Niemieckie zwyczaje

12 kwietnia 2014 21:36
Coś z tą oszczędnością w Wielkopolsce jest na rzeczy. Mi rodzina w referencjach napisała, że jestem oszczędna. Tak szczerze mówiąc to wydaje mi się, że wcale nie jestem taka oszczędna tylko myślę gdy gotuję i kupuję w tym celu produkty. Fakt, jestem rodowitą poznanianką od pokoleń. Nie nazwałabym jednak tego co robię oszczędnością, a gospodarnością. Prawie nie marnuję jedzenia. Poza tym tak jak Wichura potrafię się ograniczać ale tak jak jej słabością są kosmetyki moją są buty.
12 kwietnia 2014 21:43 / 1 osobie podoba się ten post
Mi też dziadek mówi, że jestem oszczędna. Z gotowaniem mam tak jak Ty - nie wyrzucam i gotuję dokładnie tyle, ile zjemy. I myślę przy zakupach. Jeszcze jest zafascynowany tym, że wyszukuję promocje rzeczy, które kupujemy i tak kawę, proszki, Lenory to tylko w promocjach kupujemy. A już w ogóle piał z zachwytu, jak mu przyszyłam odpruty zamek w torbie na basen, przyszyłam sznurki do fartucha. Już chciał kupować nowe. No a po co nowa torba, skoro stara jeszcze dobra, a tylko zamek się odpruł. Ja tak z domu nauczona i można to zwać, jak się chce:)
12 kwietnia 2014 21:46 / 1 osobie podoba się ten post
Oszczędnośc w czystej postaci miałam okazje zobaczyc u pewnej starszej pani,której kiedys pomagałam przez chwilę w domu.Pani pochodziła z WLKP.właśnie.Miałam umyć naczynia.Biorę płyn do naczyń ,nic nie leci...Na butelce zwykła zakrętka,nie taki dziubek jak zawsze.Zaczęłam odkręcać,zeby sobie płynu nalac a pani krzyczy-nieeeee,tam jest dziurka!!!!!Pytam więc grzecznie gdzie,bo nic nie leci...a ona na to: Jest!!!igiełką zrobiłam!!!:):):)
12 kwietnia 2014 21:59 / 2 osobom podoba się ten post
Moja pdp co roku ma na balkonie ma czerwone pelargonie i co roku kupowała nowe. Bardzo się wszyscy dziwili gdy w tym roku pelargonie przycięłam, zniosłam do piwnicy i tak je przezimowałam. Od połowy marca są już na świeżym powietrzu. Mają już teraz ładny pokrój. Co prawda nie kwitną ale wyglądają zdrowo. Wprawiłam tym rodzinę w osłupienie bo niby tacy mądrzy a nie wiedzieli, że tak można, a może byli zbyt leniwi aby tak się trudzić. Mi było po prostu żal wyrzucać zdrowe, piękne rośliny. A apropos wynoszenia pewnych rzeczy z domu to mistrzynią oszczędności była dla mnie moja babcia. Nigdy nie zapomnę jak chodziłam z nią jako dziecko na rynek po zakupy. Nigdy nie kupiła niczego przy pierwszym straganie, który miał to co chciała. Obeszła cały rynek sprawdzając ceny, natępnie podchodziła do osoby która miała taki towar i w takiej cenie jakie jej odpowiadały po czym z reguły padało pytanie" Proszę Pana a jak wezmę 5 kg to będzie taniej?" I wiecie co ? Najczęściej było.
12 kwietnia 2014 22:27 / 6 osobom podoba się ten post
Czytam i powiem wprost ze mam zupelnie inne zdanie na temat oszczednsci,i naprawde mam nadzieje ze nie trafie nigdy na stele po takiej 'super oszczednej'opiekunce.Zreszta kiedys wlasciwie trafilam,tamta dostawala co tydzien 30 eu na zakupy,w domu brakowalo srodkow czystosci/jeden plyn uniwersalny- do wszystkiego/w lodowce pustki...Szybko wyprowadzilam pdp z błędu,ze ja za tyle gospodarowac nie zamierzam..Dal wiecej kaski,kupilam dobre rzeczy do jedzenia.ladne kwiaty na stół,'pachnidła do toalet' itd...pdp zaczal zyc inaczej mniej oszczednie ale za to w ladniejszym otoczeniu,zaczal jesc rzeczy,ktore pamietal z dawnych lat. Zastanowcie sie ,jak dlugo jeszcze wasi pdp beda zyli? Chyba niezbyt dlugo? Warto oszczedzac?po co i na co?kiedy oni niby wykorzystaja te 'zaoszczedzone pieniadze? W niebie? Czy nie lepiej zeby w ostatnich latach zycia sprawili sobie troche przyjemnosci...?przeciez nasi pdp to z reguly nie sa ludzie biedni,ich dzieci maja wlasne dochody..Niechze korzystaja wiec z tego czego sie dorobili przez cale zycie...bo juz tak malo im tego zycia zostalo.
12 kwietnia 2014 22:39 / 2 osobom podoba się ten post
Zapewniam Cię, że jemy dobre rzeczy, w łazienkach są pachnidełka, nawet pachnące świeczki przy kawie się palą, środków czystości jest pod dostatkiem, produkty używamy te z górnych półek. I na kawy do kawiarni chodzimy, na obiady do restauracji.
No ale jeżeli torba jest dobra, tylko zamek się odpruł, to po co nową kupować? Albo po co jedzenie wyrzucać? Albo dlaczego nie kupić kawy w promocji, kiedy jest 2 euro tańsza?
12 kwietnia 2014 22:42
Mowilam o 'super oszczednsci'wichurra, nie o zwyklej oszczednsci
12 kwietnia 2014 22:44 / 3 osobom podoba się ten post
Aaa - no to dobra:)
Super oszczędnych opiekunek nie lubimy.
Tak samo, jak sknerowatych podopiecznych:)
12 kwietnia 2014 22:47 / 1 osobie podoba się ten post
wichurra

Aaa - no to dobra:)
Super oszczędnych opiekunek nie lubimy.
Tak samo, jak sknerowatych podopiecznych:)

Otóż to właśnie 
31 maja 2014 10:20
scarlet

To dobrze że nie musisz z nimi siedzieć., jeszcze by Ci się udzieliło.
 
Ja narazie lubię to moje obecne życie,
oby trwało tak jak najdłużej.
 
 
:):):):):)

U mnie też cicho i spokojnie-codziennie podczas i po posiłku dużo rozmawaimy(choć niewiem jak,bo to mój pierwszy wyjad do Niemiec).Mi się tez tu podoba,choć kasa mała :P
31 maja 2014 10:36 / 2 osobom podoba się ten post
greenandy

Czytam i powiem wprost ze mam zupelnie inne zdanie na temat oszczednsci,i naprawde mam nadzieje ze nie trafie nigdy na stele po takiej 'super oszczednej'opiekunce.Zreszta kiedys wlasciwie trafilam,tamta dostawala co tydzien 30 eu na zakupy,w domu brakowalo srodkow czystosci/jeden plyn uniwersalny- do wszystkiego/w lodowce pustki...Szybko wyprowadzilam pdp z błędu,ze ja za tyle gospodarowac nie zamierzam..Dal wiecej kaski,kupilam dobre rzeczy do jedzenia.ladne kwiaty na stół,'pachnidła do toalet' itd...pdp zaczal zyc inaczej mniej oszczednie ale za to w ladniejszym otoczeniu,zaczal jesc rzeczy,ktore pamietal z dawnych lat. Zastanowcie sie ,jak dlugo jeszcze wasi pdp beda zyli? Chyba niezbyt dlugo? Warto oszczedzac?po co i na co?kiedy oni niby wykorzystaja te 'zaoszczedzone pieniadze? W niebie? Czy nie lepiej zeby w ostatnich latach zycia sprawili sobie troche przyjemnosci...?przeciez nasi pdp to z reguly nie sa ludzie biedni,ich dzieci maja wlasne dochody..Niechze korzystaja wiec z tego czego sie dorobili przez cale zycie...bo juz tak malo im tego zycia zostalo.

Zgadzam się w 100%. Staram się mojej babulce dobre desery robić,o kwiaty zawsze świeże dbam-chemia musi w domu być,kąpiele do stóp(cukrzyk).Choć w pierwszym tyg. przegięłam i wydałam 200 euro i córcia pokręciła głową że za dużo. Ileż tego życia im zostało? Niech ma przyjemności:) I zawsze jej mówię "Dbam o Paną tak-jak o mnie bym chciała by zadbali kiedyś" :)
04 lutego 2015 14:22

Oto i Wielkanoc:))


 


???

04 lutego 2015 14:36 / 1 osobie podoba się ten post
Witaj dorotee:)
Do niemieckich zwyczajow nalezy tez "der Brunch" jest to sniadanie polaczone z obiadem czyli przekaski na zimno i cieplo, glowne danie i deser.
Na samym poczatku serwuje sie sekt purr /szampan jeszcze lepiej/ lub mix z sokiem pomaranczowym i popija sie nim /jesli sie lubi/ caly posilek.
Trzeba miec duzo w sobie wstrzemiezliwosci, by nie wyjsc z Brunchu zygzakiem.
Oczywiscie, ze podaje sie bezalkoholowe napoje ale ja gustuje w polwytrawnym sektem;)))  
 
O Brunchu pisalam Na Wyjezdzie ale uwazam, ze nie zaszkodzi ze znajdzie sie tutaj. Szef jesli czyta moze poprzedni usunac:)  Zauwazyliscie, ze Niemcy lubia fotografowac jedzonko na stole, by po jakims czasie powspominac co fajnego sie jadlo i kiedy to bylo?
To tak w nawiazaniu do wpisu WSTENGI Na Wyjdzdzie /zeby sie nie powtarzac/.
04 lutego 2015 14:47
  Cytuję...:  
 
  Wielkanoc w Niemczech – ogólne informacje
 
Wielkanoc w Niemczech, poza Bożym Narodzeniem, jest najważniejszym świętem w kraju.
 
Uroczystości obchodów Wielkanocy rozpoczynają się wraz z nadejściem Wielkiego Piątku, który jest dniem wolnym od pracy. Z tego względu, że jest to dzień śmierci Chrystusa, zwany jest także Cichym Piątkiem (Stiller Freitag). W tym czasie w kościołach odbywają się misteria upamiętniające śmierć Jezusa Chrystusa.
Co ciekawe, Niemcy tego dnia nie muszą przestrzegać ścisłego postu, jak mają w zwyczaju Polacy.
 
Sobota Wielkanocna jest dniem, w którym przed niektórymi kościołami płoną ogniska na znak zbliżającego się zmartwychwstania Chrystusa. Księża święcą ogień, następnie wierni odpalają od niego świece paschalne, które zabierają do domów.
 
Sobotnie święcenie pokarmów nie jest w Niemczech tak powszechną tradycją, jak ma to miejsce w naszym kraju.Niedzielę Wielkanocną rozpoczynają msze rezurekcyjne, po których wierni wracają do domów na uroczyste, wielkanocne śniadanie.
Warto zwrócić uwagę na to, że Niemcy, przy składaniu sobie życzeń wielkanocnych, nie dzielą się jajkiem, jak ma to miejsce w polskiej tradycji.
 
Poranek wielkanocny jest szczególnie miły dla dzieci, gdyż wiąże się on z poszukiwaniem „wielkanocnego zajączka”, czyli drobnego prezentu schowanego na ogrodzie lub w domu.
 
Poniedziałek Wielkanocny jest dniem wypoczynku, odwiedzin bliskich i krótkich rodzinnych wyjazdów.
Tradycja polewania wodą, czyli polski Śmigus Dyngus jest w Niemczech zupełnie nieznana.
 
Ostatnimi czasy Wielkanoc zaczyna być traktowana jak zwykły długi weekend i sprzyja rodzinnym wyjazdom na różnego rodzaju wycieczki.
 
Charakterystyczne tradycje
 
Zając Wielkanocny (Osterhase) – w okresie Wielkanocy w Niemczech wszędzie można zobaczyć jeden symbol – Zajączka Wielkanocnego, który popularnością dorównuje Świętemu Mikołajowi. To właśnie Zając Wielkanocny, zgodnie z tradycją, przynosi pisanki, czekoladowe zajączki, słodycze i inne drobne upominki, które następnie chowa w ogrodzie. Natomiast zadaniem dzieci jest znalezienie ich zaraz po śniadaniu wielkanocnym.
 
 
Bukiet Wielkanocny – przygotowaniom do Wielkanocy w Niemczech towarzyszy przystrajanie gałązek w wazonach kolorowymi wydmuszkami. Zdarza się też, że przystrajane są krzewy i drzewka w ogrodach.
 
 
Ognie Wielkanocne – w niektórych regionach Niemiec (szczególnie na północy) popularny jest zwyczaj Ogni Wielkanocnych. Są to ogniska rozpalane na wsiach, a czasem też w miejskich ogrodach. Zwyczaj ten sięga czasów przedchrześcijańskich i symbolizuje przepędzenie zimy i zapewnienie urodzaju. Jednakże jako tradycja chrześcijańska, ogień symbolizuje Zmartwychwstanie Jezusa.
 
 
Jeźdźcy w Traunstein
 
W bawarskim miasteczku Traunstein, każdego roku w Poniedziałek Wielkanocny odbywa się konna procesja św. Jerzego. Jest to bardzo ciekawe widowisko, na które przybywa tysiące gości. Punktualnie o 10 rano z centrum Traunstein setki ubranych w historyczne stroje jeźdźców rusza w podróż za heroldem, który przewodniczy procesji. W widowisku biorą udział także kobiety ubrane w ludowe stroje oraz przedstawiciele władz miasta zasiadający w otwartych powozach. Główną postacią procesji jest natomiast św. Jerzy, który jest patronem jeźdźców, rolników, koni i bydła. Procesja dociera do kościoła w Ettendorf, gdzie ksiądz udziela błogosławieństwa zebranym. Dodatkową atrakcją towarzyszącą procesji w Traunstein jest taniec mieczy. Mężczyźni ubrani w specjalne kostiumy i uzbrojeni w miecze odgrywają zwycięstwo wiosny nad zimą.
 
Źródła:www.germanculture.com
04 lutego 2015 14:55
A nie wiesz czasem Basiu jak to wygląda w części protestanckiej? Ja akurat jestem w takim miejscu. I rodzina też tego wyznania. Choć nie zauważyłam aby szczególnie kultywowali jakieś obyczaje. Ale chciałabym wiedzieć bo prawdopodonie zostanę w tym czasie tutaj. Jak coś wiesz to bardzo prosze o info.