27 lutego 2015 11:14 / 3 osobom podoba się ten post
Wczoraj byl dzien, w ktorym juz na powaznie rozwazalam, zmiane miejsca ew. wyjazd do domu. Za zadne pieniadze nie zamierzam sie tak meczyc.
W czasie mojej pauzy po pdp przyszedl ziec i mowi, ze bierze ja na kawe. A bierz se mysle, tyle spokoju bedzie. Oczywiscie musiala ona pokazac jaka ona to nie jest wazna przy nim, ale tlumaczyc nie bede.
Zabral ja i mowi, ze na godzine moge isc na spacer, pozniej ja przyprowadzi, no spoko. Mowie umyje sobie wlosy etc.
Po pol godziny slysze telefon. Jola, przyjdz po Beti, bo ona chce zostac a ja musze isc. Ja mowie ze nie mam przerwe i nigdzie nie ide. A on ze cprosi ze musi, i ze cos tam. Poszlam. Taka wkur... taka zla a ta zadowolona siedzi bo se czekolade pije i tyle ludzi tam jest no i cieplo. U nas tak cieplo w mieszkaniu nie ma. No tak. U nas jest zimno.
Poszedl ten jej byly ziec, a ja prosze blagam, ze musimy do domu dobra ubrana mamy wychodzic. A ta cala kawiarnie dookola obeszla kazdego zaczepila, rozmawiala. Jeju, jaki wstyd jaka wiocha. A ja jak ta glupia stoje, i nie moge babki zaciagnac do domu. No Matko Boska. Jedna kobieta mi powiedziala, ze musze miec duzo cierpliwosci, a ja na to do niej, ze wlasnie mi sie skonczyla. A ta ze podziwia blablbla. I mowi ze musze byc bardziej asertyna, ja mowie no jak ? Przecie nie bede sie z nia klocic przy ludziach, bo co powiedza ? Ze ja nieodbra jestem. wszyscy w tej kawaiarni maja jej dosc. Dziwie sie, ze jeszcze nikt jej uwagi nie zwrocil. Moze by do niej dotarlo...
Ludzie tam przychodza odpoczac wypic kawe i poczytac gazete, ale ona wszystkich zna kazdemu z osobna musi powiedziec. Papa!
Wkoncu po poltora godziny zaciagnelam ja do domu. Z placzem usiadlam u siebie w pokju, juz tak mi ciezko bylo. Jeszcze na kazdym kroku mi przypomina, ze jestem jejopiekunka i musze to to to robic. ehh Jezu, widzisz i nie grzmisz. Coz ja takiego w swoim zyciu zrobilam, ze tak sie musze uganiac.
Kasa mi potrzebna, owszem ale nie na tylr, zeby tak sie meczyc. Wole swoim Piotrkiem sie zajac, niz jakas babka. Gdyby nie my OPIekUNKI, to kto by sie nimi zajmowal, kto by im tylki podcieral ?
Uplakana zadzwonilam do mamy. Ona tez przezywa, ze mi tutaj tak zle.
Slysze telefon, corka, ze zaraz bedzie. A ja do niej no prosze przyjdz. A ona odrazu wyczula, ze cos sie stalo. A ja do niej, ze bedziemy rozmawiac jak przyjdzie.
Opowiedzialam jej cala historie, powiedzialam, ze mi tu zle, ze jeszcze ona na dodatek z tymi zakupami. Wszystko mi potrzebne bylo.
A ona do mnie, ze nie myslala, ze mnie tak to urwazi. A ja do niej to jest tak jakbys u mnie mieszkala, a ja bym Cie wyliczala, ze za duzo kasy dalas.
Przeprosila, i pyta czy do niemieckiej firmy dzwonilam. Ja do niej, ze nie jeszcze nie, ale jak sie nic nie zmieni zadzwonie, i powiem, ze chce zjechac, ze jest wiele innych domow w ktorych, bede szanowana za swoja prace.
Ona myslala o to, ze mi chodzi, ze babka mnie opiekunka nazywa. Ja mowie, ze nie o to, nie o to, tylko jak mzoe tak przy ludziach mowic.
Corka jej wytlumaczyla, ze ona nie jest moja szefowa, ze musi mnie sluchac, ze nie moze wszystkich zaczepiac, ale babcia twierdzi ze wszystkich zna. Moze ta poczatkujaca demencja teraz robi sie zaawansowana nie wiem.
Zaznaczylam corce ze na ten moment nie moge jej powiedziec ile zostane. I ja poinformuje wczesniej, ze chce zmienic miejsce.
Ale tez zaznacze w firmie z jakich wzgledow. Ja jej powiedzialam, ze to mile z mojej strony ze te 2 godizny wolne ktore powinnam miec, bez zawracania dupy to ja nie mam. I czy opna o tym wie ?
I jej powiedzialam, ze albo sie zmieni, albo wszystko powiem niemieckiej agencji...
No tak wiec zobaczymy. Juz wczoraj cos we mnie peklo, za duzo sie tego nazbieralo.
I wczoraj o godz 21 babcia juz szykowala sie do spania.
Ja jej mowie, ja pracuje Twoja mama tylko leze. Ja potrzebuje odpoczac nie do 12 w nocy z nia siedziec, bo telewizor. Jak ja bede zmeczona, to jak cos sie stanie to jej nie pomoge.
Moze bedzie lepiej? Chcialabym, musze wypracowac sposob na omijanie kawaiarni.
Corka chce oszczedzic ? Babcia chce chodzic ? OK, ale jak ona kawe i ciastko to ja tez, przeciez nie bede patrzyla. Tak wiec za jedno wyjscie 10 euro. Ciekawie kiedy si wkoncu opamietaja.