Moje życie na obczyźnie i praca w Altersheimie

09 lutego 2015 23:46 / 25 osobom podoba się ten post
 
Dziś rano dowiedziałam się, ze w sobotę zmarła jedna z moich podopiecznych. Odeszła cichutko,bo postanowiła, ze już nie chce żyć. Mówiła stanowczo „nein”, odmawiała jedzenia....picia. W ciągu 3 tygodni znikała z dnia na dzień. Mogłam tylko przyjść ja umyć,zmienić vorlage i ułożyć wygodnie. Czasem jeszcze wyciągała ręce,chciała by ja pogłaskać po włosach czy pocałować. Mówiła „schwester küssen ” i spala. Nie pomagały kroplówki. Czasem tak jest,ze ludzie, którzy trafiają do heimu, nie umieją się dostosować i odchodzą na własne życzenie.
Wszyscy wiedzieli, ze to już niedługo,a ja modliłam się byle nie na mojej zmianie.
System jest jaki jest, zwalnia się miejsce,wielu chętnych czeka w kolejce. Żadnych sentymentów, byleby się nie przywiązywać.
To już 3 osoba w ciągu 2miesiecy.Zawsze mnie zastanawia,jak ktoś na gorze rozdziela te świeczki. Jedni lezą miesiącami, bez kontaktu z rzeczywistością, karmi się je, przebiera. Sa jak roślinki i wciąż się w nich kołacze życie. Ktoś inny przewraca się lamie nogę,dostaje zatoru i bach.
Wszystko jest nieprzewidywalne.
Jestem tu już od jakiegoś czasu. Wystarczająco długo,by zauważać rożne animozje i sympatie,rządzę władzy,odwalanie ściemy i rzetelna prace,ale wciąż za krotko by zobojętnieć na ludzi, którzy są sensem mojej pracy.
 
Jeszcze 4 lata temu nawet nie śniło mi się takie życie, które spełniło się na wskutek różnych okoliczności.
Wciąż się uczę czegoś nowego, a najwięcej pokory.
Z perspektywy PL wszystko wyglądało zupełnie inaczej. A tym czasem nikt nie czekał z otwartymi rekami. Nie miałam żadnej rodziny do zahaczenia. Moje wykształcenie było nic nie warte, zaś język taki sobie. Wynajęcie mieszkanie graniczyło z wygrana w totolotka. Ponadto było kompletnie puste. Do tego trzeba było mieć sporo oszczędności na start, choćby na kaucje za wynajem.
Nagle z kobiety z poukładanym życiem, choć marnym finansowo w PL, stałam się Auslanderem, dla którego szczęściem na początek jest mieć zameldowanie, ubezpieczenie i jakakolwiek prace.
Zanim trafiłam do Heimu pracowałam ponad siły w dużym hotelu, mając przez 8 godzin 22 pokoje do generalnego posprzątania jako houskeeping. Umierałam z nudów stojąc przy maglu w przemysłowej pralni. Nogi mi drętwiały, a kręgosłup odmawiał posłuszeństwa. Wydawało mi się, ze już zawsze będę fizolem od czarnej roboty. Mimo wszystko nie chcialam wracac do pracy na 24h i zyc ciagle na walizkach.Wysyłałam bewerbungi i cv licząc na jakiś cud.
I on się zdarzył.
Po 2 tygodniach rozmów i niepewności, ktoś zaproponował mi etat na normalnych warunkach za uczciwe pieniądze. Szef Heimu przejrzał moje dokumenty i mimo braku nostryfikacji uwierzył,ze mam potencjał i coś w głowie. Kiedy dowiedziałam się, ze od jutra zaczynam, zwyczajnie się rozpłakałam u niego w gabinecie. I tak zostałam Pflege Hilfe Kraft potocznie zwaną Schwester.
 
cdn
 
09 lutego 2015 23:58 / 5 osobom podoba się ten post
Ciekawe spostrzezenia, jak dlugo pracujesz jako Pflegehilfskraft?
Wyobrazalam sobie, ze jako Zimmermädchen jest latwiej, pracowalas 8 godzin i do domku)))
Jestes dziewczyna, ktora sie latwo nie poddaje... no i dobrze, tylko Polki potrafia tak dzielne byc!!!
09 lutego 2015 23:58 / 3 osobom podoba się ten post
gratuluje wytrwałosci i zaciecia w dązeniu do celu..tez mam swój cel i mama nadzieje ze i mi sie uda go osiagnąc..pozdrawiam serdecznie
10 lutego 2015 00:03 / 2 osobom podoba się ten post
kika1

Ciekawe spostrzezenia, jak dlugo pracujesz jako Pflegehilfskraft?
Wyobrazalam sobie, ze jako Zimmermädchen jest latwiej, pracowalas 8 godzin i do domku)))
Jestes dziewczyna, ktora sie latwo nie poddaje... no i dobrze, tylko Polki potrafia tak dzielne byc!!!

dokładnie,,,zgadzam sie z Tobą..my czasami nawet sobie niewyobrazamy jak my potrafimy być dzielne,dopiero jak cos osiagniemy to dochodzi to do nas
 
10 lutego 2015 00:47 / 4 osobom podoba się ten post
Podoba mi się jak piszesz-masz ciekawy styl.
Gratuluję ci walki o siebie i gratuluję ci sukcesu:)
Rzeczywistość od strony finansowej w PL często mnie również przytłacza, z drugiej strony, jak czytam i słucham, to rzeczywistość w DE przytłacza mnie od strony emocjonalnej- związki międzyludzkie. Trudny wybór.
Jestem ciekawa twojej historii, fajnie zaczęłaś i czekam na więcej;)
10 lutego 2015 00:51 / 20 osobom podoba się ten post
Dziekuje za cieple slowa.Czy bylam dzielna??nie wiem,tak sie jakos toczylo.Jesli czegos bardzo sie chce, to sie spelnia.Czasem po prostu trzeba poczekac.Nie jestem tutaj sama.Ktos, kto jest obok mnie, mnie wspiera.Oboje tego chcielismy, no i z dwoch pensji latwiej zyc ,ale oboje zaczynalismy od zera. Odpracowalam swoje jako opiekunka 24,zwiedzilam Niemcy,Austrie i Szwajcarie zanim osiadlam na stale, gdzie teraz jestem. Zas pokojowke wspominam jako najgorsze doswiadczenie.Pracowalam w gronie dziewczym z Rumunii,Chorwacji,Rosji.Malo kto znal jezyk.Bylismy tania sila robocza.Wszystko biegiem,pot sie lal po tylku.Na pokoj z laziemka mialam 20min a wszystko musialo blyszczec.Ludzie ktorzy nocowali,zostawiali po sobie czesto totalny syf.Najgorzej Chinczycy,Arabowie i Ruscy.Im wiecej kasy tym wieksze bydlo.Wracalam nieprzytomna ze zmeczeniam i odchorowalam ta prace.Wystarczy poczytac w necie na czym naprawde polega praca pokojowki.Zadne napiwki tego nie zrekompensuja.To dobre zajecie dla 20letnich dziewczyn na wakacje.
10 lutego 2015 08:13 / 4 osobom podoba się ten post
Bardzo podoba mi się - to co piszesz! A szczególną moją uwagę zwraca to - jak piszesz! Piękną polszczyzną, gramatycznie i stylistycznie! Miałaś dobrych polonistow. Tylko im pogratulować takiej uczennicy :):):)
Z olbrzymią ciekawością i przyjemnością bedę czytała Twojego bloga. Pozdrawiam :)
10 lutego 2015 10:38 / 28 osobom podoba się ten post
Pierwszy dzień w pracy. Dostaje wygodna koszulkę polo z logo na rękawie i białe lekarskie spodnie. Do tego muszę mieć jasne wygodne buty. Stawiam na sportowe klapki z salomona kupione gdzieś na wyprzedaży. Buty to podstawa, bo praca jest cały czas na nogach i w biegu.
W schwesterraum wita mnie sympatycznie szef oddziału czyli Wohnbereich.
Na ścianach wisi Dienstplan na cały miesiąc i rozpiska pracy na każdy dzień.
Dowiaduje się, ze zmiany są rożne. Nie dłuższe niż 8 godzin,ale bywaj tez 3godzinne i nocne.
Nocki są sporo dodatkowo płatne, ale nie więcej niż 1 w miesiącu.
Sa zmiany poranne od 6.30 do 14.00 i popołudniowe od 13.30 do 21.00.Istnieje tez kilka wariantów w zależności od zapotrzebowania na pomoc np. podczas kładzenia PDP do łózek.
Oddział nie jest duży,bo ma zaledwie 25 lozek. Na każdej zmianie jest zwykle 3 osoby.Jedna na etacie pielęgniarki,odpowiedzialna za leki i dwie opiekunki. Każdy z nas ma przydzielona grupę do opieki. Zwykle maksymalnie jest to 8-9 osob z rożnym stopniem opieki. Oprócz grupy do opieki, dostajemy dodatkowo jakieś zadanie np. mierzenie ciśnienia,pulsu,cukru, zadbanie o wózki z pampersami i środkami czystości, które stoją na korytarzach, kontrola paznokci czy dbanie o napojenie wszystkich odpowiednia ilością płynu.
Nie ma chaosu, wiem co do mnie należy i za kogo danego dnia odpowiadam. Sa plany kąpieli i wypróżniania jak i lista ilości wypitych płynów. To daje kontrole, który z PDP potrzebuje czopka, movikolu czy posiedzenia na toalecie po obiadku. Zwykle ma się nie więcej niż 2osoby do kąpieli na zmianie. W praktyce jest to prysznic na krześle toaletowym. Żadnych wanien czy dźwigania. Jak ktoś jest ciężki czy bezwładny, zawsze robi się to we dwie osoby.
PDP nie dyskutują, nauczeni rytmu domu. Jeśli schwester mówi heute dusche, to poddają się bez słowa.
To dla mnie zaskoczenie po kaprysach PDP w prywatnych domach. Myślę sobie, kurcze oni naprawdę maja szczęście mając taka opiekunkę. Tydzień w heimie i nosiliby ja na rekach. Na każde zawołanie,na każda zachciankę i kichniecie. Gotuje, sprząta i zabawia towarzysko.
Tutaj płaca dużo więcej i są właściwie tylko obsługiwani nie mając właściwie prawa do dyskusji. Jedynie co to mogą dzwonić i liczyć,ze ktoś w miarę szybko się zjawi.
Nie ma czasu na pieszczenie się, kiedy ma się 9 osób do opieki.

Po pierwszych dniach pracy wracam do domu wypompowana.
Dostaje się pod opiekę doświadczonej PHK,ale ogrom informacji mnie przytłacza.
Do tego dochodzi fachowy język. Żeby jakoś to ogarnąć pisze wszystko na karteczkach, które urastają do rangi mini książeczki. Kto, gdzie, jak w jaki sposób. Ten musi to, a tamten tamto. Swoista instrukcja obsługi PDP.
Rozkład pokoi,dnia, siedzeń przy stolach. Dane, dane , dane, które muszę zapamiętać, bo komuś , kto pracuje 8lat trudno jest pamiętać, ze dla mnie nawet pflegemittelwagen, rozmiary netzhoze i podkładów czy pampersów są nowością. Zas każdy bewohner ma swój rozmiar i przydział na dzień i na noc.
Na szczęście od posiłków,ścielenia łózek czy porządku jest hauswirtschaft. My tylko pilnujemy ,żeby wszystko zjedli i karmimy w razie potrzeby.

Sam Altenheim funkcjonuje od 150lat.To ogromny kompleks w centrum miasta o dobrej renomie. W ramach innowacyjnego specjalnego programu starszych ludzi integruje się ze studentami i dziećmi.
Sam oddział jest pełen zdjęć podopiecznych z rożnych imprez, meczy. Pamięta się o urodzinach i świętach. Pokoje są pomalowane w cieple kolory,stoją zdjęcia, często prywatne meble.
Na parterze jest kawiarenka, fryzjer. Nie przypomina to szpitala.
10 lutego 2015 11:59 / 3 osobom podoba się ten post
PHK

Pierwszy dzień w pracy. Dostaje wygodna koszulkę polo z logo na rękawie i białe lekarskie spodnie. Do tego muszę mieć jasne wygodne buty. Stawiam na sportowe klapki z salomona kupione gdzieś na wyprzedaży. Buty to podstawa, bo praca jest cały czas na nogach i w biegu.
W schwesterraum wita mnie sympatycznie szef oddziału czyli Wohnbereich.
Na ścianach wisi Dienstplan na cały miesiąc i rozpiska pracy na każdy dzień.
Dowiaduje się, ze zmiany są rożne. Nie dłuższe niż 8 godzin,ale bywaj tez 3godzinne i nocne.
Nocki są sporo dodatkowo płatne, ale nie więcej niż 1 w miesiącu.
Sa zmiany poranne od 6.30 do 14.00 i popołudniowe od 13.30 do 21.00.Istnieje tez kilka wariantów w zależności od zapotrzebowania na pomoc np. podczas kładzenia PDP do łózek.
Oddział nie jest duży,bo ma zaledwie 25 lozek. Na każdej zmianie jest zwykle 3 osoby.Jedna na etacie pielęgniarki,odpowiedzialna za leki i dwie opiekunki. Każdy z nas ma przydzielona grupę do opieki. Zwykle maksymalnie jest to 8-9 osob z rożnym stopniem opieki. Oprócz grupy do opieki, dostajemy dodatkowo jakieś zadanie np. mierzenie ciśnienia,pulsu,cukru, zadbanie o wózki z pampersami i środkami czystości, które stoją na korytarzach, kontrola paznokci czy dbanie o napojenie wszystkich odpowiednia ilością płynu.
Nie ma chaosu, wiem co do mnie należy i za kogo danego dnia odpowiadam. Sa plany kąpieli i wypróżniania jak i lista ilości wypitych płynów. To daje kontrole, który z PDP potrzebuje czopka, movikolu czy posiedzenia na toalecie po obiadku. Zwykle ma się nie więcej niż 2osoby do kąpieli na zmianie. W praktyce jest to prysznic na krześle toaletowym. Żadnych wanien czy dźwigania. Jak ktoś jest ciężki czy bezwładny, zawsze robi się to we dwie osoby.
PDP nie dyskutują, nauczeni rytmu domu. Jeśli schwester mówi heute dusche, to poddają się bez słowa.
To dla mnie zaskoczenie po kaprysach PDP w prywatnych domach. Myślę sobie, kurcze oni naprawdę maja szczęście mając taka opiekunkę. Tydzień w heimie i nosiliby ja na rekach. Na każde zawołanie,na każda zachciankę i kichniecie. Gotuje, sprząta i zabawia towarzysko.
Tutaj płaca dużo więcej i są właściwie tylko obsługiwani nie mając właściwie prawa do dyskusji. Jedynie co to mogą dzwonić i liczyć,ze ktoś w miarę szybko się zjawi.
Nie ma czasu na pieszczenie się, kiedy ma się 9 osób do opieki.

Po pierwszych dniach pracy wracam do domu wypompowana.
Dostaje się pod opiekę doświadczonej PHK,ale ogrom informacji mnie przytłacza.
Do tego dochodzi fachowy język. Żeby jakoś to ogarnąć pisze wszystko na karteczkach, które urastają do rangi mini książeczki. Kto, gdzie, jak w jaki sposób. Ten musi to, a tamten tamto. Swoista instrukcja obsługi PDP.
Rozkład pokoi,dnia, siedzeń przy stolach. Dane, dane , dane, które muszę zapamiętać, bo komuś , kto pracuje 8lat trudno jest pamiętać, ze dla mnie nawet pflegemittelwagen, rozmiary netzhoze i podkładów czy pampersów są nowością. Zas każdy bewohner ma swój rozmiar i przydział na dzień i na noc.
Na szczęście od posiłków,ścielenia łózek czy porządku jest hauswirtschaft. My tylko pilnujemy ,żeby wszystko zjedli i karmimy w razie potrzeby.

Sam Altenheim funkcjonuje od 150lat.To ogromny kompleks w centrum miasta o dobrej renomie. W ramach innowacyjnego specjalnego programu starszych ludzi integruje się ze studentami i dziećmi.
Sam oddział jest pełen zdjęć podopiecznych z rożnych imprez, meczy. Pamięta się o urodzinach i świętach. Pokoje są pomalowane w cieple kolory,stoją zdjęcia, często prywatne meble.
Na parterze jest kawiarenka, fryzjer. Nie przypomina to szpitala.

pieknie napisane...czekam na cdn...
10 lutego 2015 12:18 / 6 osobom podoba się ten post
dzieki, ale prosze nie cytujcie takich dlugich postow
10 lutego 2015 14:21 / 5 osobom podoba się ten post
Też mi się podoba Twój blog i styl pisania. Jestem też taką somorodną pisarką:):):). Opis Twojego Heimu przypomniał mi miejsce mojej praktyki z przed póltora roku. Zafundowałam sobie naukę w 2-sestralnej szkole na opiekuna medycznego, aby liznąć trochę wiedzy fachowej przed podjęciem pracy w opiekunki osób straszych w DE. Praktyczną naukę odbywaliśmy w renomowanym domu opieki Caritas w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu. Bardzo podobne warunki i praca do tych, które opisujesz w swoim blogu. Wówczas upewniłam się, że ten zawód mogę wykonywać (w młodości chciałam być pielęgniarką, ale wyszło inaczej). Tylko, że w Polsce w większości domów opieki warunki są gorsze od tych, które poznałam na praktyce. Kasa mizerna - prawie wolontariat, a obciążenie pracą o wiele większe niż Ty opisujesz. Mogłam nawet podjąć pracę opiekunki w jedym ośrodku ......... za ok. 1200zł netto. Wybrałam Niemcy.  
 
Cieszę się, że zdecydowałaś podzielić się swoim doświadczeniem na naszym forum i kibicuję Ci na przyszłość. Życzę powodzenia.
10 lutego 2015 17:55 / 4 osobom podoba się ten post
PHK-pisałaś już gdzieś wcześniej? Bo masz taki wyrobiony, przemyślany styl.
Zofija-ja sobie właśnie tak o tym dzisiaj myślałam, że ile u nas w PL, w DPSach dużo dobrych opiekunek pracuje,
a za jakie grosze!! Osoba na produkcji kosmetyków też zarobi 1200zł, a nie ma takiej odpowiedzialności i takiego obciążenia psychicznego. Pomyślałam sobie: ciekawe czy gdyby wszystkie opiekunki w PL wyjechały do DE to coś by się w wynagrodzeniu zmieniło? Wiem, że wszystkie nie wyjadą, bo mają małe dzieci i na tym ten nasz chory system żeruje.
10 lutego 2015 18:20 / 3 osobom podoba się ten post
Śwetnie się Ciebie czyta PHK,pięknie dobierasz słowa i ładnie budujesz zdania:))
Gratuluję Ci siły i wytrwałości,-oby nigdy Cię nie opuszczały:)
Pozdrawiam:)
10 lutego 2015 19:16 / 7 osobom podoba się ten post
Wspaniała lektura. Z przyjemością czytam i odbieram Cię jako bardzo ciepłą osobę. Opisujesz swoją pracę prosto, bez "upiększaczy". Bo to naprawdę ciężki kawałek chleba. Fakt, dochodzi tutaj kontakt ze straszymi osobami, które są często wdzięczne za każdy przejaw zainteresowania ze strony otoczenia. A zdarza się przecież, że rodziny "zapominają" o tych staruszkach i nie kwapią się z odwiedzinami. Ale zawsze to wyczerpujące zajęcie. Życzę Ci powodzenia i dużo szczęścia w życiu ;)))))
10 lutego 2015 20:47 / 6 osobom podoba się ten post
Bardzo przyjemnie czyta sie Twoja opowiesc-pisz ,prosze -dziel sie z nami swoim doswiadczeniem-czasem najmniejszy wpis niby nic nie znaczacy moze byc bardzo pomocny,
nie ukrywam ze ja beda twoja wierna czytelnniczka-jako raczkujaca)))))