21 lutego 2015 18:46 / 12 osobom podoba się ten post
Leżę, dyszę i sapię jak lokomotywa,
pot pełen elektrolitów ze mnie ciągle spływa.
Muzykę niemiłą gra orkiestra w płucach
coś w środku charczy, warczy czy leżę czy kucam;
skacze temperatura, bije jak z kopyta
nieważne że ja nie chcę - o zgodę nie pyta.
Ciśnienie sobie żyje własnym życiem swoim,
to rośnie jak szalone, to spada - nie stoi.
Już mam dosyć, wysiadam, nie dla mnie ta męka
za jakie znowu grzechy spadła ta udręka?
plany pokrzyżowała, kłopotów narobiła,
nie wspominając o kosztach których przysporzyła...
Poszłabym sobie do licha, lecz nie chcą mnie tam wcale;
boją się chyba że kaszlem im ściany zawalę.
Cóż mi więc pozostało? Przeczekać w łóżeczku
dla rozrywki czytając o ... zdrowym koteczku...