ale jaki stres? Lepiej się jeździ niż u nas
ale jaki stres? Lepiej się jeździ niż u nas
Ale często w umowach ( o ile się nie mylę ) są klauzule o pokrywaniu przez opiekunkę wyrządzonych szkód. Nie jest sprecyzowane czy chodzi tu o stłuczenie żyrandola czy zderzenie z innym autem.
Jeśli mogę powiedzięć o przynajmniej osstatnich 8 stelach Mojej (przeważnie jeździ na zastępstwa) to ubezpieczenie samochodu zawsze jest po stronie rodziny Pdp, nigdy w umowie nie było mowy, że ona ma pokrywać jakie kolwiek koszty zzwiązane z używaniem samochodu! Zawsze ktoś z rodziny raz w tygodniu tankował samochód, a jak były jakieś probremy to pokrywało to ubezpieczenie Pdp
Nie spotkałam się jeszcze z jakimkolwiek zapisem w umowie odnośnie korzystania z samochodu podopiecznego lub rodziny.Agencja, owszem jest zainteresowana, czy ja posiadam prawo jazdy natomiast nie ma zapisu jakiegokolwiek czy samochod ma ubezpieczenie. Zawsze agencja wypina się, sugerując, ze na miejscu uzgodnię. Co wcale nie znaczy że wszystkie rodziny mają najtansze ubezpieczenie. Ale należy pytać, to o nasz portfel w przypadku szkody chodzi. Pytać i jeśli nie ma ubezpieczenia nie ma co korzystać.
Fotoradarów w Niemczech jest mnóstwo, pewnie tak jak w Polsce, jesli przekroczysz predkosc o 10km to nikt nikogo nie ściga. Ale przy przekroczeniu znacznej prędkości mandat przychodzi do właściciela samochodu. I nie ma zmiłuj.
Kwestią pozostaje, co oznacza "znaczne przekroczenie szybkości". Do 20km/h na pewno nie jest znaczne.
A w Polsce przychodzi nawet jak się przekroczy 10km/h. Stówka jest za to i 2 punkty karne. Wiem, bo regularnie płacę i zawsze przekraczam o te nieszczęsne 10-15 km/h.
Nie spotkałam się jeszcze z jakimkolwiek zapisem w umowie odnośnie korzystania z samochodu podopiecznego lub rodziny.Agencja, owszem jest zainteresowana, czy ja posiadam prawo jazdy natomiast nie ma zapisu jakiegokolwiek czy samochod ma ubezpieczenie. Zawsze agencja wypina się, sugerując, ze na miejscu uzgodnię. Co wcale nie znaczy że wszystkie rodziny mają najtansze ubezpieczenie. Ale należy pytać, to o nasz portfel w przypadku szkody chodzi. Pytać i jeśli nie ma ubezpieczenia nie ma co korzystać.
Fotoradarów w Niemczech jest mnóstwo, pewnie tak jak w Polsce, jesli przekroczysz predkosc o 10km to nikt nikogo nie ściga. Ale przy przekroczeniu znacznej prędkości mandat przychodzi do właściciela samochodu. I nie ma zmiłuj.
Zgadzam się,że w Niemczech lepiej się jeździ niz u nas.
U nas to w każdej wiosce radar, rozpędzić się człowiek nie zdoła, bo już musi hamować.
W Niemczech też są radary i ograniczenia prędkości, ale przewaga Niemiec nad Polską jest taka,że jeszcze żaden mandat do mnie z Niemiec nie przyszedł, w związku z czym łamię tu przepisy nagminnie. Mój portrecik za kółkiem obejrzało lekką rączką licząc ze trzydziestu niemieckich stróżów prawa - i nic, złamanego euro nie zapłaciłam.
W Polsce to każdy mandacik przyjdzie, więc hamuję się jak mogę, ale w Niemczech - hulaj dusza, piekła nie ma.
Tak, zdecydowanie w Niemczech jeździ mi sie lepiej.
:))))
Lawenda, kurde mać, naprawdę lubisz tak zasilać konto polskiej polizei?>
Lawendo, zaplacilam tu jeden mandat. Przekroczylam dozwolona predkosc o 8km po odliczeniu tolerancji. W terenie niezabudowanym. Kosztowalo mnie to 10€. Nie czuj sie wiec zbyt pewnie...
Nie lubię kozakować jeśli chodzi o popisy za kierownicą. Co nie znaczy, że nie lubię przycisnąć. Jeżdzę od ponad 30 lat i zapłacilam tylko jeden mandat.Na drodze nie ma indywidualnej interpretacji przepisow. Jakakolwiek dyskusja jaka predkosc jest dopuszczalna jest niepotrzebna, to reguluja przepisy. Moża sie tylko pocieszyć, ze jeszcze ewentualnie się udało. Nie ma się czym chwalić.