Na wyjeździe

16 maja 2012 09:01
witam wszystkich w ten cudny zimny i deszczowy poranek-czy to nie jest jakas wredna prawidlowosc z tymi oknami?????jak tylko umyjesz -zaraz deszcz pada!!!!!Pogoda taka ,że naprawde ciezko sie obudzic-najchętniej wrociloby by sie pod kolderke......
16 maja 2012 09:18
Czy pracuje która z Was Nienbergu koło Hanoweru?
16 maja 2012 09:55
a nie chcesz kogoś spod Hamburga? To ja bym była. Rowerkiem pojechałam na zakupy, by rozgrzać myśli, jak w tym ładnym wierszyku, Andrea, co go nam zacytowałaś. Wiatr taki, że łeb urwie, jak się człowiek mu nie postawi, a okoliczna ludność uprawia nordic walking prawie bez czapek na głowie. Ponieważ jestem osobnikiem zboczonym, któremu wszystko się z kulturą szeroko pojętą kojarzy, od razu wpadam myślami w wiek V naszej ery i widzę Ren zamarznięty i tłumy Germanów z żonami i dziećmi, jak ruszają po nim na udany podbój Cesarstwa Rzymskiego. A potem myślę - tylko dlaczego przegrali później aż dwie wojny światowe, mając takie odporne na klimat geny?
16 maja 2012 10:10
dzien dobry! romana wspłóczuję!! mieszkałam kiedys ponad rok pod Hamburgiem, tam wieje ciągle!:):) a to twoje "zboczenie" normalnie wymiata, od germanow do wojen swiatowych:):):) mi pewnie jedyne co by przy tym "wiaterku" do glowy wpadlo to " ale pizdzi!!":P:P chociaz i u mnie zima nie daje za wygraną i dzis znow sypnelo sniegiem!! na szczescie tylko troche!:):) podrawiam!
16 maja 2012 10:30
Kilka dni temu pytałam Was o słówko z artykułu o tutejszym domu pomocy społecznej, którego mieszkanki pożaliły się dziennikarzom na złe traktowanie. Winda była zepsuta prze 7 dni, a one w tym czasie uwięzione w swoich pokojach, choć mogły pracownice posprzątać balkon i dać im możliwość pobycia w ten sposób na świeżym powietrzu. Poza tym, personel wpada tam do pokojów bez pukania, pranie oddane i niby czyste śmierdzi moczem i jest szare, warzywa na obiad niemyte, opiekunki opryskliwe. Piszę o Niemczech, proszę Państwa.I wierzę im, nie dyrektorce, bo znam trochę takie lokale, co prawda w Polsce. Na koniec zdanie, które powiedziały:

-Menschenwurde ist fur viele hier ein Fremdwort-

Kto zrozumiał wszystko, dostaje ode mnie całuska, kto nie, ale sięgnął do internetowego słownika - dostaje dwa.
16 maja 2012 10:59
A ja chciałam się zapytać o określenie "pacjent wymaga transferu" szukałam informacji ale znalazłam określenie typowo techniczne.Może któraś z pań coś wie ?
16 maja 2012 12:14
Pomagac -delikatnie powiedziane. Zwykle trzeba znac chwyty do transferu, zalezy czy podopieczny jest w stanie pomoc, na przyklad moze utrzymac sie na nogach. albo ma silne rece i moze sie na nich przemieszczac. Kregoslup opiekunki dlugo tego nie wytrzymuje, chyba, ze jest w domu ktos do pomocy - sprawny i silny.
16 maja 2012 12:50
Andrea, szczęśliwej podróży i udanego wypoczynku :) moja pierwsza opieka to była nad osobą leżącą i ona wymagała transferu z łóżka na wóżek, ale rodzina zamówila specjalny podnośnik. Ja zakładałam tylko jej pod plecy taką wielką chustę i jej końce zaczepiałam za haki w tym podnośniku, a później tylko pilocik i w górę :)) bardzo pomocne to jest, bo jak napisała Andrea zdrowie mamy tylko jedno. Trzeba sobie ułatwiać...
16 maja 2012 13:23
Wielkie dzięki. Mozna na panie zawsze liczyć.Czyli myslałam sobie dobrze ale wolałam sie upewnić co wy wiecie na ten temat bo dla mnie do tej pory to była czarna magia.Andrea gute reise.Ja jadę do DE w piątek na 2 miesiące a potem robię zmiany z moją pracą.
16 maja 2012 15:37
a gdzie jedziesz, Tereska? jeśli pod Hamburg, to weź czapeczkę, bo tu ciągle wieje. Ale za to dzikich zwierząt bez liku, sarny, bażanty itd. Dziś wracając z zakupów z Edeki, słyszałam jak kura się wydziera, znosząc jajko i pomyślałam sobie:

-Ładny mi to Hamburg, jak mam w umowie-

Ale to jednak on, tylko że obrzeża obrzeży.
16 maja 2012 17:03
Andrea - szerokiej drogi! Daj znać jak dojedziesz do domku, bo się będziemy martwiły o Ciebie
16 maja 2012 18:16
no właśnie i zaszalej krótko, a dobrze!
17 maja 2012 00:38
No i skończyło się ostatni odcinek mojego ulubionego serialu "Gotowych na wszystko" właśnie obejrzałam... a wzruszyłam się jak dziecko, może pomyślicie, że to bez sensu i takie tam, bo to fikcja, ale oglądałam go od 1 pierwszego odcinka. Jest prawdziwy, zabawny, wzruszający, dający do myślenia, ponadczasowy :) I jednak czegoś uczy... dobrej nocki dla Wszystkich :)
17 maja 2012 08:12
Sylwuniu, moja córka kocha ten serial, więc świetnie Cię rozumiem. Może będzie kontynuacja, wiele seriali tak przecież ma. Dowiedziałam się wczoraj ciekawej rzeczy, lecz już z innej bajki, bo z tutejszej gazety. Koło mego miasta, które wchłonął Hamburg jako swoją dzielnicę, jest podobne i tam powstała pierwsza stacja do ładowania samochodów... na prąd. Zaczynają tu powoli takie jeździć. A gdzieś w Azji, nie wiem czy nie w Hongkongu, miejskie autobusy są ładowane w ten sposób właśnie, i to na przystankach, co trwa bardzo krótko. Pomyślcie, o ile mniej spalin!!! Ja mieszkam blisko przystanku autobusowego w kraju, więc wiem jak to wygląda.Miłego dnia!
17 maja 2012 10:26
We Francji też widziałam kilka takich samochodów, o ile czystsze powietrze by było, gdyby samochody nie wydalały spalin :) ale, żeby to do Polski przyszło, chyba będziemy musieli poczekać jeszcze trochę, Miłego dnia :)