Ja nie kojarzę, ale pewnie się znajdzie ktoś kto pamięta. Mam dziś dla Was na dzień dobry wzruszającą historię. Jej bohater mieszka w Dusseldorfie i ma się dobrze, choć przez wiele lat tak nie było. Albowiem nie dość, że jest Romem, to jeszcze niepełnosprawnym. Matka mu powiedziała, że są to dwa powody, które sprawiają, że musi dać z siebie o wiele więcej niż inni, aby nie zginąć. Gdy miał 10 lat przyjechali do D. z Macedonii, tu mama zapisała go natychmiast do szkoły. Szybko nauczył się niemieckiego, ale miał pod górkę. Romskie dzieci naśmiewały się z jego kalectwa, a nie-romskie przezywały go Cygan i nie chciały się z nim bawić. Na szczęście spotkał życzliwych nauczycieli i sąsiadów, którzy pomagali w lekcjach (rodzice są prawdopodobnie analfabetami lub coś koło tego). Kochał czytać. Niestety, po 3 latach deportowano ich do Serbii. Tam mieszkali w 1 pokoju, bez toalety, wody i prądu w wiele osób. Ale chłopiec nie przerwał nauki i nadal dużo czytał pożyczając książki z biblioteki. One pomogły mu przetrwać najgorsze chwile. Matka często powtarzała, że wiedza to jedyna dziedzina, gdzie nie spotka granic i wykluczenia. Zrobił maturę i udało mu się załatwić studia na germanistyce w D,. a teraz pisze doktorat. Jego historia pokazuje, jakie bariery muszą pokonać Romowie, jeśli chcą się wybić. Ciasne mieszkania, hałas w domu i rodzice bez wykształcenia to nadal często norma. Szczegóły na stronie www, wystarczy wklepać "Fragt mich, ich bin Zigeuner" . Dobrego dnia!