24 listopada 2016 19:51 / 9 osobom podoba się ten post
ivanilia40Nawet nie wiesz jak cie rozumiem..nigdy wiecej nie pojadę do pdp,która sama gotuje. Wkurza mnie tylko,że innym takie cos odpowiada i jeszcze wracają w takie miejsca.Same uczą pdp ,że Polkę można głodzić,pewnie cała okolica wie ile kosztuje polska opiekunka w utrzymaniu.
Wyciagnelam stary temat, aby troche urozmaicic dzisiejszy wieczor:) Najlepiej pod wzgledem wyzywienia, wspominam moja pierwsza sztele. Byli toNiemcy, urodzeni przed wojna w Polsce. Tam lodowka byla ciagle zapchana polskimi i niemieckimi specjalami. Gotowalismy wspolnie. Czesto w nocy schodzilam do kuchni i wcinalam, bo nie bylo sensu zasypiania , skoro po 2 godzinach znowu trzeba wstac. Sztela z rycji pracy byla cciezka, ale dobroc tych ludzi i rozmowy po polsku i niemiecku, rekompensowaly to. Poswiecalam sie tam za 600 eu, ale to oni uratowali mi poraz pierwszy zycie, dajac mi mozliwosc wyjazdu, a drugi raz, kiedy potrzebna byla mi operacja. Do dzis mam z nimi staly kontakt.
Druga miejsce , praca w kawiarni u Marokana. Zapieprz od 6 do 23 przez 6 dni w tygodniu. Jedzenie , ktorego nie dalo sie sprzedac przez dzien, przez poltorej miesiaca zadnej wyplaty. Telefon do polskiej agencji opiekunek, sztela na Szwabi. Tam gotowalysmy z Eryka jeden tydzien ja, drugi ona. Dla mnie kupowano to, co chcialam. Bylo dobrze.
Po 11 miesiacach tam, 4 miesiace prob w niemieckich agencjach tylko praca w ciagu dnia. Sama musialam sie utrzymac.
Najgorzej jest tutaj, bo nie wiem o co chodzi. Z takim czyms sie nie spotkalam, aby ludzie zywili sie ciastem, czekolada i marchewka. Wszyscy chudzi jak patyki, oprocz babci, bo ja dozywiam.
Jak widac, co chalupa, to inna.