16 maja 2014 21:10 / 16 osobom podoba się ten post
margolciaNie wydaje sie Wam, ze te demencje i ......eimery, depresje, spowodowane tym skapstwem, wiecznym szparowaniem byc moga? Zeby jednym blacikiem tylek wycierac, lepiej juz golym palcem bo na jedno wychodzi, tego palca i tak z oszczednosci wody nie umyje taki, bo woda droga, juz o mydle nie wspomne.
Miałam zacząć pisać w niedzielę , alem niecierpliwa a i temat w 100 % dotyczy mojego ostatniego ( do wczoraj ) pobytu w D. ......Nauka oszczędnego używania papieru toaletowego ...... W pierwszym tygodniu mojego pobytu w L. Pani-Frau spytała mnie czy już rolka papieru jest następna jest założona ?....Ano tak ....Pani-Frau idzie do łazienki , przynosi jeden listek papieru ....i ....zaczyna się nauka .... listek składa na pół i jeszcze na ćwiarteczkę i pokazuje mi jak można najwyżej dwoma listkami załatwić nawet "grubsze " wycieranie !!!!..... Wzięlam jeden z tych listków i pokazałam jej sztuczkę , że nawet "grubsze " sprawy można załatwić jednym listkiem . Zrobiłam w listku dziurkę , pokazałam , że można paluszkiem zgarnąć wszystko "grubsze" i delikatnie owym listkiem ściągnąć pozostałości z palca ...... A se strzeliłam w kolano !......Pani-Frau parskała ...tfu , tfu ...to niehigienicznie ! Zanim wytlumaczyłam , że to żart , ile sięnasłuchałam !........ WIELKIE PRANIE ......W dwunastym dniu pobytu doczekałam się "pranego dnia " . Zniosłam do piwnicy kosz z praniem ogólnym i dwie reklamówki moje osobiste . Pani -Frau spytała czy to moje - ano tak . Nastąpiło uroczyste włączenie maszyny , oczywiście przez Frau . Po półtorej godzinie maszyna się wyłączyła o czym powiadomiłam w/w .... Twarz mojej Frau przybrała kolor purpury i cichutko , ale nerwowym tonem mówi : to ja decyduję kiedy pranie można z maszyny wyjąć ! to mój dom ! mój prąd ! moja maszyna !..... Acha , rozumiem .....minęla dobra godzina , zeszłam do piwnicy , wzięłam swoje brudy na górę i mówię do Frau , że to moje pranie to ja sobie upiorę w rękach ...... o , jeżuuuuu , twarz Frau się rozjaśniła , słodziutkim głosikiem mówi do mnie : oj , jak dobrze !... ta maszyna jest taka dobra , proszę spojrzeć tu jest tabliczka zrokiem produkcji , ona jest jeszcze prawie nowa ( malo co a na gwarancji - mój przypisek ).... na tabliczce rok produkcji : 1978.....Porozumiewam się z X. , którą zastępowałam . X . mówi : jak babki nie ma ( średnbio raz na 10 dni) to se wrzucam do pralki , jak wraca , to mówię , że w rękach poprałam , majtki jedne schną drugie na d...... Nie skorzystałam ..... znając moje " zezowate szczęście " jeśli ja zaczęła bym tak robić to ; albo by prąd wyłączyli , albo Frau wróciła by wcześniej do domu ....... Nie , podkoszulki poprałam w rękach , bieliznę również , póżniej przepierałam sobie przy wieczornym obrządku..... resztę przywiozłam do domu .... A co ? mój dom , mój prąd , moja maszyna !....... Oj , bedzie tego duuużżżooo więcej !!! :))))))