Na wyjeździe

24 maja 2012 11:25
Witam kochani tych co pracuja i tych co urlopuja.U mnie pogoda piekna,babcia dzisiaj do rany przyloz ani raz nie zrobila mi dzisiaj w nocy pobudki,az sie zyc chce jak czlowiek wyspany,pozdrawiam i milego dnia.
24 maja 2012 11:40
A ja odkopalam wlasnie pianino. Mialam to zrobic wczesniej, ale cos nie moglam sie zabrac :) Profesor powiedzial, ze moge grac na nim, jesli mam ochote :) O dziwo calkiem niezle stroi. Super :)
24 maja 2012 11:57
Witam a ja jestem dalej bez babci zostaje w szpitalu przez lykend dostaje antybiotyk i musi go dostawac w szpitalu ma na prawej stronie na piersi jakies otwarcie i tam wlasnie podaja antybiotyk.Ja dzisiaj rusze do miasta chociaz juz wszystko zwiedzilam ale staram sie co drugi dzien wyjsc na miasto bo tu w domu oszaleje a zrobila sie ladna pogoda wiec mozna spacerowac.Juz mie znowu dopada stres i nie mam co ze soba zrobic no ale tak to jest pozdrawiam wszystkich
24 maja 2012 12:07
no to milego popoludnia Justa!!:)

u mnie jakis taki kolowrotek juz drugi dzien, wczoraj pol dnia spedzilam miedzy apteka a ich NFZ- tem, babka ma pieluchy, i inne pierdoly od nich za darmo, tylko za pieczątka zeby to potwierdzic trzeba sie co jakis czas naganiac

giunta, masz przyjemne z pozytecznym:):) swoje talenta:) mozesz w pracy rozwijac:):)):)

ale duzo latwiej sie pracuje jak sie podopiecznego lubi:) moja czarownica jest po prostu okropna, obrzydliwa baba, nerwa mam ostatnio jakiegos na nią...

no nic kochani, nie bede wam tu marudzic!!:P

buziaki!!:)

24 maja 2012 13:05
Marudź sobie ile chcesz Rennie. Po to jest ten wątek żebyśmy sobie mogły pomarudzić.
24 maja 2012 13:18
No i oto chodzi trzeba z kims porozmawiac i sie wygadac
24 maja 2012 13:19
Rennie, rozumiem Cię i współczuję, upierdliwy pacjent to horror, mój Herr tylko regularnie mówi, że nic nie rozumie, a i tak mam go czasem dość. Jesteś dzielna i kochana, Twój kurs niemieckiego to super sprawa.

Giunta, co lubisz grać? Wiesz o istnieniu wybitnych kobiet kompozytorek przed XIX w.? W szkole muzycznej chyba tego nie uczą, to mój konik. Barok i klasycyzm były szczególnie płodne w uzdolnione panie, nazwiska innych razem, teraz muszę skończyć robienie leniwych.
24 maja 2012 13:24
a tak a prospos uzdolnionych kobiet, tutaj kobiety cale zycie pozostają przy panienskim nazwisku, czasen dodają "z męza taka i taka" ale to rzadko, a jesr szkola imienia Marii Curie - a ze ja ogromna niesprawiedliwość narodową zwąchalam, pytam sie takiej znajomej " a czemu nie Sklodowska???

jak panienskie, to panienskie uzywamy:):):):):)
24 maja 2012 17:07
Masz racje Romana :) Nie ucza w szkole muzycznej o wybitnych kobietach kompozytorkach... A co lubie grac? Roznie...i zaleznie od nastroju. Moze byc to muzyka powazna, ale moze byc rowniez i rozrywkowa. A tak w ogole, to Leszek Mozdzer moglby zostac moim mezem ;) ;)
24 maja 2012 20:26
Giunta, jak miło spotkać bratnią duszę, ja też słucham wszystkiego, łącznie z zespołem Strachy na Lachy i Lao Che, które bardzo cenię. Ale na bezludną wyspę wzięłabym przede wszystkim barokowe kawałki, za długo by wymieniać i kilkadziesiąt innych z różnych epok, np. Reguiem Gabriela Faure, głęboko oczyszczające i Stabat Mater Pergolesiego na sopran i kontratenor, no i oczywiście operę Turandot Pucciniego, o miłości silniejszej od lęku przed śmiercią, ach jakie to budujące!.

Rennie masz rację co do nazwisk. Tak mi się przypomniało trochę nie na temat, ale śmiesznie, że mój znajomy spotkał kiedyś parę narzeczonych, on miał na nazwisko Oszust, a ona Małolepsza. Fajna parka, nie?
24 maja 2012 20:52
tez o nazwiskach

Pracowalam kiedys z lekarzem o wdzięcznym nazwisku - Fiutowski i druga opowiastka,na oddziale mielismy pacjenta ,ok 80tki nazwiskiem Hujsak -jak sie wywolywalo pacjentów na jakies zabiegi to wchodzilo sie na sale i wołało -p.Malinowski,p.Kowalski i pan panie Edwardzie!A dziadzius wtedy klaskal w dlonie i mowil-widzicie panowie,DO MNIE ZAWSZE WSZYSCY PO IMIENIU MÓWIĄ!!!!!!!!
24 maja 2012 21:34
ale fajne, Kasiu!
24 maja 2012 21:40
no mi sie tez podoba
24 maja 2012 22:18
romana said:
Giunta, jak miło spotkać bratnią duszę, ja też słucham wszystkiego, łącznie z zespołem Strachy na Lachy i Lao Che, które bardzo cenię. Ale na bezludną wyspę wzięłabym przede wszystkim barokowe kawałki, za długo by wymieniać i kilkadziesiąt innych z różnych epok, np. Reguiem Gabriela Faure, głęboko oczyszczające i Stabat Mater Pergolesiego na sopran i kontratenor, no i oczywiście operę Turandot Pucciniego, o miłości silniejszej od lęku przed śmiercią, ach jakie to budujące!.

Rennie masz rację co do nazwisk. Tak mi się przypomniało trochę nie na temat, ale śmiesznie, że mój znajomy spotkał kiedyś parę narzeczonych, on miał na nazwisko Oszust, a ona Małolepsza. Fajna parka, nie?

A Lao Che zaliczam do grona najlepszych obecnych polskich zespolow :) Dawno, dawno temu wpadla mi w rece ich plytka "Gusla". Przesluchalam jeden raz, ale jakos wtedy do mnie nie trafila. Pozniej grali na ktoryms z Woodstockow "Powstanie Warszawskie" i umarlam. Bylam na tym koncercie sama, padal deszcz, ale bylo WOW! Od tamtej pory nie odpuszczam koncertow Lao Che jesli sa w moim zasiegu. Na zywo chlopcy sa nawet lepsi niz na plytkach :) Kolejne plyty: "Gospel" i "Prad staly/prad zmienny" rowniez mega... No i ostatecznie wrocilam tez do "Gusel" i tym razem podeszlo (trzeba bylo dojrzec ;) ).
25 maja 2012 06:42
Nie moje klimaty. Z Fiutowskim i Hujsakiem niezłe! ))))