CD... Jest sobota...(była 20.09.2014) Jutro zepnie mi się trzy tygodnie w tym miejscu. Wiem, że zostałam zaakceptowana przez pdp i jego żonę jako osoba, która może poruszać się w ich niebie. Długo będę jeszcze poznawała progi tego luksusu. Niebo, które tyle kosztuje.... Dobrze, że nie jest moje bo naprawdę nie wiem skąd wzięłabym pieniądze na jego utrzymanie. To tak na marginesie....
P.S. W niebie się normalnie pracuje, ale jest różowo. Poziom stresu przeliczany przeze mnie na wyroby dziergane prawie żaden. Z pierwszego mojego zlecenia przywiozłam 4 komplety czapka szalik i rękawiczki (z bajerami jak pompony i takie tam), a tu nie ukończyłam jednego szalika.... Robienie na drutach mnie uspakaja (i wszystkich moich pdp też). Tu nie mam jakby powodów do stresu, więc robótki leżą...
Pierwszy raz też jestem w domu gdzie ludzie się bardzo kochają... Obserwuję miłość tak ciepłą, że często muszę odejść żeby nie zalac się potokiem łez. I wtedy rozum mi odbiera, nie wiem co myśleć, w co wierzyć... i chcę aby ślepe oczy Temidy zapłakały własnymi łzami.... To oczywiście tak na marginesie.