Witam dziewczynki, jestem zieleninką, przygotowuje się do pierwszego wyjazdu, kiedyś pisałam do Was z prośbą o pomoc bo zaczynałam dopiero uczyć się języka, dziękuję jeszcze raz, przydały mi się bardzo Wasze porady, uczyłam sie uczyłam i efekty są przeszłam rozmowe w dwóch agencjach, wszystko da sie ogarnąc, chociaz to kropla w morzu ile nauki jeszcze przede mną. Ale do czego zmierzam, dostałam z obu firm propozycje pracy i tu zonk. Pierwsza rodzina mnie nie zaakceptowała bo jestem paląca, mimo ze w papierach tego nie ukrywałam i pani z firmy przedstawiajac mi propzycje nie wspomniala tez o tym ze potrzebuja opiekunki niepalącej, to nic mowi sie trudno ale dopiero druga to mnie juz dokładnie wkurzyła, przyjęłam oferte i poprosilam o telefon do zmienniczki, zadzwoniłam, odebrała p. Grażynka, kobieta przesympatyczna,rozmawiała ze mną 20 min, opowiedziała wszystko ze szczegółami, oczywiscie wszystko ok i babcia i rodzina, nie bede juz opisywać szczegółów.Powiedziała zebym przyjechała dzien czy dwa wczesniej, wszystko mi pokaże gdzie sklepy, gdzie chodzi z pdp na spacery itd. Zadzwonilam do firmy, zaakceptowałam, czekamy na akceptację rodziny, po upływie godziny dzwoni pani z firmy ze niestety odmówili bo p. Grazynka (opiekunka) ""wsadziła"" (takiego słowa uzyła pani z agencji) na zastępstwo swoją córkę. Pytam dlaczego p. Grażynka tyle czasu ze mną rozmawiała i tak zachwalała skoro był taki plan, pani z firmy przeprosila i powiedziala ze dla nich to tez wszystko skomplikowane i one są też zaskoczone tak samo jak ja, więc dziewczynki dla mnie pierwsza stycznośc ze zmienniczką zaczęlo sie nie zbyt miło.