Uważaj Emilko na siebie. W tym całym nieszczęściu miałaś ogromne szczęście, że wydarzyło się to wszystko w tym, a nie innym miejscu. Życzę Ci aby był to tylko jednorazowy, nieprzemyślany wyskok Twojego serduszka.:buziaki2:
Uważaj Emilko na siebie. W tym całym nieszczęściu miałaś ogromne szczęście, że wydarzyło się to wszystko w tym, a nie innym miejscu. Życzę Ci aby był to tylko jednorazowy, nieprzemyślany wyskok Twojego serduszka.:buziaki2:
To prawda, miałam ogromne szczęście, jak wykazało echo serca, nie mam ubytków, jedynie malutka część lewej komory pracuje w nieco zmniejszonym wymiarze. Mam leki, biorę, jak już pozałatwiam wszystkie sprawy związane z osiedleniem się, to znajdę lekarza i udam się na kontrolę.
MUSI być dobrze ! Tylko teraz czekam na 30 sierpnia, nie polecę do W-wy, sensu wielkiego by to nie miało, będę czekać na nasłuchu.
To prawda, miałam ogromne szczęście, jak wykazało echo serca, nie mam ubytków, jedynie malutka część lewej komory pracuje w nieco zmniejszonym wymiarze. Mam leki, biorę, jak już pozałatwiam wszystkie sprawy związane z osiedleniem się, to znajdę lekarza i udam się na kontrolę.
To prawda, miałam ogromne szczęście, jak wykazało echo serca, nie mam ubytków, jedynie malutka część lewej komory pracuje w nieco zmniejszonym wymiarze. Mam leki, biorę, jak już pozałatwiam wszystkie sprawy związane z osiedleniem się, to znajdę lekarza i udam się na kontrolę.
To prawda, miałam ogromne szczęście, jak wykazało echo serca, nie mam ubytków, jedynie malutka część lewej komory pracuje w nieco zmniejszonym wymiarze. Mam leki, biorę, jak już pozałatwiam wszystkie sprawy związane z osiedleniem się, to znajdę lekarza i udam się na kontrolę.
Desperatko,tak bardzo sie ciesze,ze mimo problemow,czasem ogromnych,nie do wyobrazenia,dajesz rade!Jako wczesniej Fryderyka /musialam to zmienic z powodow technicznych/,tez,moze nie jako inspiracja,ale bylas dla mnie kims,kto wie czego chce i dazy do tego..podobnie jak ja.Sporo zbieznosci widze.Problemy zdrowotne z dziecmi /a szczegolnie z jednym/,samozaparcie i jednoczesnie wykorzystanie swojej wiedzy,pewnosci siebie i wiary w powodzenie.Bardzo mnie zasmucily Twoje problemy zdrowotne,ale wazne,,ze wyszlas z tego!
Na mojej drodze,tez desperacyjnej,tez mialam nie tak dawno,dramatyczna historie.Co prawda,nie dotyczaca zdrowotnie bezposrednio mnie...ale aktualnego.Meza.W listopadzie,krotko przed terminem naszego slubu,po podrozy po Polsce..Lungenembolie...Zator plucny..najczesciej konczy sie smiercia.Kilkudniowa intensywna terapia,male szanse na przezycie.Latalam od szpitala do pracy..i z powrotem.Bylam fizycznie calkiem sama z tym problemem.Brat meza byl akurat daleko,a moja rodzina tez...Tez nam sie udalo wyjsc z tego.Cenie to tak bardzo,ze czasem bez zastanowienia pisze...ze mam meza...innej narodowosci. :) Nikt nie zna naszej drogi,nikt nie wie,co czasem musimy przejsc.Jakie dramaty musimy przejsc po drodze.
Ciesze sie Emilio,bardzo sie ciesze,ze mimo wszystko,udaje Ci sie!!Warto ryzykowac!Sama to wiem.Powodzenia i zdrowia zycze!!
Wlasnie Emilko,wlasnie...Radosc z wyjscia na prosta,jest tak ogromna,ze czasami czlowiek zwyczajnie chce sie podzielic swoja radoscia.Niestety,nie zawsze jest to rozumiane.Przynajmniej tak,jakie sa nasze intencje.Czasem wręcz odwrotnie.Ale coz..takie zycie :)Trzymaj sie.Idz smialo do celu.A nie da sie bez problemow. :)
Desperatko,tak bardzo sie ciesze,ze mimo problemow,czasem ogromnych,nie do wyobrazenia,dajesz rade!Jako wczesniej Fryderyka /musialam to zmienic z powodow technicznych/,tez,moze nie jako inspiracja,ale bylas dla mnie kims,kto wie czego chce i dazy do tego..podobnie jak ja.Sporo zbieznosci widze.Problemy zdrowotne z dziecmi /a szczegolnie z jednym/,samozaparcie i jednoczesnie wykorzystanie swojej wiedzy,pewnosci siebie i wiary w powodzenie.Bardzo mnie zasmucily Twoje problemy zdrowotne,ale wazne,,ze wyszlas z tego!
Na mojej drodze,tez desperacyjnej,tez mialam nie tak dawno,dramatyczna historie.Co prawda,nie dotyczaca zdrowotnie bezposrednio mnie...ale aktualnego.Meza.W listopadzie,krotko przed terminem naszego slubu,po podrozy po Polsce..Lungenembolie...Zator plucny..najczesciej konczy sie smiercia.Kilkudniowa intensywna terapia,male szanse na przezycie.Latalam od szpitala do pracy..i z powrotem.Bylam fizycznie calkiem sama z tym problemem.Brat meza byl akurat daleko,a moja rodzina tez...Tez nam sie udalo wyjsc z tego.Cenie to tak bardzo,ze czasem bez zastanowienia pisze...ze mam meza...innej narodowosci. :) Nikt nie zna naszej drogi,nikt nie wie,co czasem musimy przejsc.Jakie dramaty musimy przejsc po drodze.
Ciesze sie Emilio,bardzo sie ciesze,ze mimo wszystko,udaje Ci sie!!Warto ryzykowac!Sama to wiem.Powodzenia i zdrowia zycze!!
To prawda, miałam ogromne szczęście, jak wykazało echo serca, nie mam ubytków, jedynie malutka część lewej komory pracuje w nieco zmniejszonym wymiarze. Mam leki, biorę, jak już pozałatwiam wszystkie sprawy związane z osiedleniem się, to znajdę lekarza i udam się na kontrolę.
Aleksjo, czy Ty znasz moją drogę, czy Ty wiesz, co ja musiałem w życiu przejść?? Czy Ty znasz moje dramaty, jakie ja musiałem w życiu przejść??