Wczoraj po kolacji wpadłam do koleżanki pracującej w domu obok. Przeżyłam szok... Ona zapłakana, prosi, żeby wezwać pogotowie bo umiera...W pierwszej chwili bardzo się zdenerwowałam, ale gdy bliżej się jej przyjrzałam to stwierdziłam, że jest po prostu pijana...Jej podopieczna (Alzheimer), z podbitym łukiem brwiowym, siedziała wystraszona w pokoju...Posiedziałam z nią, położyłam spać, dopilnowałam, żeby drzwi wejściowe zostały dobrze zamknięte. Z duszą na ramieniu poszłam rano sprawdzić jak się sytuacja przedstawia. Godzina 9-ta, opiekunka śpi na górze, babcia w kurtce siedzi w fotelu...Ogarnęłam wszystko, koleżance nagadałam...Dobrze, że nic się nie stało! Ale gdyby...??? Ona wraca pojutrze do domu, przyjdzie nowa na zastępstwo. Czy powiedzieć rodzinie tej pani, że ta opiekunka się nie sprawdza? Czy dać sobie "na wstrzymanie"? Pracuję u mojej rodziny od roku, znam tu wszystkich sąsiadów, wiem że będę miała moralnego kaca jak "zakapuję" ale też - jak wcale nie zareaguję...Co robić???