Grüezi Schweiz!

13 stycznia 2015 09:46 / 1 osobie podoba się ten post
robert72

To nawet chyba nie zdazylas zobaczyć choinki jaka stała na placu przed opera,tylko po bajecznie rozświetlonych uliczkach wokół Bahnhofstr chodzilas.:):):)

Jak to nie zdążyłam ;-))

 
Innej chyba już nie było.
13 stycznia 2015 10:34
No nie było :) Najlepszy był śnieg który specjalnie usypali wokół i krzesełko do tego aby usiąść i sobie fotkę zrobić. Gdzie ta zima?
13 stycznia 2015 16:54 / 4 osobom podoba się ten post
Byłam na spacerku i zrobiłam fotkę. Po lewej stronie widać Zurich.



14 stycznia 2015 15:04 / 9 osobom podoba się ten post
Kiedy ja zjem normalny obiad ??? No nie, 3 dni temu miałam paluszki rybne i gotowane ( nareszcie !!! ) ziemniaczki. Nie to cholerne rostii, wiecznie spalone. Dzisiaj PDP twardo wzięła się za gotowanie. Wczoraj rozmawiała z Johnym Walkerem wiec humorek nie taki od rana. Na moje pytanie w czym mogę pomóc przydzieliła mi obieranie strączków zielonego groszku. Ok, obrałam nie bez uwag z jej strony, że niepotrzebnie włókna ściągam. Przecież można taki zjeść. A ostatnio było odwrotnie. Zawsze jak coś robię to ma uwagi. Trudno, złośliwa demencja i tyle. PDP patrząc na mnie podejrzliwym wzrokiem zastawiła prawie sobą kuchnię. Na jednej patelni tłuszcz a na nim zamrożone mięso gulaszowe z indyka. OK. Postawiłam groszek i poszłam na chwilę na górę. Nie to nie. Na siłę nie będę gotować a mówić do niej już nie mam siły. To bez sensu. Schodzę a tu w kuchni szaro od dymu. W DE to by się chyba alarm włączył. W rondelku sfajczy się ów groszek a PDP raz sobie miesza a raz zapomina. Powiedzieć jej nic nie można, bo ona przecież gotuje już 50 lat. Widząc ten groszek złapałam się za ogórka. PDP niby nie lubi a ja przynajmniej to zjem ze smakiem. Dym aż w oczy szczypie a ona nawet wentylatora nie włączyła. Matko kochana !! Frytki w piekarniku zimne, bo w nocy wstawała i chyba rozochocona Johnym W. majstrowała przy nim. Wczoraj było ok. Trudno, frytki powędrowały na patelnię. Pilnowałam ich, coby nie spaliła. Coś do cholery jasnej muszę zjeść. Ponakładałyśmy jedzenie na talerze i babcia pierwszy ruch widelca - do groszku. A on aż brązowy, bo go spaliła i szybko zalała wodą. Zasoliła, zapieprzyła i coś jeszcze dodała. Patrzy się na mnie z wyrzutem i mówi - za ostry, niedobry. Odpowiadam jej z uśmiechem - ty go przecież robiłaś. Gotujesz już 50 lat !! Część mięsa, która się wcześniej na patelni rozmroziła jakoś się usmażyła. Ale to, które było w środku wyszło takie sobie. Generalnie poza frytkami, których nie dałam spalić obiad do dupy. Fajnie, schudnę trochę. Takie żarcie plus spacery dobrze mi zrobią.

Jestem tutaj pierwszą opiekunką. PDP nie chce nikogo więc łatwo nie jest. Ale powoli dociera do niej, że nie wszystko robi idealnie. Tyle tylko, że ona zaraz o tym zapomina - hahaha.
14 stycznia 2015 17:36
Oj, Mycha....a ile tam jeszcze bedziesz? Bo wiem przez co przechodzisz...sis blizniaczka taka sama, ona tez gotuje tyle lat i to robila dla 5 osob, a zwroc jej uwage...ooooooo, zadyma na calego hehe
14 stycznia 2015 17:58 / 1 osobie podoba się ten post
Pyza

Oj, Mycha....a ile tam jeszcze bedziesz? Bo wiem przez co przechodzisz...sis blizniaczka taka sama, ona tez gotuje tyle lat i to robila dla 5 osob, a zwroc jej uwage...ooooooo, zadyma na calego hehe

Jeszcze tylko dwa tygodnie. 
Byłyśmy na zakupach. PDP oczywiście dreptusiem do półeczki z whisky. Pusto w szafie to trzeba uzupełnić. Potem cholera zwidy w nocy ma !! Niech sobie popija, jej życie. Tylko warto opiekunkę uprzedzić, żeby ta nie szukała innych powodów złego samopoczucia babuni. Teraz to ja mam orzeszki ;-)))
15 stycznia 2015 14:24
Juhuuuu ..... ja wiem, że to źle, ale tak mi się podoba kurs franka ;-)))))
15 stycznia 2015 14:39 / 4 osobom podoba się ten post
Dzisiaj na obiad był niedosmażony karczek, frytki, rozgotowany fenkuł i sałatka "na ostro", bo pdp sypała do miseczki co tam jej do raczki wpadło. Ponieważ ja nakładałam na talerze, to pdp dostała najgrubszy, najbardziej niedosmażony kawałek karczku. A co, niech popróbuje swojej kuchni. Nie smakowało jej. Ja miałam cieńszy plaster, nadawał się do zjedzenia. Szkoda mi jej trochę było. Bardzo powoli dociera do niej, że nie daje rady. Powiedziała mi nawet "jutro Ty gotujesz" ale przypominam, zaraz o tym zapomina. Ciężko jej musi być, bo ona trzyma się pazurami tego, że nadal wszystko może robić, nadal nikogo nie potrzebuje bo jest samodzielna. Tylko zanim u niej ten proces zaowocuje jakąś normalnością, to mnie już tutaj na szczęście nie będzie. Strasznie uparta kobieta.
15 stycznia 2015 14:47 / 2 osobom podoba się ten post
Pyza

Oj, Mycha....a ile tam jeszcze bedziesz? Bo wiem przez co przechodzisz...sis blizniaczka taka sama, ona tez gotuje tyle lat i to robila dla 5 osob, a zwroc jej uwage...ooooooo, zadyma na calego hehe

Dokładnie tak miałam na stelli w Karlsruhe. 
PDP z przekonaniem mówiła, że ja na pewno nie umiem gotować skoro nie smakują mi potrawy, które ona robiła.
No niestety, ja nie dawałam rady tego jeść choć kilka razy próbowałam.
A ponieważ umiem to zawsze sobie dla siebie wyczarowalam coś szybkiego, innego i na 2 dni miałam.
Garneczek mój musiałam chować (wynosilam - do piwnicznej lodowki) bo mi PDP "niechcący" wyrzucała.
Żeby dla siebie pitrasić musiałam stoczyć prawdziwą batalię. Poparł mnie syn i pracownice mojej firmy.
Ale co ja się nasłuchałam upierdliwości przez 44 dni tego zastępstwa.......................................
Dałam radę i już więcej mnie tam nie bylo.
15 stycznia 2015 14:48
Mysiu,Ty to masz chociaż urozmaicenie,raz spalony obiad,raz niedosmażony,a co ja mam powiedzieć? Zawsze to samo,tłuściutko w sosikach,aż cud ,że jeszcze kiełbasy w sosie nie robi.
15 stycznia 2015 14:55
ivanilia40

Mysiu,Ty to masz chociaż urozmaicenie,raz spalony obiad,raz niedosmażony,a co ja mam powiedzieć? Zawsze to samo,tłuściutko w sosikach,aż cud ,że jeszcze kiełbasy w sosie nie robi.

Może byśmy się tak wymieniły ??  Ja Ci podeślę spaloną kiełbaskę a Ty mi podeślesz coś w sosiku ;-)) 
Koty to nie mają tutaj co narzekać. Łażą takie wypasione, że hoho !! U mojej PDP w ogródku zawsze coś znajdą.  Na mnie, czyli na Mychę nie reagują, takie nażarte chodzą. Nawet lisek z lasu tutaj zagląda. Ile tego jedzenia się tutaj marnuje ;-//
15 stycznia 2015 14:55 / 1 osobie podoba się ten post
Mycha

Juhuuuu ..... ja wiem, że to źle, ale tak mi się podoba kurs franka ;-)))))

Zazdroszczę Ci,taka niespodziewana "podwyźka" ;)
15 stycznia 2015 14:58 / 1 osobie podoba się ten post
ivanilia40

Mysiu,Ty to masz chociaż urozmaicenie,raz spalony obiad,raz niedosmażony,a co ja mam powiedzieć? Zawsze to samo,tłuściutko w sosikach,aż cud ,że jeszcze kiełbasy w sosie nie robi.

 ivanilia40, z szacunkiem do ciebie ale czego się czepiasz kiełbasy w sosie? Ja robię białą w sosie chrzanowym. Jest pycha!!!!
15 stycznia 2015 15:06 / 1 osobie podoba się ten post
Gosiap

 ivanilia40, z szacunkiem do ciebie ale czego się czepiasz kiełbasy w sosie? Ja robię białą w sosie chrzanowym. Jest pycha!!!!

Moja Babcia robiła czerwoną w plasterkach w białym sosiku, nie potrafię odtworzyć tego smaku buuuu....
15 stycznia 2015 15:07 / 2 osobom podoba się ten post
Magdalena_Sewicka

Zazdroszczę Ci,taka niespodziewana "podwyźka" ;)

Sama sobie zazdroszczę ;-)))))))))