Na wyjeździe

20 października 2012 12:25
A i osoby ciężko chore i umierające lepiej się czują w towarzystwie osob stabilnych emocjonalnie,czego nie należy mylić z ozięblościa.Przy takich ludziach chory czuje się bezpieczniej.
20 października 2012 12:39
Janusz wspolczuje i trzymaj sie .Ja od kilku dni mam znowu urwanie glowy ;Ciagle balety: w czwartek bylismy z babcia na festynie z tutejszego Diakoni ,wczoraj mielismy gosci do pozna ,a dzisiaj idziemy na urodziny do ziecia .Moze to i fajnie ale pod koniec wyjazdu juz jestem ta rodzina znowu zmeczona .Tu ciagle ktos jes kiedys podobalo mi sie bo ich sluchalam i ciagle sie ucze jezyka ale babci mi szkoda ona nie moze odpoczac a staje sie coraz slabsza dzisiaj na przyklad spadla mi z krzesla rozbila reke normalnie szok! a jeszcze ma co 3 dni przyklejane plastry przeciwbolowe to nic nie czuje i wydaje jej sie ze moze zwojowac swiat wiec ja mam wiecej roboty z nia i pilnuje jak dziecka, moze jutro zostawia nas w spokoju ale jest niedziela marzenie pozdrawiam
20 października 2012 13:39
Janusz ja też współczuje, zawsze rano boję się jak babcia za długo śpi bo nie wiem czy wstanie ....
20 października 2012 13:45
Współczuję również, Janusz... całym sercem.
20 października 2012 15:47
Justa, jak ja bym chciała mieć Twoją babcię - u mojej nic się nie dzieje, na dokładkę jest cudna pogoda od 3 dni, a babcia nie chce wychodzić, dobrze że mogę na krótko chodzić bez niej i że jest taras, bo bym zwariowała.Może macie jakiś pomysł, jak każdego miesiąca pomnożyć o 100 procent zainwestowane 4.000zL? Ta praca mnie czasem zabija, jak ja bym chciała być w Polsce i mieć co miesiąc 1000 euro!
20 października 2012 16:28
Witam wszystkich,

Janusz trzymaj się i szczerze współczuję...

Ja w domku już kilka dni, a bardzo szybko zleciało, bo zawsze coś do załatwienia jest, w przyszłą sobotę wylatuję dopiero. Już się nie mogę doczekać!!!

Pozdrawiam :)
20 października 2012 16:35
Moja chce wychodzić ale za długo nie daje rady. Jak znajdziesz jakiś pomysł na nudę ja też chetnie skorzystam, czasem mam już dość - czas mi się strasznie dłuży ja mam balkon i mały ogródek ale ile mozna tam siedzieć
20 października 2012 16:43
Andrea, bo zgubiłam Twój nr konta i do Ciebie idzie przekazem pocztowym ;)
20 października 2012 18:16
Cholera co za dzień... W rozmowie z rodziną ustaliłem, że zostanę do pogrzebu. W poniedziałek dzwonknę do firmy czy mam zjeżdżać, czy mi coś znajdą.
20 października 2012 19:20
A ja mam duuużo pracy i na nudę nie narzekam. Nawet języka nie mam się kiedy pouczyć. Chyba dla równowagi - ja mam dziś fajny dzień. Na 20 idę na koncert - chyba bawarskiej muzyki, nie wiem na pewno - jutro opowiem. Podopieczni ze strachu, że zostaną sami - spać już poszli. I dziś do dyspozycji dostałam rower - ale jaki !!! marzenie. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia.

Janusz - wyrazy współczucia - wczoraj minął równo miesiąc, jak zmarła moja poprzednia podopieczna, miałam ze stresu zjeżdżać do domu, ale tylko zmieniłam miejsce pobytu. Takie wydarzenia są chyba wpisane w nasz wykonywany zawód.

Andrea kochana, wypoczywaj za nas wszystkich zapracowanych i wyśpij się za wstających w nocy.
20 października 2012 19:34
Ja też chcę. Poproszę, znaczy.
20 października 2012 20:28
Benita, współczuje tego koncertu bawarskiej muzyki, jeśli to jest to samo, co puszczają codziennie o g.9 rano w tv, to można się zabić. Chyba że posiadasz lepszą odporność estetyczną niż ja., Ale fajnie, że rower masz, u mnie jest tylko kilka pism firm wysyłkowych produkujących fajną odzież, bo moja babcia to prenumeruje i potrafi godzinami oglądać. Patrzę sobie na te szczuplutkie, ślicznie ubrane kobiety i marzę o idealnej kobiecości zajadając czekoladę. Niestety, chyba już się jej nie doczekam, brak mi charakteru w tej kwestii.
Janusz, może odwiedzimy Andreę, jak masz teraz wolne? Na gołąbki wpadniemy. Tylko ja mam 20 euro, tyle to tylko na stopa starczy, bo karty do bankomatu profilaktycznie nie wzięłam.
20 października 2012 22:52
Dzięki. Ale muszę tutaj zostać, nie mogę się tak zmyć. Dzisiaj po południu żeby sobie czymś zająć ręce, to wjechałem do garażu i pomalowałem zderzaki. Jutro będe czyścił te dziury do podnoszenia auta na lewarku z rdzy i zabezpieczę je takim konserwantem do powierzchni zamkniętych. A w poniedziałek pewnie pomaluję płot, chociaż nie jest mój. Zobaczę zresztą co będzie, na razie nic nie wiem.
20 października 2012 22:58
Janusz-wspolczuje.Mi tez umarla podopieczna-chociaz dla mnie jak babcia-bylam u niej 5 lat-zadnej rodziny...Chwile po jej smierci moja pierwsza mysla,zeby nakremowac jej twarz,dopiero potem histeria i zal...
20 października 2012 23:01
Dziewczyny, muszę się z wami czyms podzielić; otóż jak wiele z Was już wie ma suczke Pysię, to mieszaniec, jej mama to "rasowa kundelka, która żyła ze mną 9,5 roku. Dwa lata przed smiecią (miała wylew tak stwierdził weterynarz) "zborsuczyła" się i w wyniku cesarskiego ciecia "powiła tylko jedno szczenie-Pysię. Jak sie po jakimś czasie okazało ojcem był jakiś sznaucer bo Pyska za nic swojej matki nie przypominała. Zarośnięta, z kudłami, których rozczesac nie można było trafiła do fryzjerki, ktora gdy tylko na nia spojrzała, stwierdziła: skundlony sznaucer! I tak co 3 miesiące Pysia fryzjerkę zaliczała, ale ostatnio moje i fryzjrki terminy bardzo napiete były i trudno było się zgrać! Wczoraj sama zabawiłam się w psią fryzjekę i jestem z siebie dumna, bo Pyska wygląda pięknie:); Osądżcie same:)