Wieś moimi oczami

29 grudnia 2014 15:22 / 16 osobom podoba się ten post
Mimo, ze za oknem snieg, pieknie, bialo, co poprawia samopoczucie, mnie dopadla jakas nostalgia. Smutek, zal, depresja ?
Nie wiem jak to nazwac, mimo wszystko bardzo ciezko mi na mojej duszy.
Czym to wszystko jest spowodowane ? Niesamowita teksknota za moim brzdacem. Moim malym Piotrusie, ktorego kocham ponad wszytsko i za nic w swiecie,
bym go nie oddala. Aczkolwiek zostawilam go pod opieka mamy, zeby mu zapewnic w miare godne zycie. Te wyjazdy do Niemiec, tego nie robie dla siebie,
nie robie tego dla podopiecznych, bo czuje taka potrzebe. Robie to wszystko dla mojego Piotrka, bo on jest teraz moim pryiorytetem. Pomoc pdp, swoja droga, to moj
obowiazek i praca. Czuje, ze jednak sie w niej dusze i to bardzo, jestem mloda dziewczyna, codziennie przesiadywanie z osoba wiekowa,jest dla mnie ciezkie.
I tu chyba chodzi tylko o moj wiek. O nic wiecej. Boli mnie to, ze z braku pracy w naszym kraju, musze zmieniac pampersy babci, nie swojemu synowi.
Malemu robilam to z przyjemnoscia, babci z przymusu. Nie wiem, prawde mowiac co zrobic ze swoim zyciem. Musze wyjezdzac nie widze innego wyjscia.
Pojde w Polsce do pracy za 1200 zl ? uzapierniczam sie jak wol i co ? Te pieniadze moze starcza mi na tydzien, nie uwzgledniajac w tym zapasow dla Bąbla.
Ja ? Odkad urodzilam Piotrka swoje potrzeby zostawilam w tyle, ale tez je mam. Tez czegos potrzebuje. Co pojde do sklepu i sobie odmowie fajnej kiecki czy
czgokolwiek innego, bo kasy nie mam ? Nie, nie zrobie tak, bo nie chce takiego zycia. Wystarczy, ze moja mama wszystkiego sobie odmawiala, bo wszystko co miala
oddawala mi i mojemu bratu. Ja jestem jej bardzo za to wdzieczna i bardzo jej za wszystko dziekuje. I za ta pomoc, ktora mi teraz okazuje, moj brat ? Troche inaczej,
ale nie chce mi sie na jego temat pisac, bo to moj blog i moje doswiadczenia.

Ciezko jest zostawic kogos bliskiego w kraju, duze dzieci odjezdza sie z wielkim zalem, a co dopiero takie malenstwa. O jak mi smutno, jak mi przykro, jak
dzwonie do domu i co roz sie dowiaduje, a ze Piotrus powoli zaczyna siadac, a ze pieknie gaworzy (tylko nie wtedy jak dzwonie), a ze przesypia cale noce.
Przykro mi, ze tego nie widze, pewnie tez nie zobacze jak bedzie zaczynal chodzic... Serce mi sciska.(nie moge sie skupic, bo babcia je placek i strasznie mlaska,
wgl zawsze mlaska co by nie jadla i myje proteze w herbacie i kawie toll).
Ale jednego jestem pewna, nie zrezygnuje z wyjazdow, nie zrezygnuje z pracy w opiece, mimo ze ciezko mi tutaj, bo mam jakis cel. I nie, ze to ze ja sie
nie nadaje, ja sie nadaje. Wiem i jestem tego pewna. Z biegiem czasu nabiore wprawy.
Musze dac rade, bo mam dla kogo. Nie jest to o czym marze, kiedys bede pracowala tam gdzie marze :))).
Ale jeszcze nie teraz, teraz musze urobic na to co jest najwazniejsze.


A zanudzam, ale nudno to nudno pisze.

29 grudnia 2014 15:35
Smutne...chwyta za serce
29 grudnia 2014 16:37 / 4 osobom podoba się ten post
Wiesz Jolek, z pewnością omija Cię wspaniały etap życia Piotrusia, ale twoje poświęcenie sprawi, że będziecie godnie żyć. Sądzę, że byłabyś jeszcze bardziej nieszczęśliwa, mając świadomość, że nie stać cię na podstawowe potrzeby synka.Wiem co czujesz, bo ja dawno, dawno temu każdego roku zostawiałam mojego synka (dziś dorosły facet)z moją mamą, by przez tylko jeden miesiąc "dorobić" w niemczech. Płakałam każdej nocy, ale cudownie było wracać i móc zaspakajać jego potrzeby.Trzymam kciuki, by spełniły się twoje marzenia, byś każdego dnia mogła tulić Piotrusia :).Może udałoby ci się załatwić np. miesięczne zmiany? Pozdrawiam
29 grudnia 2014 16:40 / 2 osobom podoba się ten post
marikana

Wiesz Jolek, z pewnością omija Cię wspaniały etap życia Piotrusia, ale twoje poświęcenie sprawi, że będziecie godnie żyć. Sądzę, że byłabyś jeszcze bardziej nieszczęśliwa, mając świadomość, że nie stać cię na podstawowe potrzeby synka.Wiem co czujesz, bo ja dawno, dawno temu każdego roku zostawiałam mojego synka (dziś dorosły facet)z moją mamą, by przez tylko jeden miesiąc "dorobić" w niemczech. Płakałam każdej nocy, ale cudownie było wracać i móc zaspakajać jego potrzeby.Trzymam kciuki, by spełniły się twoje marzenia, byś każdego dnia mogła tulić Piotrusia :).Może udałoby ci się załatwić np. miesięczne zmiany? Pozdrawiam

Wlasnie rozmawialam z Firma, szukam stelli takiej na ktorej moglabym byc pierwsza i spokojnie sobie sama wszystko ulozyc jak mi pasuje, o ile rodzina bedzie chciala wspolpracowac. :)) Ubolewam nad zamknieciem Twojego bloga, bo lubie Cie czytac :)))))))))))
29 grudnia 2014 16:48 / 3 osobom podoba się ten post
Jolek trzymam za Ciebie kciuki,aby Ci sie wszystko dobrze poukładało.
29 grudnia 2014 16:56 / 8 osobom podoba się ten post
Jolu , pięknie i prosto z serca , chylę przed tobą czoła , już pisałam , że przede wszystkim to Wy młode mamy jesteście Wielkie i odważne . Jolu jesteś bardzo , bardzo dzielna i na pewno Twój syn doceni kiedyś twój wysiłek , a Ty , tak jak napisałaś masz poczucie bezpieczeństwa że niczego Piotrusiowi nie zabraknie. Dobrze zrobiłaś , nie żałuj , ja mogłam dużo wcześnie wyjechać , ale musiałam zostać z dziewczynami , harowałam jak górnik na przodku , a i tak na wszystko brakowało. Czasu wbrew pozorom nie miałam więcej dla dzieci , bo albo byłam zmęczona , albo w pracy. Tak, owszem byłam w domu codziennie , ale moje córki same powiedziały , w sumie to szkoda że tak póżno zaczęłaś wyjeżdżać, bo my mamo to najbardziej bałyśmy się biedy, a nie samotności i tęsknoty.
29 grudnia 2014 19:50 / 14 osobom podoba się ten post
Urodziłam się i wychowałam na wsi.
Moi rodzice byłi właścicielami dużego, dobrze prosperującego gospodarstwa.
Wieś to moje dzieciństwo, wczesna młodość, to także ciężka praca, której wieś mnie nauczyła. 
Myślę nawet, że poprzez naukę i pracę na wsi ukształtował się mój charakter. 
Uważam, że pomimo posiadanego wykształcenia, zdobytego naturalnie poprzez ciężką pracę, pozycji zawodowej i społecznej - żadna praca nie hańbi. 
Hańbą - jak dla mnie - jest lenistwo i narzekanie, że nie ma, że brak, że bieda. Powiem więcej: ja pogardzam ludźmi leniwymi.
Wszystko inne mogę zrozumieć i pojąć, jednakże lenistwem się brzydzę i uważam tę ludzką prywarę za źródło nieszczęść wszelakich ).
Jolek, to absolutnie Ciebie nie dotyczy, bo Ty bez przerwy obmyślasz jakieś plany, co tu by jeszcze zrobić i co zasadzić, żeby zarobić)
To tylko takie moje skromne zdanie w temacie wsi, którą wspominam zawsze z wielkim sentymentem. 
To wieś nauczyła mnie wrażliwości na piękno, nauczyła właściwie wszystkiego, czego człowiekowi we współczesnym świecie  porzeba.
 
 
 
29 grudnia 2014 20:40 / 2 osobom podoba się ten post
amelka

Urodziłam się i wychowałam na wsi.
Moi rodzice byłi właścicielami dużego, dobrze prosperującego gospodarstwa.
Wieś to moje dzieciństwo, wczesna młodość, to także ciężka praca, której wieś mnie nauczyła. 
Myślę nawet, że poprzez naukę i pracę na wsi ukształtował się mój charakter. 
Uważam, że pomimo posiadanego wykształcenia, zdobytego naturalnie poprzez ciężką pracę, pozycji zawodowej i społecznej - żadna praca nie hańbi. 
Hańbą - jak dla mnie - jest lenistwo i narzekanie, że nie ma, że brak, że bieda. Powiem więcej: ja pogardzam ludźmi leniwymi.
Wszystko inne mogę zrozumieć i pojąć, jednakże lenistwem się brzydzę i uważam tę ludzką prywarę za źródło nieszczęść wszelakich :-)).
Jolek, to absolutnie Ciebie nie dotyczy, bo Ty bez przerwy obmyślasz jakieś plany, co tu by jeszcze zrobić i co zasadzić, żeby zarobić:-))
To tylko takie moje skromne zdanie w temacie wsi, którą wspominam zawsze z wielkim sentymentem. 
To wieś nauczyła mnie wrażliwości na piękno, nauczyła właściwie wszystkiego, czego człowiekowi we współczesnym świecie  porzeba.
 
 
 

cała prawda bez dwóch zdan.tez gardze leniami,którzy narzekaja na swoja sytuacje,a dupy nierusza by wyjechac i polepszyc sobie sytuacje swojej rodzinie.ale taka mentalnosc polska juz narzekanie i nic wiecej i zazdrosc ze drugi ma, a on nie.ale ktos ma to z rak pracy,ciezkiej pracy,niech jada zobacza jak fajnie sie zarabia.mi sprawia to satyswakcje ze mam zarabiam i to mnie nakreca do nowych pomysłow.i nikomu nie zazdroszcze,niczego
29 grudnia 2014 20:45 / 2 osobom podoba się ten post
Oto walasnie. Leniuchy, moglabym tez sie opitalac i biadolic jak to mi ciezko, bez kasy, i tak mi jest ciezko bez brzdaca, ale albo jedno albo drugie. Jakos przezyje, ale opiekunkowo to nie jest to co cale zycie chce robic. Poki co sytuacja przejsciowa dopoki nie stane na nogi :)))))
 
 
 
A jeeeeeeeeee jednak mam fanow :))) hahaha.
29 grudnia 2014 20:57 / 11 osobom podoba się ten post
Tez nie zazdroscilam nigdy niczego nikomu,moze po cichu marzylam bym miala troche lepiej,znam ciezka prace na wsi,znam co to nie miec pieniedzy,
to tez gdy juz mialam dosc zycia na kreske (nigdy nie poszlam do Mopsu-wstyd bo kiedys tam pracowalam i tam sa moje kolezanki ,wiec postanowilam trzy lata temu wyjechac z mojej wsi
teraz to mnie znow zazdroszcza ze odwazylam sie i wyjechalam,i jaka to kase ja zarabiam ,ale nikt nie zapyta,jak ja sie czuje,jak daje rade,ile cierpienia i nieraz upokorzen znosimy,jak cene musimy zaplacic za
ach ta wies
lubie i kocham ja
tylko nie raz nie ma sily na jej mieszkancow
Boze jak ten czas leci a wydaje sie jakby to bylo wczoraj
30 grudnia 2014 11:00
Andrea, ja doswiedczylam wszystkoich robot w polu, to nie dla mnie tak samo.. Lubie tylko truskawki zbierac. Reszty nie nawidze.
Krowe dojilam, kury karmilam, skubalam etc. Smierdzaca robota. Tak rolnicy narzekaja, a nie raz maja wiecej geldow niz miastowi. Tylko ze oni a to robia  przewaznie 4-5 miececy. A miastowi zapitalaja caly rok, a i tak maja mniej :))))))))))
30 grudnia 2014 11:08 / 1 osobie podoba się ten post
Hahahah Andrea toz to gratulacje dla Ciebie. Hahahaha. Ja tez ich podziwiam, ale trzeba miec jednak pomysl jak to wszystko ogarnac i kase z tego miec. I Ci najwieksi rolnicy sami nie pracuja, maja tzw "parobkow" ktorzy na nich zapitalaja, i maja placone w zaleznosci od roboty, ale kasa tez nie wielka przecie z tego. Kuuuu nie lubie roli, ale hektar truskawek a jesien zapodam. Za 2 lata stukac bede kase z tego i w sezonie letnim nie bede musiala w Niemcach zapitalac :) Teraz plan musze wdrozyc w zycie :DDD
30 grudnia 2014 12:31 / 12 osobom podoba się ten post
Ja również pochodzę ze wsi. Moje doświadczenie w tym środowisku, to lata mojego dzieciństwa i młodości (lata 60.,70. i 80.). Było nas 9-cioro dzieci w domu, 10 ha pola, gospodarstwo wówczas nie zmechanizowane, z całym przekrojem chowu zwierząt i upraw rolnych. Ojciec pracoholik, który tyrał jak wół, ale i od nas tego wymagał. Ja byłam drobną, mizerną dziewczynką, co wcale nie uchroniło  mnie przed ciężką, fizyczną pracą od wczesnych lat dzieciństwa. Mam do dzisiaj w pamięci obrazy z pracy na łące, polu, ogródku warzywnym, czy przy inwentarzu zwierzęcym. Są to wspomnienia raczej smutne, żeby nie napisać traumatyczne. Tak kiedyś było na wsi.
 
Dobrze się uczyłam, lubiłam czytać książki, ale musiałam się z tym ukrywać przed ojcem, bo według niego było to marnowanie czasu. Nigdy nie wyjechałam na żadne wakacje, jak moi miastowi rówieśnicy, o czym informowała  w telewizji radosna propaganda komunistyczna. Wakacje były dla mnie zawsze najtrudniejszą porą roku, bo nie miałam odpoczynku w szkole od pracy - tyraliśmy od świtu do nocy. Ja mam uraz do pracy w rolnictwie i dlatego od kiedy mogłam to wyrywałam się od tego środowiska, chociaż wieś i jej klimaty lubię.
 
Jednak to moje doświadczenie ciężkiej pracy na wsi zahartowało mnie na resztę życia. Nie boję się ciężkiej pracy, nowych wyzwań i zawsze umiałam sobie poradzić, chociaż czasem było również ciężko i biednie.
 
Teraz jest inaczej, wieś jest zmechanizowana, dzieci nie służą za maszyny w polu, ale co do tych kokosów z gospodarki, to niestety nadal w większości przypadków jest to tylko mit. Mam dużo krewnych na wsi i częsty kontakt z tym środowiskiem. Nie zmieniło sie jedno - na wsi jest nadal ciężko. 
30 grudnia 2014 13:45 / 7 osobom podoba się ten post
Zgadzam sie z Zofija, dzieci mialy ciezko na wsi,rzadko ktore wyjezdzalo na kolonie,i nie wszystkim super sie powodzilo i powodzi,a z tym powiedzeniem 4 czy piec miesiecy pracy ,rolnik spi a mu rosnie,to tez nie tak do konca prawda,
teraz to sie potworzyly fabryki mleka,miesa,jaj,
dawna wies to juz tylko w tv kultura,
teraz juz wies za hipoteki sie wyremontowala,i jest naprawde pieknie nie jak w "Kogel Mogel
meza gospadarstwo jest wdzierzawie,zostal nam tylko ogrod warzywny i kwiatowy,i pare kurek na swojskie jajko,
i tj teraz wies,jak to ktos powiedzial sypialnie dla pracujacych w miescie
30 grudnia 2014 14:11 / 8 osobom podoba się ten post
Nieprzespane noce.

Oj ta moja mala maruda.... No tak, przeciez male dziecko musi jesc, czesciej niz my. Ono jeszcze nie kojarzy ze dzien to dzien,a noc to noc.
No i tak sie rozpoczelo szalenstwo, moj Bąbel po wyjsciu ze szpitala usypial zarz przy butli, ale potem sie skubany rozwydrzyl. Minelo moze jakies 2,3 tygodnie.
Godzina 1 w nocy, slysze laa laaaaa. No tak Piotrek glodny. Wstalam zagotowalam wode w czajniku i robie mleko,ehhh. Zanim to zzrobilam rozdarl sie na dobre.
Zawsze jak musialam wstac do iego w nocy mialam nadzieje, ze on jeszcze usnie, no ale na tej nadzieji sie skonczylo. Nakramilam babla odlozylam do lozeczka a on..
Nie spi, kurcze co jest dlczego nie spi ? Najdal sie przeciez.... No tak, wiec sobie gowzielam do siebie na lozko polozylam i mizialam, nie chcialm go uczyc zasypiania
na rekach, bo potem bedzie jeszcze gorzej. No ale Piotrus nie spi. Przez jakies polotra miesiaca mialam maratony nocne, dziecko od godziny 1 do 4/5 nie spalo, a j razem z nim.
O 5 kolejna flach i dopier wtedy odplynal, no ale coz jak Bajtel na oczy jak 5 zl znow o 7 rano. Jejku chodzilam jak Nemo, doslownie przez miesiac czulam sie tak jakbym
nie trzezwiala. Bo wiadomoe, czlowiek nie wyspany to jak pijany. :))) No, ale nie wazne. Tydzien przed moim wyjazdem moje dziecko mnie zaskoczylo. Dostal flache o 10 i usnal.
Ja przewaznie do godz 12 nie spala, bo wiedzialam ze bedzie amciu, ale szok 1 w nocy, dziecko spi. No i tak 20 listpada moj synus kochany obudzil sie dopiero o godzinie 8 rano.
Jeju jaka ja szczesliwa bylam.

Ale wracajac do momentu po samym porodzie, no tak Pilegrzymka jak do Watykanu ustawila sie przed moimi drzwiami. No nie zamykalay sie co troche ktos przychodzil
zobaczyc dziecko. Geszenkow nadostawal co nie miara. O mamusi tez nie zapomnieli. Jakie to mile :DDD
Ale powiem wam po dwoch dniach mialam dosc tych odwiedzin, chcialam wkoncu zostac sama... Juz nie mialam sily nikogo przyjmowac. Przecie to przychodza dziecko
zobaczyc, a to do kogo podobne i etc. Zaraz sie nasluchalam, ze do mnie wgl nie podobny tylko do ojca swego czorta. O jakzesz we mnie wtedy krew buzowala.
Nie moglam tego sluchac, nie moglam zniesc tej mysli, ze kurcze moje kochane malenstwo ma byc podobne do tego barana. Niestety oprawe oczu ma po nim. No,
ale to tylko oczeta. Reszta wypisz wymaluj mamusia. Policzki pucowate, usteczka, brodka no identyczne jak ja. Nos to chyba ma po swoim pradziadku czyli moim dziadku,
bo jakis duzy mi sie wydaje. A dziadek mial nochal. Hahahha :))
Teraz ak mysle, nie wazne do kogo bedzie podobny, i tak go kocham, ale slyszalam ze jak chlopiec jest podobny do mamy to ma branie u kobiet :)))
hahaha z reszta on jest tak uroczy, ze i tak juz wszystkie za nim szaleja :))



Nie moge cos wstawiac fotek na forum, bo bym Wam pokazal, niektorzy moze a fejsie widzieli. Aaaa mam sie czym chwalic. Radosc z oczu bije.
A Piotrek przez swieta sie zameczyl, jego 3 ciotki bily sie jedna przed druga, zeby go bawic, jak one go dorwa to tylko hyndu hyndu. A no pewnie ciotki niech hyndaja.
a matka radz se pozniej :))))

Ale ciesze sie, ze mam taka pomoc ze strony rodziny :))) wkoncu pierwsze dziecko takie "swoje".
Mama mi mowila, ze moj kuzyn strasznie w niego zapatrzopny(2lata mlodszy odemnie). Mam nadzieje, ze tylko nie wymodzi czegos, bo ta jego panienka. 15 lat w styczniu konczy!!
No to chyba troche za wczesnie jednak na bawienie dzieciaczkow :)))

A tak se napisalam troche bzdurow, bo mi sie nudzi, a cwicze swoje slownictwo i skladnie zdan, coby nie powiedzieli, ze prostaczka jestem :D hahahah.
Buziaczki cioteczki :)))))))