A ja bym chciala ,tak gotowac,golabeczki,bigosiki,i rozne tam cudenka:(Moja babuszka,niestety tylko po niemiecku jada.Hmmmmmmmmmm:(Ja i tak gotuje po swojemu.Puszki-fuj,fuj,gotowe obiadki,bleeeeeeeeee.Sama chemia i te ich zawiesiste sosy na smietanie 30% brrrrrrrr.Jak jade do domku,to tam zaszywaam sie w kuchni i szaleje:)Poprzednia stella,pod wzgledem mojego gotowania,byla super.Podopieczna jadla jak ptaszek,ale byla otwarta na smaki.Bardzo Jej smakowalo co ugotowalam(tam moglam szalec do woli),ehhhh,ale se to ne wrati:(
Pasztet z nutrii,jadlam,pamietam,mala bylam, ale czesto u Nas bywal,moj wujek mial hodowle nutrii.Hahahaha i pol rodziny mialo kurtki futrzane z nutrii:)