka jakiego gdzieś do PL zabrać?
Nie wiem czy ten zakaz wzywania pogotowia to aż taki nieludzki jest,może rodzina mimo wszystko woli żeby Matka zmarła w domu a nie w szpitalu.......to zrozumiałe moim zdaniem.
Mój dziadek nie ma rodziny i jedynymi przychylnymi mu osobami jestem ja,opiekunka ktora przychodzi na czas mojej przerwy i lekarz.........i po ostatniej wizycie PDP w szpitalu,gdzie został pozostawiony sam sobie,lekarz stwierdził,że nie będziemy za każdym razem wzywać pogotowia bo jak ma umrzeć to i pogotowie nie pomoże......a niech umiera w cieple i spokoju.
Ma co jakiś czas ataki,podczas których na kilka minut traci oddech po czym wraca do siebie......ale kiedyś nie wróci:(
Co do pozostania na szteli kiedy PDP umiera to ja osobiście rożnie to widzę.
Osobiście miałam taką sytuację,byłam w rodzinie długo i po śmierci PDP czekałam 2 tygodnie na pogrzeb,niemniej jednak nie uważam żeby wracanie do domu w takiej sytuacji było samolubne.........jeśi ktoś czuje taką potzrebę to jak najbardziej powinien wracać do domu i do swojej rodziny.