Wyobrazam sobie, jak musialo byc ciezko, ja bylam u jednego, takiego po 20, nigdy wiecej !
Bylam kiedys u mlodej babki ze stwardnieniem rozsianym na wozku, byla w takim stadium ze nie chodzila. Miala wtedy 38 lat, taka maruda ze swiat maly a do tego mieszkala z mezem i z synkiem. Ja mialam osobne mieszkanie, ale tez juz bym sie do nikogo mlodego nie zgodzila, lepsza staruszka lub dwie nawet niz rozpieszczony babsztyl co mu nigdy nic nie pasowalo. Wyobrazcie sobie, ze ona jak byla sama ciagle musialam byc przy niej, bo ona taka chora, a na imprezy wieczorem z kolezankami chodzila, az pewnego razu kolezanka potknela sie z nia na schodach, oczywiscie spadla z wozka, ale nic sie jej nie stalo, ale ile lamentu bylo. Takze taka byla ta historia. Za dzien niedolezna a wieczorami dzial sie zawsze cud ze ozdrawiala, ale nad ranem znowu byla niedolezna.